Mężczyzna tydzień temu przyszedł do jeżyckiego komisariatu. Powiedział, że między godziną 7 a 8 został napadnięty przez dwóch mężczyzn, którzy grozili mu nożem. Do przestępstwa miało dojść - jak twierdził - w pobliżu Smochowic. Bandyci mieli mu zabrać torbę podróżną, w której były rzeczy osobiste oraz laptop, a także plecak z portfelem (w którym było tysiąc euro, karty płatnicze, dyski zewnętrzne i karty pamięci, telefony komórkowe itd.). Straty oszacowano na 15 tys. zł.
- Mężczyzna twierdził, że rano wyszedł z mieszkania brata z bagażem i poszedł w stronę przystanku autobusowego - opowiadają kryminalni z Jeżyc. - Napastnicy mieli na niego wyskoczyć z krzaków i zażądać wszystkiego, co miał przy sobie. Co zrobił, gdy oddał swoje rzeczy? Poszedł na przystanek, pojechał do centrum. Jak mówił, był w szoku i nie wiedział, co się z nim działo przez kilka kolejnych godzin. Twierdził, że przyszedł do komisariatu, gdy ochłonął. Ta wersja nie trzymała się kupy - oceniają.
Zeznania były na tyle niespójne, że policjanci postanowili porozmawiać z innymi osobami, które widziały go rano. Przeszukali też samochód rzekomo napadniętego. Znaleźli w nim dowód osobisty, prawo jazdy, karty bankomatowe oraz gotówkę: 100 euro i 60 zł. Rozpoczęły się ponowne przesłuchania.
Śledczy nie mają już wątpliwości, że żadnego napadu nie było. Ich zdaniem mężczyzna w ogóle nie zabrał cennych rzeczy do Polski, lecz pozostawił je w Niemczech, gdzie ostatnio mieszka - zgłosił przestępstwo, by wyłudzić odszkodowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?