Protestujący rolnicy zapowiadają: „9 lutego stolica Wielkopolski będzie sparaliżowana”

Przed kilkoma dniami na profilu facebookowym Rola Wielkopolska pojawił się komunikat zapowiadający piątkowy protest. Ogromny protest – jak zapowiadają organizatorzy.

– Mamy dość zwodzenia nas za nos i obietnic typu zniesienie obowiązku ugorowania na rok. Nie będziemy spać spokojnie do póki cała obecna Wspólna Polityka Rolna nie trafi do kosza, dlatego gromadzimy się 9 lutego o godzinie 10.00 pod Urzędem Wojewódzkim. Jeżeli nie obronimy się sami, to nie obroni nas nikt

– napisali organizatorzy.

Rolnicy mają zjechać się do Poznania z dziewięciu okolicznych punktów zbiórek. Na parkingu pod stacją BP w Niepruszewie koordynator Jan Odważny spodziewa się około 100 traktorów i trudną do oszacowania ilość osobówek z flagami.

– Naszym wcześniejszym protestem polski rząd się w ogóle nie zainteresował. Być może 9 lutego będzie inaczej, gdy nasza petycja trafi na ręce wojewody, reprezentanta premiera w regionie. Poza tym protestować będziemy w mieście, co pozwoli nagłośnić nasze postulaty

– opowiada w rozmowie z naszą redakcją.

Czytaj także: Protest rolników w Poznaniu. 1000 traktorów ma wjechać do stolicy Wielkopolski. Znamy szczegóły!

Tomasz Kubera, koordynator poznańskiego protestu tłumaczy nam, że postulaty rolnicy mają w zasadzie dwa. Jednym z nich jest kwestia zatrzymania niekontrolowanego napływu towarów z Ukrainy, drugim wspomniana na wstępie sprawa ugorowania gruntów. W chwili obecnej unijne przepisy nakładają na rolników obowiązek ugorowania 4% gruntów, a w 2030 r. zainteresowani mają być zmuszeni do wyłączenia z wykorzystania rokrocznie aż 10%.

– To tak jak by firmie transportowej, która dysponuje flotą 100 pojazdów zakazać korzystania z czterech. Jeździć może 96, a 4 mają stać cały rok na placu. Oczywiście nie ma mowy o zwolnieniach podatkowych i firma uiszcza opłaty za cały tabor. Tak to wygląda w przypadku ugorowania

– opisuje.

W jego ocenie w Europie właśnie polskie rolnictwo znalazło się w najgorszym położeniu.

– Graniczymy z Ukrainą i wszelkie towary z tamtego kierunku trafiają w pierwszej kolejności na nasz rynek. Tymczasem konkurencja jest tutaj nieuczciwa. Nas obowiązują normy unijne i konieczność stosowania określonych środków ochrony roślin czy nawozów, co podnosi koszty produkcji. W przypadku produkcji rolnej na Ukrainie o żadnych normach i przepisach nie ma mowy.

Jak mówi, polski rynek zalewa fala zboża i innych produktów pod różnymi postaciami.

– Często zdarza się tak, że zboże z Ukrainy jedzie na Litwę, tam kierujący wykręca na pierwszym rondzie i wwozi je do Polski jako litewskie

– opisuje.

– Wjeżdżamy do miasta po to, żeby mieszkańcom Poznania uzmysłowić skalę problemu. Mieszkańcy miast nie zdają sobie sprawy, produkty jakiego pochodzenia wrzucają do swojego garnka. Lepiej, żeby trafiały tam przebadane produkcji polskiej

– uważa Tomasz Kubera, organizator zbiórki w Środzie Wielkopolskiej.

Kacper Rakowski, koordynator zbiórki w Sękowie spodziewa się tam około 150-200 traktorów.

– To będzie naprawdę paraliż Poznania, ale jako rolnicy po prostu nie mamy innego wyjścia. Jeśli rząd nas i tym razem nie wysłucha, kolejny protest odbędzie się już w Warszawie

– zapowiada.

Wiceszef resortu rolnictwa i rozwoju wsi i zarazem poseł z Wielkopolski Michał Kołodziejczak podczas briefingu prasowego w Lublinie zapowiedział ograniczenie napływu cukru z Ukrainy i objęcie go kontrolą służb sanitarnych. Zapowiedział ponadto powołanie zespołu, który będzie kontrolował napływ towarów z tego kraju i ustalał, gdzie konkretnie docelowo trafiają.

Czytaj także: "Walczymy o przetrwanie". Wielkopolscy rolnicy protestowali w Cerekwicy pod Poznaniem!

– Zwrócę się do premiera Tuska i ministra Siekierskiego o to, żeby ograniczyć napływ cukru z Ukrainy, gdyż obserwujemy duże zaburzenie na rynku i nie możemy sobie na to pozwolić. Ja na to nie pozwolę

– zapewnił.

– Oczywiście będziemy na miejscu z uwagi na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa w ruchu drogowym

– mówi nam mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

– Przy tak dużej liczbie uczestników protestu ważne, by nie doszło do żadnych kolizji czy poważniejszych wypadków. W razie poważnych utrudnień w ruchu, będziemy organizować objazdy, by protest był jak najmniej uciążliwy dla pozostałych uczestników ruchu drogowego.

Rzecznik wielkopolskiej policji zapytany przez nas czy funkcjonariusze nie spodziewają się zamieszek na trasach przejazdów odpowiedział, że policja nie przewiduje takich scenariuszy.

– Rolnicy to rozsądni ludzie, stąd nie spodziewamy się, że protest mógłby przyjąć tego rodzaju formy – ocenił.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News