MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy wykrzyczą dziś złość premierowi Tuskowi

Agnieszka Świderska
Fiskus zarzuca przedsiębiorcom sprzedaż oleju opałowego niezgodnie z przeznaczeniem, czyli nie do pieca, ale do baku
Fiskus zarzuca przedsiębiorcom sprzedaż oleju opałowego niezgodnie z przeznaczeniem, czyli nie do pieca, ale do baku Fot. Piotr Jasiczek
"Nie zniszczyła mnie komuna, zniszczyli mnie urzędnicy III RP" - z takim transparentem pojechał dziś (w środę) do Warszawy Mirosław Kulak, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych. Jego firma rodzinna w Szadku (powiat zduńskowolski), która przez 27 lat handlowała olejem opałowym, dziś jest w upadłości.

Powód? Milion złotych podatku akcyzowego naliczonego przez Urząd Kontroli Skarbowej za złożenie przez część klientów nieprawdziwych oświadczeń. W środowej pikiecie przed budynkiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów weźmie także udział Anna Kubis, właścicielka składu opałowego w Krzycku Wielkim pod Lesznem.

Na początku września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu oddalił jej skargę na decyzję dyrektora Izby Celnej w Poznaniu nakładającą na nią 400 tys. złotych podatku akcyzowego za sprzedaż oleju opałowego niezgodnie z przeznaczeniem, czyli nie do pieca, ale do baku. Dowody? Dystrybutor, za pomocą którego sprzedawała olej oraz wspomniane już oświadczenia, które jej klienci nie zawsze wypełniali rzetelnie.

WSA oddalając jej skargę miał związane ręce majowym orzeczeniem NSA, które zapadło po kasacji wniesionej przez celników. NSA nie miał żadnych wątpliwości: "Sprzedawca oleju opałowego chcąc skorzystać z obniżonej stawki akcyzy ma nie tylko prawo, ale również obowiązek weryfikowania zawartych w oświadczeniach danych osobowych nabywców".

Tyle że wątpliwości ma cała reszta, nie tylko Kulak i Kubis, ale także Centrum im. Adama Smitha i niektórzy posłowie, którzy bezskutecznie, jak na razie, interweniowali w ich sprawie. W 2004 roku z ustawy o podatku akcyzowym zniknął bowiem zapis, na podstawie którego sprzedawcy oleju opałowego mogli zażądać od nabywcy wylegitymowania się dowodem.

Dopiero od stycznia 2009 roku zaczęły obowiązywać nowe przepisy, które im na to pozwalają. Tyle że organy podatkowe mogą prowadzić postępowania kontrolne do pięciu lat wstecz. I ofiarą wyników takich właśnie wstecznych kontroli padli przedsiębiorcy z Szadka, Krzycka i wielu innych. Dla NSA nie ma w tym jednak żadnej sprzeczności: skoro ustawa o akcyzie nie dawała im prawa do kontrolowania dokumentów, to przecież mogli poszukać innych przepisów. - Przecież prawo nie działa wstecz - mówi załamana Anna Kubis.

- Jak można żądać ode mnie, żebym pięć lat temu legitymowała klientów, skoro nie miałam prawa tego robić. I dlaczego to ja mam być karana, a nie osoby, które złożyły nieprawdziwe oświadczenia?
- To jest sepsa urzędnicza, która niszczy zdrowe komórki - mówi rozgoryczony przedsiębiorca z Szadka. - Zniszczyli mi firmę i zniszczyli mi życie. Nie mam tego miliona, żeby im oddać. Niech mnie za to wsadzą.

Co wydarzy się dzisiaj przed kancelarią premiera? Pikieta nie będzie duża - nie występowali o zezwolenie na zorganizowanie legalnej demonstracji. Będzie ich kilkunastu, tych najbardziej zdesperowanych, którzy nie mają już nic do stracenia.
- Może wydarzyć się wszystko - mówi Mirosław Kulak.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Poznań: W olejowym procesie górą celnicy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski