Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy oskarżeni o udział w gangu czekają na uniewinnienie

Rafał Cieśla
Bohaterowie filmu "Układ zamknięty" zostali zniszczeni przez państwo. Przedsiębiorcy, których proces toczy się przed sądem w Poznaniu także twierdzą, że zostali fałszywie oskarżeni przez wymiar sprawiedliwości
Bohaterowie filmu "Układ zamknięty" zostali zniszczeni przez państwo. Przedsiębiorcy, których proces toczy się przed sądem w Poznaniu także twierdzą, że zostali fałszywie oskarżeni przez wymiar sprawiedliwości
Prokuratura oskarża przedsiębiorców z branży meblarskiej o tworzenie zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się wyłudzeniami mebli na ogromną skalę. Większość osób, które rzekomo działały w zorganizowanej grupie, wcześniej się w ogóle nie znały.

- Poznaliśmy się dopiero dzięki prokuratorowi, to on stwierdził, że tworzymy grupę przestępczą. Choć tak naprawdę łączyło nas tylko to, że działaliśmy w tej samej branży - mówią zgodnie przedsiębiorcy.

Układ zamknięty - część 2

Ta historia przypomina losy bohaterów filmu "Układ zamknięty", który robi w Polsce prawdziwą furorę. Opowiada on o trójce przedsiębiorców zniszczonych przez układ prokuratora, urzędnika skarbowego i polityka. Historia, którą poniżej opiszemy także nadaje się na scenariusz filmowy. Jest w niej wszystko: spektakularne aresztowania, życie przez wiele lat z zarzutami, dramat rodzin przedsiębiorców, itp.

- Moi klienci przez lata żyją z zarzutami za przestępstwa, których nie popełnili. Codziennie muszą udowadniać, że są niewinni. A przecież, jak ustaliliśmy, część z nich usłyszała zarzuty za te same przestępstwa. Przykładowo jeden z oskarżonych przed sądem w Rzeszowie miał według prokuratora wyłudzić meble od producenta i dokładnie taki sam zarzut dotyczący tego samego towaru ma mój klient, którego sprawa toczy się przed sądem w Poznaniu. To kuriozum. Ale takich przypadków jest znacznie więcej - mówi poznański mecenas Sławomir Szczęsny.

We wszystkich tych sprawach akt oskarżenia do różnych sądów kierował ten sam prokurator.

Śledczy na tropie gangu

Jan Bieńkowski handlował meblami jeszcze w latach 90. I gdyby wiedział, jak skończy się jego historia z tą branżą, pewnie nigdy nie wszedłby w ten biznes. Jego pech polegał na tym, że kupował meble od firmy Syntex, której właściciel należał do mafii zajmującej się wyłudzaniem towarów od producentów z całego kraju. Później były one sprzedawane firmom działającym w branży meblarskiej. - Moja firma Janbox zatrudniała 20 osób. Sprzedawałem meble m.in. Ukraińcom. Nie miałem pojęcia jak działa firma Syntex. Kupowałem od niej towar, ale to wszystko - opowiada "Głosowi Wielkopolskiemu" Bieńkowski.

- Miałem większą firmę, pracowało u mnie około 40 osób. Nawet tego właściciela Synteksu nie znałem. Miałem osoby zajmujące się kupowaniem mebli, to one prowadziły negocjacje, za to były odpowiedzialne. Jednak, co ważne w moim przypadku, związki z firmą Syntex były bardzo małe. Wartość towaru kupionego od Synteksu wynosiła mniej niż jeden procent całej działalności mojego przedsiębiorstwa - podkreśla przedsiębiorca M., też oskarżony w poznańskim procesie.

To jednak nie przekonało prokuratora. Ten uznał, że m.in. spółka Syntex działała w porozumieniu z podmiotami, które meblami handlowały. Według śledczego Syntex wyłudzał, zaś odbiorcy legalizowali ten towar. I tak powstała zorganizowana grupa przestępcza . Zarzuty postawiono kilkudziesięciu przedsiębiorcom w całym kraju, z kolei pokrzywdzonymi byli producenci mebli z różnych części Polski, m.in. z Elbląga, Swa-rzędza, Gdańska, Kępna, czy Wągrowca. W postawieniu zarzutów utwierdziły prokuratora zeznania właściciela Syntekstu - Roberta B. Został on świadkiem koronnym.

Koronny prawdę powie...

Akt oskarżenia w całej sprawie sporządzono na podstawie zeznań świadka koronnego. To on, prowadząc firmę, wyłudzał towar od producentów, za który później już nie płacił. I kiedy prokuratorzy wpadli na jego trop, Robert B. stwierdził, że działał w gangu i wszyscy, którym meble później sprzedawał tworzyli wraz z nim zorganizowaną grupę przestępczą.

- My trafiliśmy do aresztu na pół roku. Tam mieliśmy przyznać się do wszystkiego, ale tak naprawdę nie wiedziałem do czego. Pamiętam te przesłuchania. Prokurator mówił, żebym się przyznał, to wyjdę, bo jest promocja świąteczna - wspomina dziś Bieńkowski.

- To był straszny czas dla mnie, mojej rodziny. W areszcie spędziłem kilka miesięcy. Firma prawie splajtowała. Ale po wyjściu z celi to wszystko trwało nadal. Prokurator nie odpuszczał. W 2006 roku zabezpieczono kilkanaście moich samochodów. To były różne auta, osobowe, dostawcze. Był tam m.in. lexus. I taki stan trwa do dziś. Samochody po latach straciły na wartości, ale ja i tak nie mogę ich sprzedać - mówi przedsiębiorca M.

- Dopiero w 2012 cofnięto nam zakaz wyjazdów z kraju. A przecież my kupowaliśmy też meble z zagranicy. I przez lata kraju opuścić nie mogliśmy - żali się Bieńkowski. W podobnym tonie swoją historię opowiada Bogdan Kula, kolejny przedsiębiorca oskarżony w poznańskim procesie.

- Moi klienci do czasu oskarżenia przez prokuratura prowadzili przedsiębiorstwa, zatrudniali ludzi, płacili podatki. Nie mieli konfliktu z prawem. I na podstawie zeznań świadka koronnego, który w ten sposób chronił swoją osobę, zostali oskarżeni. Prokuratura nie zweryfikowała jego rewelacji, nie skonfrontowała ich z innymi świadkami. To niepojęte. Zresztą w samym akcie oskarżenia jest wiele luk. Kwoty rzekomych wyłudzeń często nie mają odzwierciedlenia w faktach - komentuje mecenas Szczęsny.

Podróże do Poznania

W sądzie w Poznaniu proces dotyczący przedsiębiorców cały czas trwa. - Obecnie przesłuchiwany jest świadek koronny - informuje Jarema Sawiński, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Na razie więc nie wiadomo kiedy zapadnie wyrok. - Byliśmy konkurentami, a teraz wspólnie przyjeżdżamy na proces do Poznania - opowiadają przedsiębiorcy. Z kolei biznesmen M. przypomina, że proponowano mu przyznanie się do winy i wyrok w zawieszeniu. - Odmówiłem. Nie chcę, aby ktoś zarzucił moim dzieciom, że ich ojciec jest przestępcą. Dlatego walczę o uniewinnienie - przekonuje.

Prokuratura Apelacyjna w Katowicach nie odniosła się na razie do naszych pytań. W lutym historię jednego z przedsiębiorców, który został oskarżony w tej samej sprawie, opisała "Rzeczpospolita". Proces biznesmena z Rzeszowa toczył się w tamtejszym sądzie. I zakończył się jego uniewinnieniem.

Leszek Goławski, rzecznik PA w Katowicach przypomniał wówczas na łamach "Rz", że z 86 osób oskarżonych na podstawie zeznań tego świadka koronnego 46 zostało skazanych, a tylko wobec kilku zapadły wyroki uniewinniające. Nie zaznaczył jednak, że wiele procesów jeszcze trwa.

Pod koniec 2012 r. sąd w Rzeszowie uniewinnił grupę biznesmenów oskarżonych na podstawie zeznań świadka koronnego Roberta B. Wyrok dotyczył przedsiębiorców, którzy zdaniem śledczych tworzyli gang także z osobami, które zostały oskarżone w Poznaniu.

Dotarliśmy do uzasadnienia wyroku sądu w Rzeszowie. Jest ono druzgocące dla prokuratury. - Bezkrytyczna wiara w zeznania świadka koronnego spowodowała, iż oskarżyciel nie uznał nawet za stosowne skonfrontowanie informacji podawanych przez świadka z pozostałym materiałem dowodowym (...) - czytamy w uzasadnieniu.

O pokrzywdzonych przedsiębiorcach z Wielkopolski wielokrotnie pisaliśmy na łamach "Głosu".

Jedną z najgłośniejszych spraw była historia firmy Bestcom z Poznania. Jej właściciele zostali pokazowo zatrzymani, później trafili do aresztów, a prokuratorskie postępowanie ciągnęło się latami. W tym czasie Bestcom przestał istnieć. Dopiero w lipcu 2012 roku Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu, do której trafiło to śledztwo z Wrocławia, zdecydowała się umorzyć postępowanie przeciwko przedsiębiorcom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski