Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Jankowski, antropolog z UAM, napisał reportaż o poznańskich ateistach

Błażej Dąbkowski
Przemysław Jankowski
Przemysław Jankowski Waldemar Wylegalski
Jeden z ateistów chce ochrzcić swoje dziecko, by posyłać je na lekcje religii. Jego zdaniem w ten sposób nauczy się elementarnych wartości moralnych - mówi Przemysław Jankowski, autor reportażu o młodych poznańskich ateistach i doktorant z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM.

Niedługo ukaże się Pana książka "Kiedy Boga nie ma". Sam określił ją Pan jako zbiór reportaży o ateistach, ich spojrzeniu na system wartości, relacjach z Kościołem i jego emisariuszami. Udało się Panu przekonać kilkadziesiąt osób, by przedstawiły swój światopogląd. Dodajmy, iż wszystkie mieszkają w Poznaniu. Ateizmem zajmuje się Pan zresztą naukowo - może mieć on lokalny charakter?
Przemysław Jankowski: Być może na Podkarpaciu czy Lubelszczyźnie nieco inaczej on wygląda, ale nie sądzę, by w naszym kraju ateizm w poszczególnych regionach miał lokalny kontekst.

Ale to w Poznaniu dochodziło w ostatnim czasie do głośnych wydarzeń oburzających ateistów. Wszyscy pamiętają odwołanie rok temu spektaklu "Golgota Piknik" czy koncertu zespołu "Behemoth".
Przemysław Jankowski: Rzeczywiście te dwa wydarzenie odcisnęły piętno na tych ludziach i wzbudziły ogólnopolską dyskusję. Ale żeby odpowiedzieć na pytanie, czy ateizm rośnie w siłę w Poznaniu, należałoby przeprowadzić gruntowne studium innych miast wojewódzkich. Mówiąc już bardziej ogólnie, każde duże miasto z prężnymi ośrodkami akademickimi będzie tworzyć kolejnych ateistów.

Nauka równa się ateizmowi? Jest wielu badaczy, którzy są osobami wierzącymi.
Przemysław Jankowski: Nie chodzi o naukę sensu stricto, a szerszy kontakt z ludźmi. W małych środowiskach lokalnych, dość hermetycznych, te osoby nie zetknęłyby się z innym punktem widzenia na system wartości, z innym światopoglądem.

Ci, którzy opowiedzieli Panu o swojej niewierze, czymś się wyróżniali? To osoby prężnie działające w środowisku akademickim czy trzeciego sektora?
Przemysław Jankowski: Wręcz odwrotnie, opisałem ich świadectwa, ponieważ nie dostrzegłem w nich nic dziwnego czy nadzwyczajnego. Badając zjawisko religii, byłem ciekaw, jak oni na co dzień funkcjonują, bo muszę przyznać, że sam bardzo często nie zgadzałem się z poglądami tych najmocniej zideologizowanych środowisk ateistycznych. Ale już na etapie składania książki doszedłem do wniosku, że tak naprawdę oni niczym się ode mnie nie różnią, a już na pewno nie przypominają celebrytów, którzy na wizji dokonują spektakularnych deklaracji światopoglądowych. Ci ostatni zazwyczaj chcą coś ugrać, pokazując, iż mają inne poglądy niż większość społeczeństwa, to stawia ich na świeczniku. A żaden z moich rozmówców nie miał takich oczekiwań.

Nie przypominają gwiazd, ale z tego, co zauważyłem, mocno różnią się między sobą.
Przemysław Jankowski: Różnice są ogromne. Zacznijmy od tego, że poznawana przeze mnie materia była dla mnie świeża i nieodkryta, także ze względu na ubogą literaturę dotyczącą tego zjawiska. Wśród osób, z którymi rozmawiałem, są te podkreślające, iż Boga nie ma i kropka, ale także twierdzące, że Bóg istnieje. W ich mniemaniu Stwórca nic im nie dał, a więc nie jest im potrzebny. W tym momencie pojawiał się już problem, bo jak tę postawę odnieść do naukowej definicji ateizmu.

Jak się rozłożyły proporcje między tymi dwiema grupami?
Przemysław Jankowski: Powiedziałbym, że pół na pół. Próbowałem ciągnąć za język rozmówców z gruntu odrzucających istnienie Boga, przyparci do muru niektórzy zaznaczali, iż dopuszczają możliwość funkcjonowania absolutu, ale kompletnie bezosobowego i nieokreślanego antropomorficznymi kategoriami.

W ubiegłym roku ukazał się raport dra Radosława Tyrały z AGH w Krakowie. Wynika z niego, że polscy ateiści są zwyczajnymi hipokrytami. Trzy czwarte z nich ochrzciło dzieci, co piąty wierzy w istnienie duszy, co dziesiąty - w życie po śmierci, a kilkanaście procent uczestniczy w nabożeństwach w kościele.
Przemysław Jankowski: Pytanie, w którym miejscu zaczyna się hipokryzja. Wrócę do tego, że nie mamy jednego wykładnika ateizmu, nie posiada on zunifikowanej formy. Chrzest czy generalnie sakramenty to w Polsce w dużej mierze kwestia kulturowa, społeczna, siła tradycji. Wśród współautorów mojego reportażu też znalazły się osoby obchodzące święta Bożego Narodzenia, chodzące na pasterkę, a nawet na niedzielne msze. Co ciekawe, był też mężczyzna, który chciał ochrzcić swoje dziecko, by mogło później uczęszczać na lekcje religii. Jego zdaniem w ten sposób nauczyłoby się elementarnych wartości moralnych. Trudno odpowiedzieć, czy jest to zakłamanie z ich strony.

Wśród Pana rozmówców było choć jedno świadectwo osoby, która przyznała się do tego, że się modli? W końcu stare porzekadło mówi: jak trwoga to do Boga.
Przemysław Jankowski: Nie, wśród całego spektrum moich rozmówców nie było takiej osoby. Była za to jedna dziewczyna twierdząca, iż jej religią jest nauka, ale chyba trudno byłoby modlić się na przykład do matematycznych obliczeń czy tablicy Mendelejewa (śmiech).

A jak Pana rozmówcy oceniali działalność Kościoła instytucjonalnego?
Przemysław Jankowski: Zdecydowana większość postrzega Kościół w negatywnym świetle, ale nawet wśród zatwardziałych ateistów znajdują się wyjątki. Jeden z nich przyznał się, że nie przeszkadza mu obecność krzyży w instytucjach publicznych, bardziej atakując ateistów próbujących w jakikolwiek sposób zinstytucjonalizować swoje działania i domagających się poszanowania ich "uczuć religijnych". Jego zdaniem takie działania doprowadziłyby do stworzenia systemu parareligijnego.

I nikt nie żałuje, że został ateistą? Kiedyś od znajomego księdza usłyszałem, że wiara jest aktem łaski, więc ktoś, kogo ona nie dotknęła, może poczuć się pokrzywdzony.
Przemysław Jankowski: Co do wyrzutów sumienia to nie dotyczyły one bezpośrednio samej niewiary w Boga, ale rozmawiałem z mężczyzną, który przyznał się do skrzywdzenia wierzących. Opowiadał mi o swoich zapędach do ateizowania najbliższego otoczenia, co skończyło się załamaniem psychicznym jego bliskich, którzy po tej indoktrynacji stwierdzali, że skoro Bóg nie istnieje, to ich dalsza egzystencja nie ma sensu.

Świadomość wyrządzonej krzywdy spowodowała, iż na zdjęciach w książce ta osoba ma zasłoniętą czarnym paskiem część twarzy?
Przemysław Jankowski: Nie tylko on chciał zachować anonimowość. Inni, jak sądzę, obawiali się ostracyzmu społecznego, ale nie mam tu na myśli rodzin, gdyż istnieje małe prawdopodobieństwo, by książka do nich dotarła. Myślę raczej o ich znajomych, kolegach z pracy, którzy w dobie Facebooka mogliby ich wyśmiać czy obrazić. Osobną kategorią jest jeden z odpytywanych przeze mnie działaczy SLD, on też poprosił mnie o nieupublicznianie jego danych, twierdząc, iż może zagrozić to jego karierze politycznej.

Jak dobierał i szukał Pan bohaterów do książki?
Przemysław Jankowski: Szukałem na portalach ateistycznych, a poza tym rozpuściłem wici wśród znajomych i znajomych znajomych. To wcale nie jest takie łatwe, bowiem nikt nie chodzi z plakietką zawieszoną na szyi "Jestem ateistą", a Internet - ku mojemu zaskoczeniu - nie za bardzo się sprawdził w poszukiwaniach. O ile w świecie wirtualnym niektórzy jawią się jako ateistyczny "beton", o tyle podczas spotkania w cztery oczy miękną i nie potrafią się zdeklarować lub mówią coś zupełnie odwrotnego.

A Pan potrafi to zrobić?
Przemysław Jankowski: Jasne (śmiech). Jestem katolikiem, który nieustannie spiera się z Bogiem.

Fakt ten pomógł Panu w pracy czy wręcz odwrotnie?
Przemysław Jankowski: Albo na nią nie wpływał, albo utrudniał. Zdarzały mi się rozmowy przeciągające się do wielu godzin tylko dlatego, że rozmówcy usiłowali mnie przekonać do swego światopoglądu. W pewnym momencie kończyła się dyskusja o ich niewierze, a zaczynała się jej kolejna odsłona - o tym, dlaczego to ja powinienem przestać wierzyć w Boga.

Ma Pan jakąś generalną konkluzję po tych nierzadko trudnych rozmowach?
Przemysław Jankowski: To świadectwo zwyczajnych ludzi i ich zwyczajne historie, takie które opowiada się często przy piwie. Nie zależało mi na tworzeniu ideologicznych, wysublimowanych wywodów, a na pokazaniu, jak w katolickim społeczeństwie funkcjonują ci, którzy tego światopoglądu nie wyznają i że warto posłuchać ich racji i ich nie marginalizować.

Przemysław Jankowski

Naukowo na UAM zajmuje się głównie religią, jej funkcjonowaniem i systemami sensu. Interesuje go także kultura współczesna i analiza tekstów popkultury. Jankowski zawodowo od kilku lat zajmuje się grami wideo, sprzętem komputerowym, sprzętem dla graczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski