Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice zmarłej Martyny walczą o oznakowanie żywności. "Głos" partnerem kampanii społecznej!

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Martyna miała mnóstwo energii, była kreatywna, mądra i ciekawa świata. Miała alergię na białka mleka krowiego i jaja kurzego oraz wysoką klasę uczulenia na orzechy ziemne. Z dwóch pierwszych alergenów wyrosła. Wiedziała dobrze, czego nie może jeść.  Zmarła 1 sierpnia 2014 roku. Zabiły ją trzy czekoladki
Martyna miała mnóstwo energii, była kreatywna, mądra i ciekawa świata. Miała alergię na białka mleka krowiego i jaja kurzego oraz wysoką klasę uczulenia na orzechy ziemne. Z dwóch pierwszych alergenów wyrosła. Wiedziała dobrze, czego nie może jeść. Zmarła 1 sierpnia 2014 roku. Zabiły ją trzy czekoladki Archiwum rodzinne
Rodzice dziewczynki, która zmarła po zjedzeniu trzech czekoladek doskonale wiedzą, że nic nie wróci życia ich dziecku. Mimo ogromnego bólu i cierpienia postanowili jednak działać. Organizują kampanię społeczną, której celem jest przeciwstawienie się bezprawiu w zakresie znakowania zanieczyszczeń żywności. Walczą głównie o dostęp do żywności bez alergenów i bez szkodliwych dodatków. Partnerem akcji jest „Głos Wielkopolski”.

– Komunikaty „Może zawierać...”, „W zakładzie pakowane są....”, „W zakładzie używa się”, chronią producentów. Służby publiczne zakładają bowiem, że producent dołożył wszelkich starań, by zanieczyszczeń uniknąć. W istocie hasła te oznaczają NIE WIEM, CO SPRZEDAJĘ i/lub NIE ODPOWIADAM ZA TO, CO SPRZEDAJĘ – mówią Małgorzata i Artur Młyńscy, rodzice zmarłej Martynki.

O Martynie mówi pół Polski. Jej historię pokazywała telewizja, dziś i my nagłaśniamy jej historię. Gdyby żyła, na pewno cieszyłaby się z popularności. Szkoda, że jest ona wynikiem tragedii. Ze zdjęć uśmiecha się do nas radosna dziewczynka z bystrymi oczami.

– Była wyróżniającą się w nauce uczennicą. Lata spędzone z nami w domu zaowocowały tym, że Martynka już w wieku trzech lat nagrywała wraz z tatą lektorskie spoty, aby w wieku lat ośmiu być bardzo dojrzałą, jak na swój wiek, lektorką nagrywającą reklamy w domowym studiu. Miała świetną pamięć i dykcję oraz szczególną wrażliwość – wspomina Małgorzata Młyńska, mama dziewczynki.

Wiedziała co może, a czego nie wolno jej tknąć

Martynka była świadoma swojej alergii, na którą cierpiała od 2. roku życia. Doskonale wiedziała co może, a czego nie wolno jej tknąć. Zawsze pytała: „Czy mogę to zjeść?”, „Czy w tym są orzechy ziemne?”. Częstowana czymś jej nieznanym, odmawiała bądź przychodziła z pytaniem do nas. Nasza córka rozpoczęła naukę szkolną. Posiłki nadal jadła w domu, a jej drugie śniadania wychowawczyni stawiała za wzór w klasie. Razem sprawdziliśmy produkty w szkolnym sklepiku, aby wiedziała, co ewentualnie może sobie kupić – opowiadają rodzice. – Gdy w okresie przedświątecznym poprosiliśmy o to, by mikołajowa paczka dla Martynki złożona była z owoców zamiast ze słodyczy, rodzice pozostałych dzieci podchwycili ten pomysł.

Martynka świetnie się uczyła. Płynnie czytała, tworzyła bardzo kreatywne prace plastyczne, trenowała akrobatykę sportową, uwielbiała jazdę na rowerze. Była bardzo kontaktowa, lubiana i miała wielu przyjaciół.

W maju dziewczynka przystąpiła do pierwszej komunii, a pod koniec lipca wyjechała na organizowane przez szkołę czterodniowe warsztaty plastyczne. To był jej pierwszy samodzielny wyjazd w obce miejsce. Wyjazd, na którym nikt nie był tak bardzo świadomy alergii Martynki jak ona sama.

– Byliśmy bardzo szczęśliwi odbierając ją. Choć mało kto chyba zdawał sobie sprawę, że my rodzice alergicznego dziecka byliśmy szczęśliwi i dumni podwójnie. Nasza córeczka wróciła bardziej dojrzała. Podarowała nam jeszcze bardzo piękny tydzień – ostatni – wspominają rodzice.

Tragedia wydarzyła się w domu, w którym był tata, a w lodówce znajdowała się adrenalina. Wszystko więc powinno skończyć się tylko na strachu. A jednak los sprawił, że niespełna 9-letnie życie zostało brutalnie przerwane w samym środku lata... Martynka umarła na skutek wstrząsu anafilaktycznego wywołanego przez trzy czekoladki. Nie pomogła adrenalina, nie pomogła szybka akcja ratownicza, nie pomogła dwugodzinna reanimacja.

– Na czekoladkach, które zabiły nasze dziecko było napisane: ZAWIERA ORZECHY. MOŻE ZAWIERAĆ ORZECHY ARACHIDOWE. Martynka nie była uczulona na inne orzechy. Wiemy, że ten mylny zlepek informacji był niewystarczający dla nas dorosłych, co dopiero dla dziecka, nawet tak świadomego zagrożenia jak Martynka. Komunikat „...MOŻE ZAWIERAĆ...” jest tylko przypuszczeniem – mówią rodzice.

Rodzice walczą o rzetelne oznakowania

Niejasne opisy: „MOŻE ZAWIERAĆ...”, „W ZAKŁADZIE PAKOWANE SĄ...” „NA LINII PRODUKCYJNEJ UŻYWA SIĘ” zrzucają odpowiedzialność i ryzyko na konsumenta, również na dzieci.

– Gdyby zamiast takich niejasnych opisów był jasny komunikat ZAWIERA lub NIE ZAWIERA albo znak graficzny przestrzegający dzieci przed najpowszechniejszymi alergenami, Martynka nie podjęłaby tej tragicznej w skutkach decyzji – mówi mama dziewczynki, która wysłała do premier Ewy Kopacz list.

W udzielonej odpowiedzi Ministerstwo Zdrowia potwierdza: „W przepisach prawa żywnościowego brak jest natomiast szczegółowych wymagań dotyczących podawania informacji o substancjach, które nie są składnikami danego produktu, a dostały się do niego w sposób niezamierzony, np. z linii produkcyjnej przeznaczonej zamiennie do produkcji różnego asortymentu środków spożywczych. Niezamierzona obecność substancji o właściwościach alergizujących w wyrobie finalnym może wynikać z niedokładnego umycia i przygotowania linii produkcyjnej, na której są produkowane różne produkty, tj. niezawierające alergenów i zawierające alergeny. Prawo unijne nie określa ilości substancji alergennej, która może być uznana za niewielką ilość czy wręcz ilość śladową”.

Rodzice mają więc jasne oczekiwania:chcemy żywności rzetelnie oznakowanej, aby każdy mógł wybierać to, co dla niego bezpieczne. Chcemy ,aby producenci badali swoje wyroby, aby wiedzieli, co sprzedają i uczciwie opisywali skład swojego produktu. Chcemy, aby prawo chroniło obywatela, a nie służyło korporacjom.

Na FB powstał profil Poszukiwacze bezpiecznej żywności, który ma ponad 15 tysięcy członków. Jest też strona internetowa www:bezpiecznazywnosc.net, na której tworzona jest kampania społeczna. „Głos Wielkopolski” jest partnerem akcji.

Alergików z roku na rok jest coraz więcej!

Z danych wynika, że w Polsce z roku na rok przybywa osób, które cierpią na alergie. W 2013 roku podczas ogólnopolskiej konferencji „Alergia – współczesna epidemia” zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne (PTA) krajowi specjaliści doszli do wniosku, że z problemem zmaga się 40 procent Polaków!

Alergie skórne i pokarmowe dotyczą w głównej mierze dzieci (w większości przypadków z tych problemów „wyrasta się” w okresie do 10. roku życia), ale okazuje się, że nie tylko.

– Objawy alergii mogą pojawić się w każdym wieku i nawet w bardzo podeszłym nie powinny budzić zdziwienia – wyjaśnia dr hab. Kazimierz Janicki, poznański alergolog i pulmonolog. – Ukształtowany profil alergiczny u dziecka przyjmujemy około 5. roku życia. Ale przełomy hormonalne, tj. wiek dojrzewania, ciąże u kobiet, menopauza, narażenie na kontakt z alergenem w dużych ilościach czy w dużym natężeniu, np. alergeny kota i psa, mogą wywołać objawy w każdym wieku i wymagają często bardzo intensywnego leczenia – podkreśla i dodaje, że choroby alergiczne są obecnie chorobami cywilizacyjnymi.

Typowymi objawami alergii są: kaszel, katar, łzawienie z oczu, wysypka. Najgwałtowniej przebiegającą reakcją alergiczną jest wstrząs anafilaktyczny. Nawet minimalna ilość uczulającego antygenu zagraża w tym przypadku życiu. Serce bije bardzo szybko, ale ciśnienie spada, pojawia się osłabienie, skóra czerwienieje, występuje duszność. Przykładem może być śmierć znanej aktorki Ewy Sałackiej, która zmarła w 2006 r. po ukąszeniu przez osę. Jednak podobnie ostrą reakcje mogą wywołać różne alergeny – np. orzechy arachidowe, które uznawane są za najsilniejsze alergeny. Z danych wynika, że w USA codziennie umiera średnio jedna osoba po spożyciu orzechów arachidowych.

Przedszkola muszą ostrzegać rodziców

Od marca weszło w życie rozporządzenie, nakazujące przedszkolom dokładne informowanie rodziców o tym, co jedzą ich dzieci.

– Jeżeli w jakimś jedzeniu występuje alergen, to od razu wpisujemy to w jadłospisie. Przykład: bułka – może zawierać gluten – tłumaczy Sabina Lissowska, która prowadzi „Nasze przedszkole” w Poznaniu. – Mając tę informację rodzic może uprzedzić dziecko i nauczycieli, że nie może ono jeść tego posiłku.

Jak mówi, alergie u dzieci są bardzo częste. W „Naszym przedszkolu” alergikami jest aż 80 proc. maluchów! – Jeżeli przedszkole ma własną kuchnię, to nie ma z tym większego problemu. Rodzice mogą nawet przynosić dla dziecka własne produkty – wyjaśnia Sabina Lissowska. – Problem zaczyna się, jeśli jedzenie dla dzieci przywozi firma cateringowa. Te trudno kontrolować.

Przedszkola, które dysponują własną kuchnią, obowiązują normy żywieniowe. Są też one pod stałym nadzorem sanepidu.
– Bardzo dobrze, że są kontrole. Jeśli wykaże ona, że podajemy dzieciom zbyt dużo nabiału, zmieniamy to. Firmy cateringowe nie podlegają normom żywieniowym, a przecież dzieci potrzebują specjalnego żywienia – nie zjedzą, na przykład, homara – zwraca uwagę S. Lissowska. – Nauczyciel nie zawsze jest też w stanie sprawdzić, czy produkt jest świeży.

Niektóre przedszkola, układając jadłospis dla dzieci, idą jeszcze dalej. Są już w Poznaniu placówki, które oferują nie tylko diety bezmleczne i bezglutenowe, ale też wegańskie i wegetariańskie!

W szkolnych sklepikach jednak nikt nie ostrzega uczniów przed tym, co znajduje się w opakowanych produktach. Uczniowie wiedzą, że jedzenie batonów i gazowanych napojów sprzyja otyłości, ale już rzadko który uczeń zdaje sobie sprawę z tego, że zawarte w słodyczach orzechy mogą wywołać reakcję alergiczną.

Kampania społeczna, której inicjatorami są rodzice Martynki, ma na celu nie tylko zmienić oznakowanie produktów zawierających alergeny. Jej celem jest także rozpowszechnianie informacji na temat alergii oraz uświadamianie Polakom wagi problemu, który dotyczyć może każdego z nas.

Współpraca: Anna Jarmuż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski