Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja: Fredro nasz współczesny. Premiera w Kaliszu

Stefan Drajewski
Maciej Podstawny pyta przez sztukę Fredry jak aktorzy czują się w kostiumie, a jak we własnej skórze
Maciej Podstawny pyta przez sztukę Fredry jak aktorzy czują się w kostiumie, a jak we własnej skórze Tomasz Ziółkowski
Udana premiera w Kaliszu. Maciej Podstawny znalazł klucz do odczytania "Gwałtu, co się dzieje" Aleksandra Fredry.

W przeszłości fredrowskie "Gwałtu, co się dzieje" traktowano jako ucieszną maskaradę, w której panowie zamienili się z kobietami rolami: one rządziły, chodziły w spodniach, piły i paliły, mężczyźni zaś siedzieli w domu, przędli, wychowywali dzieci, czekali aż ich białogłowy zmęczone pracą wrócą do domu…

CZYTAJ TEŻ:
Biały Szejk: premiera w Teatrze Nowym w Poznaniu
Koncert pamięci autora "Przeżyj to sam" i hymnu Lecha

Po 179 latach od premiery komedii Aleksandra Fredry nie sposób traktować tej sztuki jak współczesną przebierankę. Maciej Podstawny zajrzał pod kostium i dostrzegł, że nie strój określa, kim jesteśmy, co odczuwamy, jak się w nim czujemy...

Kaliski Osiek, bo w takimże miasteczku umieścił akcję Fredro, można spotkać wszędzie. Proste współczesne meble, otwarte kulisy, w których aktorzy się przebierają, malują… Kostiumy rodem z kaliskich sklepów, piosenki mniej lub bardziej współczesne, które czasami jeszcze można usłyszeć w radio. Tekst napisany przez Fredrę prozą sprzyja reżyserowi i aktorom. Daje się go uwspółcześnić, oczyścić z romantycznych ozdobników, chociaż czynią to z umiarem.

I co najważniejsze, damsko-męska przebieranka wcale nie wywołuje rechotu wśród publiczności w już pierwszej scenie. To sygnał, że kanony stroju przestały kategorycznie znaczyć. Od dawna nie oburza kobieta w spodniach, coraz mniej dziwi facet z pofarbowanymi włosami czy w peruce…

Podstawny szuka z aktorami w farsie Fredry czegoś więcej. Próbuje odnaleźć odpowiedzi na pytania, jak się czują bohaterowie w swojej płci, a jak się czują w cudzym kostiumie. Te pytania są szczególnie istotne w Polsce, gdzie badania dowodzą, że kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn, chętniej inwestują w swój rozwój, są bardziej otwarte na nowe wyzwania, chętnie zastępują mężczyzn w rolach dla nich zarezerwowanych.

Widać to bardzo wyraźnie w sferze publicznej (życie dopisało do premiery dodatkowy kontekst). Jadąc na spektakl, począwszy od Jarocina widziałem plakatową bitwę damsko-męską przed wyborami. Walka o miejsce na listach wyborczych, rola kobiet w kampanii - paprotka czy partner… wszystko to można odnaleźć również w kaliskim "Gwałtu, co się dzieje". Nie wprost, oczywiście.

Tobiasz (świetny Szymon Mysłakowski) nie ma większego problemu ze spódniczką i żakietem, ale walczy z sobą, bo mimo wszystko rola jemu przypisana, jest mu obca. Natomiast jego brat Kasper (równie znakomity aktorsko Łukasz Zaleski) zdecydowanie odnajduje się w damskich fatałaszkach. Wcale nie tęskni do bycia mężczyzną.

Filip Grzegotka (Michał Wierzbicki) narzuconą mu rolę próbuje oswoić i wykorzystać. Mniej przekonujące aktorsko i psychologicznie są panie. W męskim przebraniu są za bardzo kobiece. Żadna nie znalazła środków, które kazałyby mi uwierzyć, że potrafią, że czują męską siłę w męskim przebraniu.

Podstawny, czytając tekst Fredry przez pryzmat teorii gender i queer, nie zniszczył genialnej komedii. Pokazał jedynie, że nawet w ramocie teatralnej czasami kryją się bardzo współczesne myśli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski