MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura prawie trzy lata czeka na opinię biegłej. Nie ma opinii, a teraz zaginęła sama biegła

Agnieszka Świderska
Po pięciu latach śledztwa Łukasz N., który udając świetnego gracza giełdowego, miał wyłudzić ponad milion złotych, wciąż ma status tylko podejrzanego.
Po pięciu latach śledztwa Łukasz N., który udając świetnego gracza giełdowego, miał wyłudzić ponad milion złotych, wciąż ma status tylko podejrzanego. archiwum polskapresse
Po pięciu latach śledztwa Łukasz N., który udając świetnego gracza giełdowego, miał wyłudzić ponad milion złotych, wciąż ma status tylko podejrzanego. Poznańska prokuratura, aby go oskarżyć potrzebuje opinii biegłego. Najbardziej potrzebuje jednak samej biegłej, która ... zaginęła.

Łukasz N. stwarzał pozory świetnego gracza giełdowego - "inwestycje na giełdzie są całkowicie pewne, nie ma ryzyka, zwróci pożyczkę i będą dobre zyski". Poznańska prokuratura, która prowadzi śledztwo przeciwko niemu ma podejrzenie, że kochał ryzyko za cudze pieniądze - że już w momencie pożyczki, a pożyczył łącznie ponad milion złotych, już wiedział, że nie będzie w stanie jej oddać, a operacje na jego kontach maklerskich były tak naprawdę jedynie grą pozorów.

ZOBACZ TEŻ:
GRA W TRZY KUBKI NA GIEŁDZIE SAMOCHODOWEJ

Od prawie 5 lat, bo tyle trwa już śledztwo, Łukasz N. ma wciąż statut podejrzanego. Aby go oskarżyć prokurator potrzebuje czegoś więcej niż tylko zeznań pokrzywdzonych. Potrzebuje opinii biegłego, która potwierdzi albo wykluczy podejrzany charakter . Prokuratura wystąpiła o taką opinię już w 2010 roku. Miała być gotowa do końca ubiegłego roku. Dlaczego tak długo?

Brak biegłego podpada już pod długotrwałą przeszkodę w prowadzeniu śledztwa

- Jeszcze w sierpniu prokuratura przekazała biegłej uzupełniające materiały - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Na początku czerwca, czyli pół roku po ostatnim wyznaczonym terminie, opinii biegłego na biurku prokuratura wciąż nie ma. Jak się okazuje, problemem jest nie tylko sam brak opinii, ale ...biegłej.

- Od kilku miesięcy nie ma z nią żadnego kontaktu - mówi prokurator Magdalena Mazur-Prus. - Nie odbiera korespondencji ani telefonów. To nie jest nieznana nikomu osoba. Wiele razy była już powoływana przez prokuratorów. Jej opinie zawsze były terminowe i rzetelne. Takie zachowanie jak ukrywanie się czy unikanie kontaktu z prokuratorem po prostu do niej nie pasuje.

Brak biegłego podpada już pod długotrwałą przeszkodę w prowadzeniu śledztwa, a to z kolei oznacza jego zawieszenie. Na jak długo?

- To zależy od ustaleń policji, którą poprosiliśmy o sprawdzenie, co się dzieje z biegłą - mówi Magdalena Mazur-Prus.
Jeżeli biegła się odnajdzie, i to w dodatku z gotową już opinią, prokurator będzie mógł odwiesić śledztwo, po to, by je spokojnie zamknąć. W najczarniejszym scenariuszu trzeba będzie powołać w sprawie nowego biegłego. To oznacza wydłużenie śledztwa o kolejne lata, a to z kolei uderzy w pokrzywdzonych.

Jest wśród nich małżeństwo D. spod Chodzieży, które pożyczyło Łukaszowi N. prawie 700 tys. złotych. Wtedy był jeszcze ich zięciem. W ciągu czterech lat - od 2004 do 2008 roku pożyczył od nich łącznie 335 tys. złotych. To były pieniądze, którymi miał obracać na giełdzie. Kiedy dopytywali się o nie, zapewniał ich, że "idzie świetnie, trzeba trochę poczekać i zyski będą duże". Tymczasem nic nie szło dobrze. W tajemnicy przed żoną i teściami Łukasz N. zaciągał kolejne pożyczki, także u rodziny żony.

Kiedy w 2008 roku komornik zablokował mu konto z powodu niespłaconych 300 tys. złotych, zaciągnął u teściów kolejną pożyczkę - 360 tys. złotych. Zapewniał ich, że w momencie odblokowania rachunku nie będzie miał już żadnych innych długów i od razu zwróci im wcześniejszą pożyczkę - 335 tys. złotych. Z czego? Razem z kontem bankowym miało zostać odblokowane konto maklerskie - Łukasz N. obiecał, że sprzeda wszystkie akcje. I to z zyskiem.

Do tej pory nie zwrócił ani złotówki. Wyszło natomiast na jaw, że teściowie nie byli jedynymi, których oszukał - lista wierzycieli była długa.

- Na tę ostatnią pożyczkę wydaliśmy nie tylko ostatnie oszczędności naszego życia, ale sami zaciągnęliśmy 200 tys. złotych kredytu - mówi Romana D. - On cieszy się wolnością zamiast ponieść karę za zniszczone życie. Czekamy już na to pięć lat. Jak długo mamy jeszcze czekać?


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski