Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prywatna wolność w publicznym domu

Monika Kaczyńska
Mieszkańcy jednego z poznańskich domów skarżą się, że ich sąsiadki uczyniły z ostoi prywatności instytucję publiczną. I to bynajmniej nie bibliotekę, a lupanar.

CZYTAJ:
Dzika agencja towarzyska przeszkadza mieszkańcom Poznania

Przeszkadzają im przetaczające się przez klatkę schodową pielgrzymki klientów i odgłosy "pracy". I choć zapukali już niemal do wszystkich drzwi, prawo jest bezradne.

I choć nie wina to sąsiadów wesołego przybytku, dzieje się tak z powodu ustawowej hipokryzji, która każe zamiatać sprawę pod dywan. Wszyscy wiemy, że panie najstarszy zawód uprawiają, udajemy, że nie widzimy. Skoro nie widzimy, a przestępstwa nikt nie popełnił trudno cokolwiek zrobić.

Życie mieszkańców kamienicy byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby zamiast domu publicznego mieli w sąsiedztwie działającego pokątnie szewca albo tokarza. Od razu znalazłyby się dziesiątki przepisów i norm do spełnienia, a i Urząd Skarbowy swoje by dołożył. Rychło zapanowałby spokój.

Na lupanary norm nie ma, bo Temida oślepła i ogłuchła. Sąsiedzi przybytku, niestety, nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski