Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez pół wieku fotografował krakowian. MuFo zaprasza do atelier Adama Karasia

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Witryna atelier Adama Karasia przy ul. Szewskiej przyciągała przechodniów
Witryna atelier Adama Karasia przy ul. Szewskiej przyciągała przechodniów AP
Indywidualista, ekscentryk, pionier, pasjonat fotografii - przez ponad pół wieku Adam Karaś portretował krakowian. W Muzeum Fotografii można odwiedzić jego niezwykłe atelier, zanurzyć się w świat wyobraźni tej nietuzinkowej postaci. To pierwsza wystawa monograficzna poświęcona krakowskiemu twórcy. "Być jak Adam Karaś" w MuFo do 29 września.

- Nigdy nie przebił się do świata, nie zdobył wielkiej sławy, ale przez lata - a fotografią zajmował się do śmierci, niemal 70 lat - konsekwentnie wokół fotografii budował swój własny świat - mówi kuratorka wystawy Marta Miskowiec.

Urodził się na cztery lata przed końcem XIX wieku, gdy miał 22 lata założył wraz z bratem Wiktorem własne studio fotograficzne Bracia Karaś. Pierwszą pracownią założył przy ul. Czarnowiejskiej 5 w nieistniejącym już domu, w 1932 roku przeniósł się na ul. Szewską 12. Pod tym drugim adresem fotograficzne atelier Adama Karasia działało od 1932 roku aż do jego śmierci w 1986 roku.

- To byli chłopcy marzyciele. Jako nastolatkowie mają aparaty fotograficzne, chodzą po mieście dokumentując ważne wydarzenia. To właśnie kilkunastoletni Adam Karaś sfotografował pierwszy przelot samolotu nad Krakowem w 1910 roku. W 1916 roku zrobili pierwszy fotomontaż, nazwali go fotoraturą - tak zresztą Adam Karaś do końca życia będzie nazywał swoje fotomontaże. "Głód" opowiadał o wojnie, o klęsce humanitarnej, jaka owładnęła Europę po bitwie pod Verden. To początek fotomontażu. Z czasem kupili kamerę i założyli wytwórnię filmową - wyjaśnia Marta Miskowiec.

Jego studio fotograficzne było jednocześnie domem, tu zamieszkał z żoną Henryką, która dzieliła z nim również fotograficzną pasję, tu urodziły się ich córki.

- Zawsze chodził swoimi ścieżkami, myślał niezależnie. Przez całe życie prowadził studio portretowe, ale robił te portrety na swój własny sposób - podkreśla kuratorka.

Lampom studyjnym nadawał imiona, modyfikował dostępny na rynku sprzęt fotograficzny i tworzył własny: lampy fotograficzne z puszek i misek, a także niezliczone rekwizyty, spośród których na wystawie znalazły się, m.in. balustrady, drewniana kula, profil Nefretete, lustra. Eksperymentował z fotografią, tworząc fotomontaże, opracował własną metodę "drukowania" tekstów na wymyślonej i skonstruowanej przez siebie drukarce. Z pasją tworzył fototeksty i pocztówki okolicznościowe. Setki tekstów i haseł były pieczołowicie katalogowane i przechowywane: "Przed zdjęciem należy zamówić wyraz twarzy", "Obiektywizm fotograficzny wywołuje wielkie ujemne wrażenie na przeceniających swą urodę", "Bajek z sąsiedztwa nie słuchamy", "Miasto śpi, a ja myślę o tobie" - to niektóre z nich.

W swoim atelier portretował kolejne pokolenia krakowian, ale przyglądając się uważnie dziesiątkom twarzy na fotografiach legitymacyjnych, dostrzec można niezwykły zmysł fotografa. Stworzył własny styl fotografii portretowej, który charakteryzował się mocnymi kontrastami światła i cienia. Chętnie też korzystał z rekwizytów.

Zdjęcia portretowe Karaś umieszczał w witrynie atelier, która przyciągała oczy przechodniów. Witryna była czymś pomiędzy wystawą a gazetą redagowana przez Adama Karasia.

Przez całe życie fotografował także Kraków. Uwiecznił wspomniany już pierwszy przelot samolotu nad Krakowem, przejęcie od Austriaków odwachu, czyli siedziby wojskowej na Rynku Głównym 31 października 1918 roku. W marcu 1936 roku bracia Karaś wystawili w witrynie zdjęcia z protestów robotniczych, które policja zarekwirowała. Mimo zakazu fotografowania, z ukrycia rejestrował życie miasta podczas okupacji. Z okien swojego atelier uwiecznił przemarsz radzieckich wojsk 9 maja 1945 roku. Fotografował pielgrzymki do Krakowa Jana Pawła II, uwiecznił wizytę Roberta Kennedy`ego i wiele, wiele innych wydarzeń z życia miasta. Sam opowiadał, że gdy właściciele innych ateleir fotograficznych szli w przerwie obiadowej do Grand Hotelu, on wyruszał z aparatem na ulice miasta.

Po jego śmierci Adama Karasia spuścizna fotografa trafiły do zbiorów Muzeum Fotografii w Krakowie. Przedmioty i fotografie - w sumie ponad 22 tys. obiektów z jego atelir, m.in. odbitki, szklane negatywy, rekwizyty, elementy wyposażenia studia oraz sprzęt fotograficzny - złożyły się na opowieść o niezwykłym fotografie.

Wystawa "Być jak Adam Karaś" potrwa do 29 września w siedzibie głównej MuFo przy ul. Rakowickiej 22A.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska