MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przedstawiamy laureatów Medali Młodej Sztuki: Michał Bryła

Andrzej Chylewski
Michał Bryła: laureat Medalu Młodej Sztuki w dziedzinie muzyki
Michał Bryła: laureat Medalu Młodej Sztuki w dziedzinie muzyki Waldemar Wylegalski
Rozmowa z Michałem Bryłą, laureatem Medalu Młodej Sztuki za rok 2011 w dziedzinie muzyki. Wręczenie Medali odbędzie się 29 lutego w poznańskim Teatrze Polskim

W jaki sposób trafił Pan do muzyki?
Michał Bryła: Odpowiem może inaczej - dlaczego zdecydowałem się na muzykę, a nie na to, by być piłkarzem. Myślę, że byłem skazany na to, by obcować z muzyką. Na początku oczywiście to nie był mój wybór, ponieważ rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej. Tak jest z większością dzieci. W szkole podstawowej pojawiły się pierwsze drobne sukcesy na początku mojej pseudokariery. Później to pokochałem, a obecnie muzyka jest moim zawodem. Mamy kwartet, mamy repertuar, znakomity zupełnie, pracujemy nad Schubertem, Beethovenem.

Panuje opinia, że miał Pan szczęście do wybitnych pedagogów.
Michał Bryła: Pierwszym pedagogiem był mój tata i jest nim do dzisiaj. Jak tylko mam czas, czy sam, czy z kwartetem, chodzę do ojca na zajęcia. Na pewno profesor Jadwiga Kaliszewska, bo razem z ojcem prowadziła mnie na studiach. Obecnie ukierunkowują moją drogę muzyczną członkowie Artemis Quartett w Berlinie, Gerhard Schulz z Alban Berg Quartet w Wiedniu, Heime Müller, Barthold Kuijken, Cuarteto Casals, wybitny pianista Alfred Brendel, z którym miałem możliwość pracy nad 132 opusem Beethovena. Dużo by wymieniać. Jak tylko mamy możliwość obcowania ze światową czołówką wybitnych muzyków to staramy się takie szanse wykorzystywać.

Problem inspiracji nie tylko w świecie muzycznym jest problemem starym jak świat. Kto w Pana dotychczasowym muzycznym życiu był taką postacią, pedagog, kompozytor lub może ktoś inny?
Michał Bryła: Trzech, gdybym miał kumulować tę całą moją drogę na skrzypcach, altówce i w kwartecie oraz generalny zamysł na widzenie muzyki to Bach, Schubert i Paganini.

A z żyjących?
Michał Bryła: Największy wpływ mają na mnie i do teraz mnie wciąż zaskakują członkowie Artemis. Każdy jest inny i mają w mistrzowski sposób opanowany instrument. To ich zresztą nie obchodzi, jak się to robi, bo najważniejsze jest to, co się wydobywa z instrumentu, jaki jest wydźwięk na estradzie. Reasumując, chyba przede wszystkim Friedemann Weigle, altowiolista z Artemis, który wprowadza uśmiech i pozytywny charakter w grze na instrumencie. Żeby to nie wyglądało na trudne i wymuszone, raczej otwarte, jak choćby w symfonii koncertującej Mozarta.

Skoro już o tym mowa, to nie zdradzę żadnej tajemnicy mówiąc, że w trakcie debaty nad Pana kandydaturą do Medalu nawet jurorzy nie będący z zawodu muzykami zapamiętali to, czym urzekł Pan fachowców i melomanów w trakcie minionego Konkursu Wieniawskiego, czyli umiejętnościami altówkowego dialogu z kandydatami współwykonującymi Sinfonię Concertante Es-dur właśnie Mozarta.
Michał Bryła: Było sześciu różnych kandydatów, każdy był inaczej "przejęty" tym, że to jest już trzeci etap konkursu. Ja tej presji oczywiście nie czułem. Po prostu nie chciałem popsuć im tego, co już mieli wypracowane. Chciałem za to dodać trochę polotu w grze, bo często ich gra była "smutna", mimo że graliśmy w durowej tonacji. Grając z Kulibaevem pokazałem mu smyczkiem "buźkę", którą obaj mieliśmy narysowaną w partyturach. Byśmy nie wyglądali jak takie dwa smutne gbury...

Gra Pan na dwóch wspaniałych instrumentach: na altówce Jeana Baptiste Lefevre'a i skrzypcach Jeana Baptiste Vuillaume'a. Jak Pan je spotkał na swej muzycznej drodze?
Michał Bryła: Altówka była w domu po dziadku, dlatego zresztą zacząłem grać na altówce. Wiedziałem, że to świetny instrument. Przez kolejne lata splata swoje losy ze skrzypcami, na których od nastu lat gram - niestety nie tak często jak chciałbym - dzięki kolekcji Związku Polskich Artystów Lutników. Przejąłem je po Piotrze Pujanku na normalnych zasadach wypożyczenia.

