Choć pierwotnie film Łukasza Barczyka miał trafić na ekrany 27 grudnia, czyli w 95. rocznicę wybuchu Powstania, ostatecznie odstąpiono od tej decyzji. - To nie miał być film stworzony specjalnie na tę okazję. Z reguły tego typu przedsięwzięcia obarczone są ryzykiem – mówił podczas konferencji w poznańskim Kinie Rialto reżyser. Barczyk stwierdził, że jego zamysł był wręcz odwrotny. - Chcemy stworzyć nową okazję do mówienia o Powstaniu, a nie tort na jednorazową fetę.
Reżysera poparł marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak, będący inicjatorem i mecenasem „Hiszpanki”. Zezwolił on Barczykowi na późniejsze ukończenie prac już parę miesięcy temu, po obejrzeniu wstępnego montażu thrillera.
- Ten film jest dziełem samym w sobie, a jego premiera powinna być czymś więcej niż uzupełnieniem oficjalnych obchodów. W gruncie rzeczy będzie nim i tak, jednak jej przesunięcie odbędzie się z korzyścią dla samego dzieła – tłumaczył Woźniak.
Zarówno marszałek, jak i reżyser zgodnie podkreślają, że bardziej niż zdążenie przed okrągłą rocznicą, liczyła się dla nich jakość filmu. Choć jeszcze przed rokiem zdecydowanie mówili o włączeniu premiery „Hiszpanki” do obchodów wybuchu Powstania Wielkopolskiego, dziś twierdzą, że takiej możliwości wprawdzie nie wykluczali, lecz nie była ona priorytetem.
Oddzielenie obu wydarzeń wydaje się zrozumiałe również o tyle, że dzieło Łukasza Barczyka nie jest filmem stricte historycznym, a sam reżyser określa je jako „spiritual thriller”, w którym wydarzenia Powstania są wprawdzie jednym, choć niejedynym wątkiem. - Mam wrażenie, że ten film stwarza wyjątkowe miejsce do interpretacji naszej historii – mówił w „Rialto” Jan Peszek, grający „Hiszpance” Tytusa Ceglarskiego.
Aktor, który wczoraj po raz pierwszy obejrzał zmontowany obraz stwierdził, że siłą produkcji jest umiejętne balansowanie na granicy faktów i fikcji. - Z jednej strony mamy wydarzenia Powstania, z drugiej – ezoterykę, czyli dziedzictwo romantyzmu. Film na pewno wzbudzi szereg dyskusji, ale trafi też do różnych pokoleń, zwłaszcza tego młodego.
W trakcie zdjęć wykonano około 5 tys. ujęć, co w przeliczeniu na czas daje około 70 dni surowego materiału. W chwili obecnej trwają jeszcze prace nad efektami specjalnymi. Ujęć efektowych wykonano aż 400.
Łukasz Barczyk nie krył też wdzięczności pod adresem mieszkańców Poznania. Docenił ich wyjątkową postawę podczas tworzenia filmu.
- Mieliśmy ogromne poczucie wsparcia poznaniaków, którzy wytrzymywali dni zdjęciowe w trzaskających mrozach. Zewsząd wyczuwaliśmy dobre wibracje - mówił.
Budżet „Hiszpanki” przekroczył kwotę 20 mln złotych. Część pieniędzy pochodzi ze środków samorządu województwa wielkopolskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?