W piątek o czwartej nad ranem Głogowską przecinają tylko taksówki. Na przystanek przy placu Wilsona podjeżdża nocny autobus linii nr 249. Kurs na Dębiec. W środku w powietrzu wiszą promile: chwieją się dziewczyny w szpilkach i chłopcy w adidasach.
Czytaj także:
Klimatyzacja w tramwaju: Kto ją czuje?
O takich jak oni kierowcy i motorniczowie mówią "studenci inaczej". W piątek nad ranem są raczej niegroźni. Dopiero w weekend autobusy i tramwaje będą lizać po nich rany.
Zupełnie inny zapach o tej porze ma zajezdnia tramwajowa przy Głogowskiej. Zapach kawy, który roznosi się także w dyspozytorni, w której na tej zmianie rządzi Jan Szydełko. Po 39 latach w MPK tramwaje ma już we krwi.
Pamięta inne poranki niż ten, kiedy pierwsze tramwaje zapełniali jedynie pracownicy Cegielskiego, Volkswagena i Glaxo. Kiedyś woziły tylko z Ceglorza 30 tys. osób, nie mówiąc o innych zakładach. Pierwsza wciąż na trasę wyjeżdża jednak "10" - poranny kurs na Dębiec o godzinie 4.03. W odstępie kilku minut wyjeżdżają kolejne.
Z taką samą "częstotliwością" pojawiają się w dyspozytorni motorniczowie. Marian wyjeżdża dziś trzecią "2". Żeby zdążyć do pracy, musiał wstać o 3. Kiedyś dojeżdżał jeszcze autobusem, ale zlikwidowano mu linię. Nie narzeka. Są tacy, którzy mają gorzej. O 2 w nocy wstaje motorniczy, który dojeżdża do Poznania z Ostrowa Wlkp.
Poznań: Nowe stroje kierowców i motorniczych MPK. Zobacz!
Ryszard z Wrześni musiał wstać o 3.15, żeby trzy godziny później wyjechać na trasę "10". Do dyspozytorni wpadł po "żabkę" - maskotkę od żony, z którą jeździ od kilku lat oraz obowiązkowy zestaw motorniczego - dokumenty wagonu, szczegółowy rozkład jazdy i kartę drogową. Zanim wyjedzie, zdąży jeszcze zjeść śniadanie i wypić herbatę. Potem, w trasie, może nie być już na to czasu.
Maciej śniadanie zjadł dopiero w pracy. W drodze z Komornik włączył radio. Ze świata nie napłynęły żadne złe wieści. Sam też jest zadowolony, bo jeździ "9", która ma dobre czasy przejazdu. Inaczej niż "10", która łatwo gubi minuty czy to na moście Dworcowym, czy to na rondzie Nowaka-Jeziorańskiego. Na trasie spotka też "starych znajomych".
- Na pierwszych kursach jeżdżą często ci sami pasażerowie - mówi Maciej. - To są twarze, które zna się już na pamięć.
Między godziną 5 a 6 Poznań już nie śpi, ale jeszcze drzemie. Pasażerowie chcą złapać trochę snu przed pracą. To niemal milczące kursy - nikt nie rozmawia, nikt się nie śmieje.
- Miasto tak naprawdę budzi się dopiero przed ósmą, kiedy pojawiają się "biurowi" - mówi Maciej.
Ostatni z porannych tramwajów wyjeżdża z Głogowskiej o godzinie 7.15. Przed nim wyjechało już 46 innych, a 35 kolejnych z Franowa. Poznań już się obudził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?