Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemoc w rodzinie. Mieć odwagę powiedzieć "stop"

Katarzyna Dobroń
Biciu i przemocy zawsze trzeba powiedzieć STOP - przekonują psychologowie i prawnicy
Biciu i przemocy zawsze trzeba powiedzieć STOP - przekonują psychologowie i prawnicy
Część kobiet rezygnuje po pierwszej wizycie w Centrum Interwencji Kryzysowej. Inne walczą do końca, chociaż bitwa o normalne życie jest długa i zniechęcająca. Żadnej nie wolno oceniać, bo nikt nie chciałby być w ich butach. Problem w tym, że niektóre z nas nawet nie wiedzą, że te buty noszą. Jak radzić sobie z problemem przemocy w rodzinie?

Sprawdź gdzie szukać pomocy:

Basia poznała swojego męża, gdy dostała się na studia. Wynajmowała pokój w mieszkaniu, w którym mieszkał student z politechniki, Jarek. Szybko się w nim zakochała. Najpierw była ciąża, a potem ślub i wesele. Potem małżonkowie wprowadzili się do dwupokojowego mieszkania, które Jarek odziedziczył po babci. Pierwsze pół roku było sielanką. Jarek przynosił kwiaty, zabierał żonę na długie spacery. Chodził razem z nią do lekarza. Wszystko zmieniło się, gdy nie zdał sesji egzaminacyjnej na uczelni.

- To było jak w filmie - mówi Basia. - Zasypiał jako mój kochany mąż, a obudził się jako tyran. Wstał, gdy przygotowywałam dziecku mleko w kuchni. Poszłam do pokoju spytać, jak się czuje. Wysyczał "spier..." i uderzył mnie pięścią w łuk brwiowy. Poleciałam pod ścianę.

Od tego czasu rozpoczęły się trwające prawie 11 lat awantury. Z roku na rok coraz gwałtowniejsze. Było bicie i rozpaczliwe próby maskowania siniaków.

- Kupowałam coraz większe ilości korektorów i coraz mocniejsze fluidy. Nikomu nie chciałam opowiedzieć prawdy. Wstydziłam się - opowiada Basia.

Była też nadzieja, że on się wreszcie zmieni. Bo po "małych" awanturach były ciche dni. Spokojne i oczekiwane. Po "dużych" awanturach były zaś przeprosiny na kolanach, ogromne bukiety kwiatów, drogie prezenty i zapewnienia, że to się już nigdy nie powtórzy.

- Chciałam w to wierzyć i wybaczałam. Dziś żałuję, że nie wyprowadziłam się wcześniej - mówi kobieta.

Najtrudniejszy jest pierwszy krok

Pierwszy krok, to wbrew pozorom, nie wezwanie policji czy znalezienie ośrodka. Najpierw trzeba sobie uświadomić, że jest się krzywdzonym. Psycholodzy zwracają też uwagę, aby używać zwrotu "osoba dotknięta przemocą" zamiast "ofiara przemocy". W ten sposób unika się podświadomego wchodzenia w rolę ofiary. A i bez tego, nie jest łatwo.

- Pierwszy krok polega na rozpoznaniu, że dzieje się coś złego, czyli trzeba zauważyć, że to, co dzieje się w naszym życiu odbiega od standardu. Następnie trzeba się tym z kimś podzielić, ale wiele kobiet nie jest w stanie tego zrobić. Niektóre z nich są wychowane np. w autorytarnym domu i nie wiedzą, że jakieś zachowania nie spełniają kryteriów partnerstwa - wyjaśnia Katarzyna Chlewińska, psycholog.

Trudne do opowiedzenia

W Poznaniu działa Miejskie Centrum Interwencji Kryzysowej przy ulicy Niedziałkowskiego. Jest czynne przez całą dobę. Podobne punkty znajdują się m.in. w Ślesinie, Kaliszu czy Lesznie. To tutaj dyżurują psycholodzy, pedagodzy i prawnicy.

- Przemoc domowa jest sytuacją wieloaspektową. Podczas interwencji oferujemy wsparcie psychologiczne, informacyjne, prawne, ewentualnie schronienie. Ale punktem wyjścia jest ugruntowanie decyzji o odejściu z domu, w którym źle się dzieje - wyjaśnia psycholog.

Ważne jest też to, aby porozmawiać o problemie z osobą, która będzie wiedziała jak pomóc. Tymczasem wciąż w wielu środowiskach łatwiej zaakceptować przemoc domową, niż próbę jej zatrzymania. Psycholog podkreśla, że z myślą o osobach, którym trudno się zdecydować na spotkanie, powstała czynna całodobowo niebieska linia (nr tel. 61 814 17 17).

- Część kobiet rezygnuje po pierwszej wizycie, na której dowiadują się, jakie mają możliwości, czyli np. mediacja, terapia grupowa, indywidualne spotkania z psychologiem lub rozwód. Jednak strach związany z możliwą zmianą jest dla nich o wiele trudniejszy niż pozostanie w związku - mówi psycholog.

Szukając schronienia

Ostatnie dwa lata małżeństwa Basi były piekłem. Wyzwiska w najbardziej brutalnych słowach. Poniżanie. Bicie. Gwałty.

- Wszystko znosiłam i chyba czekałabym, aż mnie zatłucze, gdyby nie podniósł ręki na naszą najstarszą córkę - opowiada Basia. - Uderzył ją, gdy rzuciła się, by mnie ratować. W ciągu sekundy wzięłam dzieci i wybiegłam z domu.

Kobieta pobiegła na komisariat. Złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, mundurowi po kilku godzinach zabrali Jarka na komisariat.

- Zadzwoniłam do koleżanki, która od lat podejrzewała, co dzieje się w moim domu. Razem z mężem przyjechali zabrać nas do siebie - mówi kobieta.

Psycholog potwierdza, że najlepszym pomysłem jest schronienie się u przyjaciół lub u swojej rodziny.

- Muszą to być osoby zaufane. Kłopot polega na tym, że bliscy wielu kobiet nie mają warunków, żeby przyjąć je na jakiś czas z dziećmi lub mieszkają daleko. Co więcej, powrót w rodzinne strony jest równoznaczny z przyznaniem się do problemu - wyjaśnia psycholog.

W Wielkopolsce znajdują się trzy Ośrodki Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie: w Pile, w Zdunach k. Krotoszyna i w Poznaniu. Każdy oferuje około 20-25 miejsc.

- W pierwszej kolejności robimy wywiad środowiskowy i podejmujemy decyzję, czy pomoc zostanie udzielona, ponieważ każdy może przyjść i powiedzieć, że doświadczył przemocy. - mówi Hanna Alankiewicz, kierownik Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Poznaniu. - Zazwyczaj takie osoby mają założoną już niebieską kartę. Pobyt w ośrodku trwa trzy miesiące z możliwością przedłużenia. Zazwyczaj kobiety zostają tak długo, aż staną na nogi.

Kobiety, które pojawiają się na progu takiego ośrodka są często w bardzo złej kondycji psychicznej i fizycznej. Potrzebują przede wszystkim spokoju.

- Zapewniamy im cały wachlarz pomocy: rozmowę z psychologiem, z pedagogiem oraz porady prawne. Wspólnie z nimi opracowujemy plan oraz ustalamy priorytety. Trzeba uzgodnić najbardziej aktualne sprawy jak pobyt dzieci przy matce, napisanie pozwów, uzyskanie alimentów - wyjaśnia Hanna Alankiewicz.

Kto ma prawo do domu?

Basia pracuje w szpitalu na pół etatu. W pełnym wymiarze nie może, bo musi zajmować się dziećmi. Dostaje też 1200 zł zabezpieczenia alimentacyjnego. Sprawa o rozwód i alimenty toczy się już przed sądem.

- Od niedawna istnieją przepisy prawa karnego dotyczące tzw. środków zabezpieczających, które mówią, że można domagać się, aby osoba stosująca przemoc opuściła mieszkanie nawet jeśli jest jego właścicielem - wyjaśnia Jakub Antkowiak, adwokat. - Potem należy na drodze postępowania cywilnego uregulować kwestię własności. Jednak takie wyjście daje kilka miesięcy spokoju, kiedy ofiara dotknięta przemocą może zostać z dziećmi we własnym mieszkaniu i spokojnie poukładać sobie życie - dodaje.

Czasami prawo do mieszkania przysługuje tylko kobiecie, ale ona nie wie, że może domagać się, aby przy wsparciu policji usunąć z domu agresywnego partnera.

Alimenty oraz zadośćuczynienie

- Kobieta, która opuszcza dom z dziećmi, np. z obawy o ich zdrowie psychiczne, nie ingeruje w prawa rodzicielskie ojca. Najlepszym rozwiązaniem jest wzajemne ustalenie kontaktów z dziećmi. Jeśli to się nie uda, o tym z kim przebywać będą dzieci oraz o możliwości spotykania się z nimi drugiego rodzica rozstrzygnie sąd - wyjaśnia Jakub Antkowiak.

Alimenty dotyczą osób, które łączą więzi rodzinne, czyli nie są możliwe w przypadku konkubinatu.

- Oczywiście zawsze można ubiegać się o alimenty na dzieci. Jeśli chodzi o alimenty dla małżonka, to w przypadku rozwodu z orzeczeniem o winie można domagać się alimentów od byłego współmałżonka, zwłaszcza, jeżeli rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej niewinnego małżonka - mówi adwokat. - W sytuacji, gdy rozwód jest bez orzeczenia o winie, alimenty są możliwe, jeśli sytuacja finansowa współmałżonka pogorszyła się na tyle, że żyje w niedostatku - dodaje.

Adwokat przypomina, że odosoby stosującej przemoc można domagać się odszkodowania. Na przykład, jeżeli przemoc wpłynęła na stan zdrowia ofiary to można oczekiwać zwrotu kosztów leczenia oraz zadośćuczynienia za doznane krzywdy np. stres, cierpienie.

- Sąd orzeka na podstawie dowodów, czyli dokumentów i świadków. W przypadku przemocy fizycznej to może być obdukcja lekarska. Jeżeli chodzi o przemoc seksualną lub psychiczną sprawa jest trudniejsza - przyznaje adwokat. - Pierwszym dowodem są zeznania pokrzywdzonej. Sąd może uznać ich wiarygodność, ale warto szukać dodatkowych dowodów. Mogą zeznawać sąsiedzi, znajomi, a w wyjątkowych przypadkach nawet dzieci.

Współpraca A. Kasperska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski