Ciężko ranny sześcioletni chłopiec z miejscowości Golejewko (pow. rawicki) trafił w niedzielę do wrocławskiego szpitala po tym, jak podczas festynu parafialnego przygniótł go dmuchany zamek. Dziecko do teraz nie odzyskało przytomności, choć jego stan jest stabilny.
- Poszkodowany nadal podłączony jest do respiratora. Nie podjęliśmy wciąż decyzji, żeby go operować, ponieważ stwierdziliśmy, że nie ma jeszcze takiej potrzeby - mówił "Głosowi Wielkopolskiemu" w poniedziałek po południu prof. Jan Godziński, ordynator chirurgii dziecięcej w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka we Wrocławiu. Lekarz twierdzi jednak, że zbyt wcześnie jeszcze na optymizm.
- Rokowania są poważne, a stan poszkodowanego może się zmienić w każdej chwili - zaznacza.
Do wypadku doszło w niedzielę po południu. - W wyniku silnego podmuchu wiatru, zamek przewrócił się i spadł na znajdującego się tuż obok sześciolatka. Dziecko przez chwilę było w szoku, po czym straciło przytomność i zostało przetransportowane śmigłowcem ratunkowym do szpitala - relacjonuje asp. Beata Jarczewska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.
Po przybyciu na miejsce, policjanci ustalili, że obiekt przewrócił się wskutek zaniedbań właścicielki.
- Na dwadzieścia kilka zabezpieczeń, wykorzystywanych do mocowania urządzenia, wykorzystano tylko cztery - mówiła asp. Jarczewska serwisowi TVN24.pl.
Z ustaleń policji wynika, że w chwili wypadku, właścicielka nie sprawowała bezpośredniego nadzoru nad konstrukcją. Mimo to, ponosi ona pełną odpowiedzialność za stan, w jakim znajdował się obiekt. - To na właścicielu spoczywał obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa korzystania z zamku, nawet jeśli w chwili wypadku doglądał go ktoś inny - twierdzi kategorycznie rzeczniczka prasowa rawickiej policji.
Okoliczności wypadku w Golejewku bada Prokuratura Rejonowa w Rawiczu. Właścicielka obiektu prawdopodobnie usłyszy zarzuty nieumyślnego narażenia osoby na utratę zdrowia lub życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Tragicznie zakończyła się zabawa na dmuchanym zamku przed pięcioma dniami w Chinach
Wskutek podmuchu wiatru, zamek z bawiącymi dziećmi uniósł się wysoko nad ziemię i spadł dopiero kilkanaście metrów dalej. Zginęła trzyletnia dziewczynka, a kilkoro innych dzieci zostało rannych.
O szczęściu mogły mówić trzy dziewczynki spod Nowego Tomyśla
W 2007 r. bawiły się na dmuchanym zamku. Wiatr uniósł go na wysokość 8 m. Spadły na samochody i drzewa. Przeżyły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?