Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces za wypadek na Wierzbięcicach: syn pomagał, ojciec uciekł

Agnieszka Świderska
Aleksandra Dudra
Sprawca wypadku na Wierzbięcicach próbował pomóc poszkodowanym. Jego ojciec odjechał. Potwierdzają to świadkowie, którzy zeznawali w czwartek w sądzie.

W pierwszych informacjach o marcowym wypadku na Wierzbięcicach przewijał się wątek wyścigu ojca i syna. Na wczorajszej rozprawie w Sądzie Rejonowym Poznań Nowe Miasto i Wilda wyszły na jaw jego kulisy. Jednym ze świadków wypadku był mieszkaniec Wildy. To w jego zeznaniach pojawił się obciążający 19-letniego Dawida i 40-letniego Krzysztofa J. wyścig. Dlaczego tak zeznał?

- Usłyszałem ryk silników - wyjaśniał wczoraj w sądzie. - Zobaczyłem dwa samochody jadące środkiem jezdni równolegle do siebie. Łeb w łeb. Potem się zderzyły, a citroen zepchnął bmw, który przejechał wysepkę i wjechał na chodnik.

To samo powtórzył policjantom z drogówki, którzy przyjechali na zdarzenie: citroen i bmw ścigały się. Nie potwierdziły jednak tego nagrania z monitoringu. Bmw przez cały czas jechało za citroenem.

Świadek jednak nie kłamał. W momencie wyprzedzania bmw jechał obok citroena, który nie chciał dać się wyprzedzić, a ponieważ oba samochody jechały szybko mogło to wyglądać na wyścig.

Zobacz też: Wypadek na Wierzbięcicach: Nagranie z monitoringu [WIDEO, ZDJĘCIA]

Jak zachowywał się 19-letni sprawca wypadku?

- Klęczał przy rannym mężczyźnie. Trzymał go za rękę, jakby chciał mu ulżyć, pomóc. Sam wyglądał jakby znajdował się na granicy płaczu - zeznawał świadek.

- Robiłem mu wyrzuty, że taki młody i tak nabroił. Milczał - to już drugi ze świadków.
Zeznawali także policjanci, którzy byli na Wierzbięcicach.

- Do zachowania sprawcy tuż po wypadku nie mam żadnych zastrzeżeń. Poza jednym. Wprowadził nas w błąd mówiąc, że nie zna kierowcy citroena - zeznawał jeden z funkcjonariuszy.

Na samym początku Dawid J. tłumaczył się, że jechał w ciągu innych pojazdów, a do wypadku doszło kiedy pękła mu opona. Kiedy policjant z drogówki uświadomił go, że na ulicy były kamery, które najprawdopodobniej zarejestrowały całe zdarzenie, przyznał się, że jechał za szybko. Zaprzeczał jednak, żeby ścigał się z innym samochodem.

Ustalenie tożsamości drugiego kierowcy nie zajęło policjantom dużo czasu. Krzysztof J. nie wypierał się, że siedział za kierownicą citroena. Dlaczego widząc wypadek syna nie zatrzymał się tylko pojechał dalej? Jak tłumaczył się, musiał odebrać córkę ze szkoły. Dopiero wtedy wrócił na miejsce wypadku.

Zobacz też: [a]https://gloswielkopolski.pl/w-niedziele-kupil-bmw-w-poniedzialek-zabil-czlowieka/ar/9061995;W niedzielę kupił bmw, w poniedziałek zabił człowieka[/a
]

Decyzja o zatrzymaniu syna i ojca została podjęta dopiero po śmierci pasażera, 59-letniego Czesława S. Policjanci otrzymali ją jeszcze gdy byli w mieszkaniu Krzysztofa J. Jego syn sam zgłosił się na komendę następnego dnia.

W procesie Krzysztof J. oskarżony o przyczynienie się do wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia odpowiada z wolnej stopy. Jego 19-letni syn, na którym ciąży zarzut spowodowania wypadku, jest doprowadzany na rozprawy z aresztu.

Syn zabitego przechodnia występuje w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski