Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiery płyt Snowmana, AudioFeels i Natalii Safran

Redakcja
Snowman obiera rockowy kierunek, ale po swojemu lubi zakręty...
Snowman obiera rockowy kierunek, ale po swojemu lubi zakręty...
Trzy poznańskie premiery płytowe jednego dnia to wydarzenie bez precedensu: dziś w sklepach pojawią się nowe albumy zespołów Snowman i Audio-Feels oraz Natalii Safran. Czy ilość przeszła w jakość? Sprawdziliśmy to dla naszych czytelników.

Czytaj także:
Natalia Safran, była miss, nagrała płytę za pieniądze fanów
Premiera płyty o Powstaniu Wielkopolskim
Poznański rap: premiery Niwei i Hansa

Snowman "The Best Is Yet To Come"
Zaczyna się trzęsieniem ziemi - "Don't Stop Me" brzmi tak, jakby Neil Young na gitarze z wokalistą Chrosem Cornellem próbowali rozwalić garderobę samym dźwiękiem. Tylko saksofon pod koniec wskazuje, że to jednak Snowman...

Furiacki, rockowy początek to nie przypadek - choć w muzyce poznaniaków pozostało jeszcze trochę jazzowego klimatu pierwszej płyty "Lazy" ("The Wrong Song"), to nowe kompozycje ujawniają przede wszystkim chęć wyzwolenia u słuchaczy niekontrolowanego rzutu adrenaliny. Sami zresztą sygnalizują, że "kompletna bzdura siedzieć w kącie" ("Bzdurra") i robią wszystko, by się z tego kąta wyrwać.

Kolejne trzy utwory pokazują, kto byłby najlepszym "rozgrzewaczem" przed poznańskim koncertem Radiohead. Wyciszone, ale intensywne za sprawą partii chóralnej "The Best Is Yet To Come" płynnie przechodzi w pokomplikowane rytmicznie "Arrivederci Everyone", ale to nic w porównaniu z epickim "Cold Love". Końcówka płyty trzyma poziom (poza bezbarwnym coverem Talk Talk), ale najważniejsze już się stało - Snowman już nie tylko intryguje i zaciekawia, ale zaczyna uzależniać.

W "Bzdurze" Michał Kowalonek śpiewa że "najlepiej byłoby, gdyby świat zrozumiał, że cisza czyni cuda". Może ma rację, ale ja dla nowej płyty Sowmana ciszę poświęcę chętnie jeszcze nieraz

AudioFeels "Unfinished"
Ósemka przystojniaków zdecydowała się na skok z dużej wysokości, mierzonej popularnością zdobytą w drodze telewizyjnego sukcesu. Ryzykiem jest przedstawienie widowni własnych piosenek - dotąd śpiewali przecież jedynie sprawdzone hity innych wykonawców.

Nowości fani znajdą na pierwszej z dwóch płyt składających się na "Unfinished". AudioFeels bardzo dobrze wypadali w utworach z szerokim spektrum linii melodycznych, w których równie wyraziste były partie wszystkich instrumentów - przykład idealny to funk-rockowe piosenki Red Hot Chili Peppers, w których wokalista sprawnie posługiwał się zarówno śpiewem, jak i rapem. Na podobnej zasadzie zbudowali własne "What Does It Mean" i "Ten Dzień". Przy okazji: polskie teksty (jest jeszcze "Banał") raczej ujmują uroku temu albumowi.

Bardzo dobrym wyborem na pierwszy singiel jest "You Came Close" - zaśpiewana chrapliwie pierwszoplanowa partia wokalna budzi skojarzenia z balladami Metalliki - tyle tu emocji i jednocześnie wirtuozerii. Po takim popisie reszta autorskich piosenek wydaje się przeciętna, ale po kolejnych przesłuchaniach równie docenimy choćby "I Found A Place".

Złotym spadochronem dla naszych skoczków jest druga płyta, na której usłyszymy m.in. utwory z gruntu rockowe (Nirvany, The Verve, White Stripes), ale też soulowe i popowe. Co ciekawe, najsłabiej wypadli w "Kiss From A Rose" Seala - być może dlatego, że już oryginał pełny był wokalnych ornamentów. Mocne punkty to "Unfinished Sympathy" Massive Attack i "Seven Nation Army" White Stripes, ale ciarki na plecach wywołuje tylko interpretacja "Bittersweet Symphony" The Verve.

Idea wokalnej orkiestry znajduje w tej piosence uwieńczenie i nawet nieprzekonująca przeróbka Nirvany na koniec nie zmienia ogólnej opinii, że AudioFeels nie dotknęła klątwa drugiej płyty i lądowanie ich obu krążków w odtwarzaczach słuchaczy będzie udane.

Natalia Safran "High Noon"
Jest poznanianką z urodzenia i obywatelką świata z przekonania, większą część życia spędzającą w Los Angeles. O tym, że nie jest kolejną modelko-aktorką, której zamarzyła się błyskawiczna kariera muzyczna, świadczy przeszłość - gitarowy mag Maciej Sobczak (Hot Water) nie koncertowałby z byle kim...

Drugim pełnoprawnym autorem "High Noon" jest brat Natalii, Mikołaj. To on pcha siostrę w stronę popu z rockowym odcieniem, przywodzącym na myśl nagrania Sarah McLachlan czy Fiony Apple i wtedy właśnie poznański tandem podoba mi się najbardziej. Dowód koronny to "Hey You" - najbardziej przebojowa i udana kompozycja na tej płycie.

Natalia nie ma wielkiego głosu, co w przypadku wyciszonego popu nie jest dużą przeszkodą, co udowodnił olbrzymi sukces choćby znanej ze Spice Girls Mel C i to do jej dokonań porównałbym piosenki śpiewane przez Natalię. Potencjalnie hitami mogą być zatem "Rocket Fly" (pamiętacie Maggie Reilly?), "Game" czy ballada "Free Your Mind", pomyłką jest natomiast "For Lou Lou" - takie nagrania chowa się do szkatułek z rodzinnymi pamiątkami.

Nie ma co liczyć na małolatów - Safran spodoba się nieco starszej publiczności, która współczesną muzykę lubi w wersji "smooth".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski