Poznański Budżet Obywatelski 2021. Poznaniacy dzięki PBO dokładają kolejną cegiełkę do rozwoju zoo

Pierwsze plany budowy nowego ogrodu zoologicznego, który miał zastąpić zoo przy ul. Zwierzynieckiej, pojawiły się przed II wojną światową. Do ich realizacji przystąpiono dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. W 1967 roku powołano Społeczny Komitet Budowy Nowego Zoo, mający za zadanie gromadzenie środków finansowych.

Trzy lata później zaczęła się budowa Nowego Zoo. Poznaniacy wspierali inicjatywę nie tylko datkami, ale też pracą przy przygotowaniu terenu. Do przeprowadzki z ogrodu przy ulicy Zwierzynieckiej zaangażowano społeczność akademicką. Każdy student miał swoją „cegiełkę budowy”.

- mówi Małgorzata Chodyła, rzeczniczka ogrodu zoologicznego.

Wielkie otwarcie Nowego Zoo nastąpiło we wrześniu 1974 roku. Media pisały o tłumach poznaniaków, którzy z wypiekami na twarzach czekali, by zobaczyć nowe zwierzęta: „Poznań otrzyma nowy ogród zoologiczny o powierzchni stu hektarów. Na niektórych wybiegach wspólnie zamieszkają różne gatunki zwierząt, np. wielbłądy z lamami, antylopy z jeleniami. W połowie września część terenu Nowego Zoo zostanie udostępniona zwiedzającym, m.in. Dolina Pięciu Stawów, gdzie przebywa ptactwo wodne”.

Pierwszymi zwierzętami, które zamieszkały w zoo na Malcie, były jelenie europejskie, daniele, wielbłądy, lamy i gwanako. W 1978 roku powstało insektarium. Z biegiem czasu Nowe Zoo się rozrastało, a mieszkańców przybywało. Dalsza rozbudowa ogrodu nastąpiła po 1989 roku. I właściwie trwa do tej pory. Każdego roku w zoo przybywa więcej wybiegów, zamieszkuje go coraz więcej zwierząt.

Nie byłoby ich, gdyby nie... poznaniacy i Poznański Budżet Obywatelski.

W połowie kwietnia 2017 roku poznański ogród zoologiczny przyjął trzymiesięczną lwicę Kizię i czteromiesięcznego Leosia - jak się potem okazało hybrydę lwa i tygrysa. Zwierzęta pochodziły ze Śląska, gdzie były trzymane w prywatnych rękach i traktowane jak pluszowe zabawki. Oficjalnie należały do cyrku, jednak w rzeczywistości mieszkały w domu ze swoimi właścicielami. To nie było odpowiednie miejsce dla małych drapieżników.

Dyrektorka zoo Ewa Zgrabczyńska zdecydowała się je przyjąć do Poznania. Dla lwów został przygotowany specjalny wybieg rehabilitacyjny, ale tymczasowy. Drapieżniki potrzebowały wybiegu z prawdziwego zdarzenia. Problem ten dostrzegła poznańska radna Lewicy Halina Owsianna, która postanowiła poprosić o pomoc poznaniaków, by uzbierać pieniądze w ramach Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego 2018 na budowę domu dla Kizi i Leosia.

- Kizia i Leoś znaleźli się u nas w sposób niezaplanowany. Potrzebowaliśmy dla nich miejsca - tłumaczy Małgorzata Chodyła.

Azyl dla ocalonych zwierząt w zoo zdobył ponad 4,8 tys. głosów i wygrał głosowanie w PBO w konkursie projektów ogólnomiejskich.

- To było spektakularne zwycięstwo. Zyskaliśmy dzięki temu 2 miliony złotych na budowę wybiegu dla naszych drapieżników. To też był dla nas sygnał, że poznaniakom podoba się obrany przez nas kierunek rozwoju zoo. Że rola zoo nie powinna ograniczać się tylko do prezentowania zwierząt, ale także ratowania tych, które pochodzą z nielegalnych hodowli, z przemytu i nie ma gdzie ich ulokować

- mówi Małgorzata Chodyła.

- Poznaniacy zrozumieli te potrzeby i dostrzegają, że to zjawisko narasta. Dziś więc, jak i w latach 70., przyczyniają się do budowy i rozwoju ogrodu - dodaje.

Dla lwów udało się stworzyć namiastkę naturalnego środowiska. Dziś można zobaczyć tam piękne, dostojne, groźne drapieżniki, które żyją ze sobą. Azyl obejmuje obszar około 5 tys. m kw. pomiędzy wybiegiem dla wielbłądów a miejscem, w którym żyją bizony.

Lwy mają do dyspozycji specjalnie dla nich przygotowane kryjówki i miejsca, z których mogą obserwować całe otoczenie. Częścią inwestycji jest też ogrzewany kotnik, w którym lwy mogą się bezpiecznie schować. Wybieg jest odpowiednio zabezpieczony, goście zoo mogą oglądać dzikie koty z bezpiecznej odległości.

Od tamtej pory poznaniacy w Poznańskim Budżecie Obywatelskim każdego roku mogą głosować także na inne projekty, w ramach których powstają kolejne wybiegi czy też miejsca do edukacji. Lada moment ma być oficjalne otwarcie Muzeum Historii Zoo w budynku starej lwiarni. To także projekt, który wygrał w PBO18.

- Odwiedza nas każdego roku wiele tysięcy osób. Jest ich coraz więcej i więcej. Dziś dla wielu zoo to nie tylko atrakcja turystyczna, gdzie można przyjść na spacer i popatrzeć. Ludzie rozumieją, że ogrody zoologiczne są po coś więcej, po to, by się czegoś nauczyć, zrozumieć, jak ważna jest ochrona niektórych gatunków i zwierząt - wyjaśnia M. Chodyła. - To, że ludzie głosują na projekty służące dalszemu rozwojowi zoo, to też jest dla nas znak, że świadomość rośnie. Zresztą oni sami je zgłaszają, pytając nas o potrzeby!