Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pyzdry: Zmienili rolnikowi ziemię w park

Mateusz Pilarczyk
Historia Grzegorza Głuchowskiego, rolnika z Pyzdr zakrawa o absurd. Jego działka sąsiaduje z planowanym od lat, ale nie budowanym, sztucznym zbiornikiem wodnym. Gmina postanowiła więc w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego przeznaczyć własność rolnika na park. Ten o planach radnych dowiedział się, gdy już uchwalono dokument. Choć gmina twierdzi, że dopełniła wszystkich formalności, rolnik nadal walczy o swoje.

- O tym, że zmienili mi przeznaczenie ziemi dowiedziałem się dopiero, kiedy chciałem wybudować nowy budynek gospodarczy - opowiada Grzegorz Głuchowski, rolnik i emerytowany policjant. Działka w spornym miejscu nie jest duża, ma niecałe 2 hektary, ale nadaje się pod uprawę kwiatów. Chcąc rozwijać produkcję, rolnik przed kilkoma laty postanowił wybudować suszarnię. - Wtedy chodząc za pozwoleniem na budowę dowiedziałem się, że zamiast ziemi mam park - rozkłada ręce Głu-chowski.

To był też początek walki z decyzjami podjętymi przez samorządowców. Jak opowiada, wielokrotnie rozmawiał z burmistrzem Pyzdr Krzysztofem Strużyńskim. Próbował przekonać też radnych do zmiany decyzji. I udało się. W 2009 roku gmina przystąpiła do opracowania zmiany planu zagospodarowania przestrzennego zgodnie z uwagami rolnika. Radnym trzeba też oddać, że odstąpili od obciążenia Grzegorza Głuchowskiego kosztami zmiany dokumentów.

- Problem w tym, że od tego czasu niewiele się zmieniło. Nadal mam park, w którym nie mogę niczego zbudować. Trzymają mnie za gardło już kolejny rok - żali się rolnik.

W międzyczasie córka poszkodowanego zdążyła skończyć studia z zakresu konserwacji dzieł sztuki. Zadeklarowała, że chciałaby w Pyzdrach, na ziemi ojca prowadzić działalność i zatrudnić kilka osób. Niestety ciągnący się proces "odparkowienia" gruntu torpeduje pomysłu rodziny Głuchowskich.

Jak w ogóle doszło do tego, że Grzegorz Głuchowski nie dowiedział się o zamiarach przekwalifikowania jego ziemi? Rolnik nie mieszka w Pyzdrach przez cały rok. Miesiące, kiedy nie ma pracy w polu spędza w Bydgoszczy. I - jak twierdzi Głuchowski- właśnie w tym czasie uchwalono plan zagospodarowania a o nim zapomniano.

- Zarówno projekt studium jak i planu były wyłożone do publicznego wglądu w trakcie opracowania. Każdy mógł się z nimi zapoznać i złożyć ewentualne uwagi do rozwiązań w nich zaproponowanych. Państwo Głuchowscy nie skorzystali z tego prawa, a swoje uwagi zaczęli formułować po wejściu w życie uchwały z 2006 roku - odpiera zarzuty w imieniu burmistrza Przemysław Dębski z Urzędu Miasta w Pyzdrach.

Urzędnicy zwracają też uwagę, że studium zagospodarowania przestrzennego gminy nie przewidywało na tym obszarze terenów inwestycyjnych.

Do spięcia na linii samorząd- rolnik doszło już wcześniej. Około 15 lat temu na ziemi państwa Głuchowskich ustawiono gminny kontener na śmieci.

- Przywieźli go bez naszej wiedzy i pozwolenia. Żona ich zganiła dość mocno. Musieliśmy udowadniać, że to nasza ziemia. Koniec końców kontener usunięto, ale nadepnęliśmy na odcisk - zastanawia się nad źródłem swoich problemów rolnik, który cały czas czeka na możliwość zagospodarowania swojej własności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski