Sytuacja na Ukrainie zwróciła uwagę na obywateli tego kraju, którzy żyją i pracują obok nas. O wielkiej fali emigracji nie ma jednak co mówić.
- Obywatele Ukrainy od lat stanowią największą grupę spośród obcokrajowców starających się o zamieszkanie i pracę - mówi Tomasz Stube z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. - W tym roku wpłynęły 303 wnioski o wydanie zezwolenia na pracę dla Ukraińców, natomiast na zezwolenie na zamieszkanie na czas oznaczony złożono 86 wniosków.
W 2012 roku urząd wydał Ukraińcom 1458 zezwoleń napracę, w minionym roku liczba była zbliżona. W kontekście 623, 4 tysiąca pracujących Wielkopolan to bardzo niewiele. Rynek pracy także dla obcokrajowców jest bardzo trudny.
- Przyjechałam do Polski siedem lat temu - mówi 30-letnia Ola. - Mój mąż też jest Ukraińcem. Przyjechał na studia doPolski i został na stałe. Po ślubie dołączyłam do niego. Napoczątku miałam wielkie plany - chciałam skończyć kurs języka polskiego i studia. Ale urodziłam dziecko i musiałam się nim zająć. Języka uczyłam się z rozmów na ulicach, bajek i telewizji. Później zapisałam się na kurs. Synek poszedł do żłobka, a ja zaczęłam wysyłać swoje CV do firm. Było ich setki tygodniowo - opowiada. - Ale pracę znalazłam przez znajomych, którzy potrzebowali pani do sprzątania. Ludzie okazały się mili, zawsze płacili naczas, byli z mojej pracy zadowoleni. Zarekomendowali mnie kolejnym osobom. Odczasu, gdy sprzątam w poznańskich domach i mieszkaniach, porzuciłam wszelkie próby podjęcia etatowej pracy. A potej rewolucji na Majdanie, boję się nawet myśleć o jakichkolwiek zmianach - przyznaje.
25-letni Iwan jest w Polsce od roku. Pracuje jako pomocnik kucharza w jednej z poznańskich restauracji. Ale nie było łatwo. - Przyjechałem do Polski za dziewczyną. Od razu zacząłem szukać jakiejkolwiek pracy - mówi. - Na Ukrainie pracowałem jako fotograf, a później jako osobisty kierowca. Myślałem, że w tych zawodach nie będzie potrzeba biegłej znajomości polskiego. Okazało się inaczej. By pójść na kursy językowe, nie miałem pieniędzy. Długo szukałem pracy - przyznaje.
Irena Grygier, szefowa Iwana cieszy się, że go zatrudniła. - Na początku nie byłam przekonana - przyznaje. - Przede wszystkim dlatego, że to chłopak. Ale sprawdza się nadzwyczajnie. Jest sumienny, pracowity, chętnie się uczy. W pracy nie istnieje dla niego słowo nie. Gdy mamy gości z Rosji, zdarza mu się występować w roli tłumacza. No, i jest dżentelmenem. A to sprawia, że pracuje się z nim jeszcze lepiej - podkreśla Irena Grygier.
Iwan przyznaje, że choć praca w kuchni nie była szczytem jego ambicji, to sprawia mu przyjemność. Do tego cały dzień w polskojęzycznym zespole pomaga mu w nauce języka. - Na początku wszystko rozumiałem, ale jak zapytano mnie o coś wprost, nie potrafiłem udzielić poprawnej odpowiedzi. Teraz jest już łatwiej - mówi.
O tym, że bariera językowa to problem poważniejszy, niż można byłoby sądzić, przekonała się też Olga Włodarczyk z PSB Mrówka Poznań. - Zgłaszali się do nas chętni do pracy obcokrajowcy - mówi. - Byłam skłonna ich zatrudnić. Ale na każdym stanowisku trzeba się komunikować. A to okazywało się niemożliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?