- To wciąż jest indywidualny bieg na czas, bardzo przypominający występy biathlonistów czy biegaczy narciarskich w Pucharze Świata. Zawodnicy startowali w przedziałach czasowych, a nie wszyscy razem po wystrzale startera. Z drugiej strony była mata biegowa na mecie i możliwość uciekania przed kimś lub gonienia kogoś. Nie jest to może przełom, ale wreszcie biegacze zobaczyli wokół siebie tych, którzy żyją i tęsknią za tą samą pasją - tłumaczył Artur Kujawiński, dyrektor 17. edycji Recordowej Dziesiątki.
Zobacz też: TOP 10 najładniejszych lekkoatletek w Polsce
Jego zdaniem odbudowanie frekwencji biegowej sprzed pandemii zajmie nam co najmniej dwa lata. - Rok temu na Malcie nie można było spotkać się w większej grupie, by pobiegać rekreacyjnie. Letnie miesiące przyniosły już spotkania biegowe. Potem znów był martwy okres dla biegaczy, z którego powoli zaczynamy właśnie wychodzić. Oczywiście na naszym biegu nie ma barier dla kibiców, DJ-a i całej otoczki, z którą kojarzy się meta biegu masowego. Wiadomo przecież, że chcemy minimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem i namawiamy wszystkich uczestników biegu do przestrzegania zasad reżimu sanitarnego - dodał Kujawiński.
Chcesz wiedzieć więcej?
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?