Czy w trakcie gry Panu także, jak w Konkursie Wieniawskiego, zdarzyły się "ucieczki" smyczka lub inne awarie?
Michał Bryła: Grałem kiedyś w Łańcucie wariacje "Nel cor piu..." Paganiniego i w ostatniej z nich, arpeggiowej, osiągnąłem prędkość, która przerosła możliwości mojej percepcji. Przy jednym z zamachów smyczek mi umknął, ale... zdążyłem go złapać. Druga przygoda zdarzyła się w lutym ubiegłego roku, na jednym z najważniejszych koncertów w moim i kwartetu Meccorre życiu, z racji publiczności, agencji i krytyków. Był to Rheingau Music Festival w Niemczech. Zaczęliśmy właśnie kwartet a-moll Beethovena, kiedy poczułem że ułamał się jeden z ząbków od szyny. Wiedziałem, że jakikolwiek mocniejszy nacisk barkiem lub brodą grozi katastrofą, bo nigdy nie byłem uczony gry bez szyny. Na szczęście w nielicznych pauzach udało się zrobić odpowiednie korekty.

Wyraźnie wyczuwam, że w Pana życiu kameralistyka, a właściwie Meccorre String Quartet zaczyna odgrywać najważniejszą rolę. Zatem jak doszło do powstania kwartetu?
Michał Bryła: Powstał w Hamburgu na początku 2007 roku, na wyjeździe z profesorem Piotrem Palecznym. Ania Staśkiewicz i Ola Tomasińska - aktualnie Bryła, moja żona - poprosiły mnie i Karola Marianowskiego by grać w kwartecie. I zaczęliśmy od kwartetu Ravela. Sukces Ani na Konkursie Wieniawskiego sprawił, że wybrała karierę solistyczną, a w jej miejsce wszedł Wojciech Koprowski. No i zaczęliśmy studia u profesorów Reicherta i Promińskiego z kwartetu Camerata. Po ich zakończeniu przez kurs mistrzowski w Reggio Emilia poznaliśmy Artemis Quartett i od przeszło dwóch lat jesteśmy ich studentami w Berlinie.

A więc kameralistyka wciągnęła Pana całkowicie?
Michał Bryła: No, nie tylko mnie, bo i Beethoven i Schubert i wielu innych pisało wszystkie swoje ostatnie opusy na kwartet. Jest to w dużym stopniu muzyka elitarna i niestety w ostatnim czasie nieco obumarła, w Polsce, a zwłaszcza w Poznaniu. Nie ma tej muzyki w filharmonii, nad czym ubolewam. Ponoć nie było zapotrzebowania.

Nie dziwi mnie zatem to, że między innymi dzięki Panu zrodził się w Poznaniu dwa lata temu Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej Q'arto Mondi. Czego możemy się spodziewać po jego trzeciej, tegorocznej edycji?
Michał Bryła: Kontynuacji naszej misji promowania muzyki kameralnej właśnie tutaj, ponieważ poznaniacy to najlepsza publiczność.

Dotychczasowe dwie edycje Festiwalu przyniosły mnóstwo niezapomnianych interpretacji i wrażeń, oczywiście tym, którzy choć nie tłumnie, ale skorzystali z oferty. Cieszę się, że byłem jednym z nich.
Michał Bryła: Nie jest łatwo, choćby w kwestii dotacji, ale mamy program i gości ze świata, którzy odwiedzą Poznań, także zagrają z nami na specjalnych i wyjątkowo życzliwych warunkach. Bo wiedzą, że zaczynamy, że zna nas Artemis Quartett, że jeszcze w Polsce nie występowali, że Konkurs Wieniawskiego i tak dalej. Naprawdę będzie czego posłuchać, a wstęp będzie wolny. Zapraszam na stronę internetową festiwalu www.qartomondi.com.

W 2007 roku zaczynał się rodzić Meccorre String Quartet. Dziś...
Michał Bryła: ... jesteśmy w stu procentach kwartetem, który pracuje nad ujednoliceniem emocji w graniu, szukaniem tej samej wizji, tego samego charakteru, artykulacji. Głównie by mieć tę samą historię opowiedzianą do danego miejsca. Bo dopiero wtedy te cztery emocje łączą się i to jest prawdziwy zespół.

Co robi Michał Bryła, kiedy nie zajmuje się muzyką? Co jest Pana największą pasją?
Michał Bryła: Piłka nożna. Nie mogę Pana oszukać, szczególnie, że razem gramy. Jak tylko mam okazję - poniedziałek środa, czwartek, sobota i niedziela - to gram w Poznaniu, bo w Warszawie, w tym środowisku jest trudniej o skład.
Nie jesteśmy w tym względzie wyjątkami, bo gra z nami Pana ojciec, grają także wiolonczeliści Tomasz Lisiecki i Eugeniusz Zboralski, kontrabasista Szymon Guzowski, skrzypkowie Waldemar Machmar i Mateusz Gidaszewski.

Której drużynie Pan kibicuje?
Michał Bryła: W Poznaniu Lechowi, a w świecie Barcelonie.

cv
Michał Bryła

Rocznik 1985, poznaniak. Skrzypek, altowiolista - absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu, członek Meccorre String Quartet. Ojciec - skrzypek, matka - klawesynistka, profesorowie AM w Poznaniu. Laureat konkursów krajowych i zagranicznych, współzałożyciel festiwalu "Q'arto Mondi", koncertuje i nagrywa w kraju i za granicą.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski