Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznańscy strażacy witali Nowy Rok 2015... pod lodem

Robert Domżał
Chociaż na co dzień mają do czynienia z ogniem, także mróz i lód nie jest straszny strażakom. W środę na Jeziorze Strzeszyńskim nurkowie- strażacy ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno - Nurkowego witali Nowy Rok pod wodą. Ale nie tylko o świętowanie chodziło.

- Celem dzisiejszych ćwiczeń było sprawdzenie umiejętności strażaków a także sprzętu, by w razie realnego zagrożenia akcja ratownicza przebiegała sprawnie – wyjaśnia Michał Kucierski, rzecznik KM PSP w Poznaniu.
Strażacy ćwiczyli więc nie tylko zejście pod wodę, ale także wydobywanie poszkodowanych spod lodu poszkodowanego i transport ofiary na brzeg.

Chociaż od kilku dni mamy mróz, a jeziora pokryły się lodem, nie oznacza to, że można na ten lód wchodzić. Obecna sytuacja jest szczególnie niebezpieczna. Pokrywa lodu na Jeziorze Strzeszyńskim ma od 5 do 7 centymetrów grubości. Oznacza to, że może załamać się pod każdym, i dzieckiem i osobą dorosłą – tłumaczy Michał Kucierski.

Najbardziej niebezpieczne są jeziora, przez które przepływają strumienie. Tam lód może mieć bardzo różną grubość, bo płynąca woda zamarza wolniej. A takimi zbiornikami są i poznańska Malta i Jeziora Strzeszyńskie i Kierskie oraz Rusałka.

W mijającym roku poznańscy strażacy - nurkowie wyjeżdżali do akcji ponad 50 razy. Większość tych wyjazdów łączyła się z poszukiwaniem osób, które jak przypuszczano utonęły. Do wyjątkowych akcji należy uratowanie nastolatka, który pod wodą przebywał około dwadzieścia minut. Trzynastolatek topił się w stawie na Strzeszynie Greckim. Do wody wpadł, gdy razem z kolegą ślizgali się na stawie. Poszkodowany pomagał koledze wydostać się z wody. Jemu samemu to się jednak nie udało. Uratowali go poznańscy strażacy i lekarze, a było to w roku 2012.

Innym niebezpiecznym miejscem w Poznaniu są tak zwane szachty górczyńskie. W roku 2011 na jednym ze zbiorników ślizgało się czterech nastolatków w wieku 12-13 lat. Kiedy lód się załamał, jednemu z nich nie udało się wydostać na brzeg. Strażacy - nurkowie znaleźli go pod wodą po kilkudziesięciu minutach. Nie przeżył.

Jak ratować tonącego?
Pierwszą czynnością powinno być powiadomienie służb ratunkowych - telefon 112. Informując o zdarzeniu należy jak najprecyzyjniej określić miejsca zdarzenia - mówi Jarosław Kuśmierek, z KW PSP w Poznaniu. Średni czas dojazdu ratowników do zdarzenia to 7-8 minut. Jeśli decydujemy się na podjęcie akcji ratowniczej, pamiętajmy, by nie podawać tonącemu ręki. Należy rzucić w jego kierunku linkę, na przykład smycz, jeśli jesteśmy na spacerze z psem, szal lub konar - radzą strażacy. Ciągnąc, któryś z tych przedmiotów powinniśmy położyć się na lodzie. Rozłożymy w ten sposób nasz ciężar, zmniejszając możliwość załamania się pod nami lodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski