Pochodzący z Rzeszowa Czepiela wystartuje w zmaganiach Challenger Cup, czyli będzie rywalizował wśród młodych talentów, pretendujących do klasy mistrzowskiej. Bierze w niej udział dziesięciu zawodników. Na razie Polak po zawodach w Rovinju jest ósmy, ale jego ambicją jest miejsce w pierwszej czwórce. Być może debiut byłby bardziej udany, gdyby nie błąd i dyskwalifikacja podczas drugiego przelotu.
- Kiedy miałem sześć lat, tata wziął mnie na pokazy akrobacji lotniczych. Potem już ta pasja lotnicza zawsze we mnie drzemała. W 2004 r. przeniosłem się do Wielkiej Brytanii i zacząłem pracować jako mechanik w zakładzie lotniczym. Kiedyś szef przyszedł do mnie z płytą DVD, z nagraniem pierwszych wyścigów Red Bull Air Race, i powiedział, że muszę to obejrzeć, a później próbować się tam dostać. W tym samym czasie wybrałem się na pierwsze zawody jako widz i to przerosło moje oczekiwania. Z ziemi wyglądają one niesamowicie, a z kabiny samolotu jeszcze bardziej nieziemsko, tyle że o tym przekonałem się dopiero po kilku latach - wspomina Czepiela.
Kiedyś występy na Red Bull Air Race porównał do parkowania auta przy prędkości 400 km/h. Zwykłemu śmiertelnikowi trudno to sobie wyobrazić, zwłaszcza że już samo latanie rejsowym samolotem wydaje się wystarczająco skomplikowane.
- Porównywanie lotu rejsowym samolotem do naszych zmagań to mniej więcej tak, jakby jazdę autokarem wycieczkowym porównać do Formuły 1. Jedynym łącznikiem są przyrządy, kabina i latanie. Airbus A320 przy dobrej pogodzie i bez awarii nie potrzebuje dwóch pilotów. Ich obecność jest potrzebna tylko w sytuacjach krytycznych, dlatego co pół roku ćwiczymy je na symulatorze. Tak naprawdę w samolotach rejsowych piloci stali się operatorami maszyn latających - tłumaczy pierwszy Polak w Red Bull Air Race.
Łukasz Czepiela w nietypowy sposób został zaangażowany nie tylko do lotniczego cyrku austriackiego producenta napojów energetycznych, ale też do pracy w liniach Wizz Air. Kiedyś w drodze do Londynu Polak spotkał dyrektor personalną w węgierskich liniach i opowiedział historię swojego życia. Pół roku później złożył dokumenty i stał się pilotem rejsowych samolotów.
- Jeśli chodzi o drogę do Red Bull Air Race, to nie ma jakiegoś schematu. Mój przypadek, czyli pokonywanie jakby różnych stopni wtajemniczenia, nie jest wcale typowy. W zupełnie inny sposób do najlepszych pilotów na świecie dołączył na przykład 42-letni Francuz Francois Le Vot. Rok temu przedstawiciele Red Bulla byli na MŚ w akrobacjach lotniczych w Teksasie. Tytuł zdobył Le Vot i od razu otrzymał propozycję podpisania kontraktu. To nie był zresztą przypadek, bo on od ośmiu lat zajmuje się na co dzień akrobacjami jako pilot wojskowy, a od pięciu lat zbiera dodatkowe doświadczenia na imprezach sportowych - przekonuje Czepiela.
W ostatni weekend lipca spodziewanych jest na nabrzeżu w Gdyni co najmniej pół miliona widzów.
- To będzie niesamowite widowisko. Samoloty z prędkością 400 km/h będą latać 15 metrów nad ziemią. Przystanek w Polsce jako jedyny w całym cyklu będzie bezpłatny. Jeśli ktoś chce się wybrać na zawody, to może zrobić to już w czwartek, piątek lub sobotę, kiedy zaplanowano treningi - tłumaczył członek Aeroklubu Poznańskiego.
W Gdyni będą go dopingować rodzice, przyjaciele i znajomi, także ci z Poznania.
- Będę musiał udzielić też wielu wywiadów. Nie ukrywam, że presja będzie ogromna, ale liczę, że znajdę sposób na to, by wyłączyć się z tego całego szumu - dodał Czepiela, który do pokonania 25-metrowych pylonów przygotowuje się jak alpejczyk, czyli zamykając oczy, myśli o trasie, bramkach i odległościach między nimi.
W stolicy Wielkopolski Czepiela znalazł się w zasadzie przez przypadek.
- Pięć lat temu, kiedy Wizz Air zaproponował mi pracę, miałem do wyboru pięć miast-baz w Polsce. Postawiłem na Poznań ze względu na Grupę Akrobacyjną "Żelazny". Czasami jeżdżę jeszcze z nimi na pokazy. Poza tym na jednym z najstarszych polskich lotnisk w Kobylnicy mogę korzystać z takiego samego samolotu jak na zawodach Red Bull Air Race, czyli z Waltera Extra 330 LX, wartego 1,3 mln zł. W dodatku nie muszę kończyć przelotu po 90 sekundach. Trochę rozumiem jednak organizatorów cyklu, bo niedosyt pilotów musi zejść na drugi plan wobec potrzeb kibiców - zauważył nasz pretendent do elity najlepszych pilotów na świecie.
Czepielę można spotkać nie tylko w Kobylnicy. Jego pasją są bowiem też inne sporty, takie jak narciarstwo alpejskie, windsurfing, kolarstwo górskie i drifting, który uprawiał na Torze Poznań.
- Zawsze mnie pociągały sporty ekstremalne i rywalizacja. Nawet jak strzelałem jako młody chłopiec z wiatrówki, to chciałem mieć jak najlepszy wynik. Jak znajduję czas na te wszystkie przyjemności i wyzwania? Nie jest mi łatwo, ale staram się wszystko jakoś pogodzić - przyznał zawodnik.
Co ciekawe, Czepiela na razie nie może liczyć na zawodowy kontrakt i solidne zarobki.
- Udział w zawodach Red Bull Air Race to dla mnie tylko prestiż. Nie mogę sobie pozwolić na rezygnację z pracy, choć pewnie poświęciłbym ją dla akrobacji lotniczych, gdyby mnie było na to stać. W innej sytuacji są piloci z pierwszego szeregu, którzy nie mają innych obowiązków poza lataniem w prestiżowym cyklu. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę się wśród nich - dodał nasz jedyny reprezentant w powietrznych wyścigach.
Te ostatnie mają swój urok i romantyczną historię, ale też mają złą sławę, zwłaszcza gdy pociągają za sobą ofiary śmiertelne.
- W 11-letniej historii Red Bull Air Race był tylko jeden wypadek, w dodatku taki, w którym nikt nie odniósł obrażeń. Przed zawodami w Gdyni analiza bezpieczeństwa, przesłana do Urzędu Lotnictwa Cywilnego, liczyła 256 stron. Urzędnicy przecierali oczy ze zdumienia. Co do innych pokazów to wydaje mi się, że statystyka nie przemawia przeciwko nim. W Europie rocznie na takich imprezach giną 3-4 osoby, więc trzeba dążyć do tego, by ich nie było w ogóle, ale też nie można tego problemu wyolbrzymiać - podkreślił Czepiela.
Odniósł się on także do niedawnego wypadku szybowców w Pile, w którym zginął jeden z uczestników mistrzostw Polski. - Nie znam szczegółów, ale sam kiedyś latałem na szybowcach i wiem, że jest to związane z pewnym ryzykiem, tak samo zresztą jak inne sporty lotnicze. Wypadki zdarzają się zazwyczaj wtedy, kiedy są problemy z pogodą. W Pile tworzyły się "akwaria", a to oznacza, że dużo szybowców krążyło blisko siebie. W takich sytuacjach trzeba mieć oczy szeroko otwarte i trzeba zachować szczególną ostrożność. Błędy ludzkie są jednak wpisane w każdą działalność, nie tylko w sportową rywalizację - uważa pilot.
Akrobacje
Piloci Red Bull Air Race latają w 7-metrowych samolotach z olbrzymią prędkością, czasami przekraczającą nawet 400 km/h. Robią to tuż nad ziemią lub wodą, lawirując między wypełnionymi powietrzem pylonami oraz pod wpływem olbrzymich przeciążeń. Akrobacje wykonywane przez nich odbywają się w wyjątkowych miejscach.
Cyrk Red Bull Air Race wystartował w tym roku w Abu Dhabi, gdzie piloci latali obok drapaczy chmur. W kwietniu drugi przystanek wyznaczono w urokliwej scenerii chorwackiego miasteczka Rovinj, a w maju ścigali się w malezyjskim Kuala Lumpur. Teraz czas na Gdynię. Po niej najlepsi piloci spotkają się jeszcze w Wielkiej Brytanii, dwukrotnie w USA i na koniec, w listopadzie w Chinach. Pierwsze zawody odbyły się 11 lat temu, ale po 3-letniej przerwie cykl wznowiono dopiero w ubiegłym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody