Na stronie krakowskiego festiwalu Selector można przeczytać, że Bartosz Szczęsny jest obecnie najbardziej zapracowanym muzykiem na rodzimej scenie elektronicznej. To prawda - poznański artysta choćby na samym Selectorze, bodaj najbardziej prestiżowym polskim festiwalu elektronicznym zagra aż dwukrotnie. Cztery projekty (w tym jeden solowy), koncerty w Stanach i Wielkiej Brytanii... Nieźle, jak na szerzej nieznanego muzyka.
- Praktycznie dopiero wróciłem z lotniska. Spałem może z godzinę - tłumaczył nam przepraszająco Bartek przed swoim niedzielnym koncertem w ramach festiwalu Nowe Nurty. Co prawda nie musiał za nic przepraszać, sam występ okazał się świetny. Nowoczesne disco, połączone z elektronicznym popem, silnie wyeksponowanymi klawiszami i "żywym" basem. Tak grają współczesne gwiazdy sceny elektronicznej: La Roux, Lindstroem, Hercules and Love Affair. A i sam Bartek zaczyna być coraz bardziej rozpoznawany.
- Grając w Katowicach widziałem, że ludzie doskonale kojarzą moje utwory. Albo Kraków, gdzie po koncercie pewna dziewczyna powiedziała mi, że w mieście jest o mnie naprawdę głośno. Trochę szkoda, że wtedy nie przełożyło się to na frekwencję - śmieje się Bartek. Co innego w Poznaniu, gdzie dorobił się już "swojej" publiki. - Na poznańskie koncerty wpadają ci, którzy kojarzą mnie od dawna, coś na zasadzie "O, znowu gra ten Bartek, może przyjdziemy"? Trochę inaczej grało mi się, będąc totalnie nieznanym - uważa.
Oprócz solowego projektu Bartosz Szczęsny występuje także w Adre’N’Alin, Rebece oraz (koncertowo) z łodzianami z Kamp!. W każdym z nich pełni inną funkcję.
- Największy i najbardziej kreatywny wkład a propos muzyki mam w Rebece (duet z wokalistką zespołu Hellow Dog, Iwoną Skwarek) i projekcie solowym. W Adre’N’Alin kompozytorem jest Igor Szulc a Kamp! to wciąż trio, nie jestem jeszcze - jak niektórzy sądzą - pełnoprawnym członkiem zespołu, choć być może kiedyś się to zmieni - przewiduje Szczęsny.
Póki co wiele gra i jeszcze więcej podróżuje. W ubiegły weekend koncertował z Rebeką w angielskim Brighton na Great Escape, najważniejszym europejskim festiwalu, kreującym młode talenty. Z kolei wczesną wiosną razem z Kampem! rzuciło go aż do Stanów, na festiwal SXSW w Austin.
- Na całym festiwalu grało około 2000 kapel, oczywiście koncerty były porozsiewane praktycznie po całym mieście. To było niesamowite, gdy wchodziło się do centrum a tam wszędzie ktoś grał! Tak, jakby wchodziło się do wielkiego jeziora muzyki - opowiada Bartek. Już nie płotka, ale coraz grubsza ryba w polskim jeziorze muzyki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?