Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytania o pamięć. No Women No Art w tym roku po raz ostatni

Kamil Babacz
Plakat festiwalu No Woman No Art
Plakat festiwalu No Woman No Art No Woman No Art
Podczas poprzedniej edycji festiwalu No Women No Art artystki wyprowadziły sztukę na ulice Poznania. W tym roku przestrzeń Poznania stanie się pretekstem do pytań o pamięć.

Nie będą to jednak pytania o wielkie historie, pomniki i znane postaci, ale o historie mieszkańców i mieszkanek, małych i dużych spotkań oraz miejsc, w których się wydarzały. Część wydarzeń odbędzie się na Wildzie, która okazała się bardzo inspirująca dla artystek.

Anna Leśniak chce zapytać mieszkańców Wildy o to, jak wyobrażają sobie kobietę przestępczynię. Patrycja Dołowy zainspirowała się Wildą jako miejscem, w którym mieszają się wątki Poznania wielokulturowego. Chce uzewnętrznić brak świadectw indywidualnych historii, zakopując odlewy swojego ciała na terenie dzielnicy.

Odbędą się także spektakle, warsztaty, projekcje filmowe, spotkania, wydarzenia adresowane do dzieci oraz koncert rapujących dziewczyn. Festiwal trwać będzie od 12 do 18 października. Będzie to jego szósta i ostatnia edycja. Rozmiar festiwalu wielokrotnie przekraczał budżet, który udało się organizatorkom pozyskać od miasta i sponsorów.

– Chcemy, by ten festiwal został zapamiętany jako miejsce spotkania – mówi Agata Kołacz, jedna z organizatorek festiwalu. - Ta decyzja dla żadnej z nas nie jest łatwa i spowodowana jest wyłącznie przesłankami finansowymi. Doszłyśmy już od ściany. Festiwal tej wielkości musi mieć budżet na poziomie 300 tysięcy złotych. Nasz nie przekroczył nigdy 100 tysięcy.

Festiwal około 80 procent środków pozyskuje od miasta. Największym sponsorem prywatnym festiwalu jest Solar.

- W zeszłym roku uczestniczyłyśmy w spotkaniu "Kultura-Biznes-Efektywność". Zostałyśmy wybrane w konkursie i zebrałyśmy świetne noty, reprezentując Poznań obok Malty i Transatlantyku - festiwali o znacznie większym budżecie. Mamy osiągnięcia, jeśli chodzi o współpracę kultury z biznesem. Jednak poza Solarem nie były one przekładalne na wkład finansowy innych firm. Mniejsi sponsorzy wspierali festiwal przez pewien czas, ale rezygnowali, gdy się okazywało się, że nie przekłada się to na ich wizerunek - mówi Kołacz.

Wicedyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Urzędu Miasta, Marcin Kostaszuk, mówi, że rozumie, dlaczego organizatorki podjęty taką decyzje, ale ponieważ festiwal ma świetną markę nie tylko w Poznaniu, liczy jeszcze na cud - na przykład na to, że znajdzie się duży sponsor.

- Problemem finansowania kultury w Poznaniu jest to, że nie ma mecenasów, którzy równoważyliby wkład miasta. Często miasto jest jedynym źródłem finansowania. Poznań daje sporo pieniędzy organizacjom pozarządowym, ale to i tak krótka kołdra jak na ilość pomysłów i fajnych inicjatyw - do tego skarbca nie ma 10 pretendentów, ale są ich setki. Z roku na rok tych pieniędzy nie ma więcej. W przypadku miasta Poznań dla organizacji pozarządowej, jaką jest No Women No Art, jedyne wyjście to start w miejskim konkursie dotacji i liczenie na to, że dostaną więcej pieniędzy. Do tej pory te kwoty wahały się od 40 do 58 tysięcy. To sporo na tle innych organizacji, ale też nie tak wiele, by ten festiwal mógł się rozwijać.

Choć to ostatnia edycja festiwalu, stowarzyszenie No Women No Art nie rozwiązuje się i planuje organizować kolejne wydarzenia kulturalne. - Być może należy zamknąć jedne drzwi, by otworzyć kolejne - mówi Agata Kołacz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski