Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Wygrali z izbą skarbową, ale przegrali w sądzie apelacyjnym

Barbara Sadłowska
Sąd Apelacyjny wyrok zmienił i oddalił powództwo przedsiębiorców
Sąd Apelacyjny wyrok zmienił i oddalił powództwo przedsiębiorców Fot. Waldemar Wylegalski
Z przebiegu rozprawy małżeństwa przedsiębiorców przed poznańskim Sądem Apelacyjnym można wyciągnąć dwa wnioski: po pierwsze - prawo podatkowe można obchodzić. Po drugie - ciesząc się niższym podatkiem, nie zawsze uzyska się dodatkowy bonus w postaci odszkodowania od fiskusa.

W pierwszej instancji państwo W., którzy pozwali Skarb Państwa - dyrektorów Izby Skarbowej i Urzędu Kontroli Skarbowej w Poznaniu wygrali przeszło 6,5 miliona złotych. Ale w środę Sąd Apelacyjny wyrok zmienił i oddalił powództwo przedsiębiorców.

W 2003 roku dyrektor poznańskiego Urzędu Kontroli Skarbowej przyłapał małżeństwo przedsiębiorców na sprytnym wykorzystaniu przywileju podatkowego dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą. W 1997 roku była to żona. W następnym roku - mąż. Potem żona... i tym sposobem przez pięć lat małżonkowie płacili niższe podatki jako "rozpoczynający przedsiębiorcy", mimo, że była to taka sama działalność, prowadzona w tej samej siedzibie. Poznański fiskus wyliczył, że przedsiębiorcy są winni Skarbowi Państwa 34 miliony złotych. Decyzja zapadła w czerwcu 2003 roku, a potem sprawa trafiła do sądów administracyjnych. W lipcu 2007 roku Naczelny Sąd Administracyjny uchylił niekorzystne dla podatników orzeczenie.

Małżonkowie, którzy zajmowali się, między innymi obrotem nieruchomościami, postanowili pozwać Skarb Państwa o odszkodowanie za błędną decyzję z czerwca 2003 roku. Otóż, mogli wówczas wyjątkowo korzystnie kupić nieruchomość za 11,5 miliona. Obawiając się jednak podatkowej egzekucji, zrezygnowali z transakcji. Spółka, która nabyła nieruchomość, trochę odczekała i sprzedała za 18 milionów. Stąd małżonkowie wywiedli, że gdyby fiskus nie gnębił, ta różnica byłaby ich zyskiem.

W lutym poznański Sąd Okręgowy przyznał rację przedsiębiorcom zasądzając odszkodowanie w kwocie 6,5 miliona złotych. Wyrok zaskarżyła Prokuratoria Generalna, reprezentująca Skarb Państwa. Sąd Apelacyjny rozpoznał sprawę 4 lipca.

Wówczas strony przedstawiły swoje argumenty. Piotr Kaczorkiewicz, starszy radca PG podkreślał, iż ta wadliwa decyzja UKS nie została wykonana - ani wtedy, kiedy powód negocjował zakup nieruchomości, ani kiedy z tego zrezygnował. - To był klasyczny przykład szkody ewentualnej - mówił radca Kaczorkiewicz. - Nie utrata korzyści, tylko możliwości zainwestowania.
W ocenie przedstawiciela Prokuratorii nie było związku pomiędzy przyczyną - decyzją fiskusa, a skutkiem - czyli rezygnacją z zakupu nieruchomości.

Dorota Szubielska, radca prawny reprezentujący przedsiębiorców, przywołała tragiczną postać Romana Kluski i jego firmy Optimus, zrujnowanej przez decyzje organów podatkowych. - Takie decyzje wielu podatników doprowadziły do bankructwa - mówiła Dorota Szubielska. Przekonywała sąd, że jej klienci mogli się obawiać natychmiastowej egzekucji, zajęcia rachunków.
- Zrezygnowali z transakcji, mając świadomość, tego, co się może stać... Ewenementem było natomiast to, że ta decyzja nie została natychmiast zrealizowana.

Dorota Szubielska przypomniała także werdykt sądu administracyjnego, że terminu "obejście prawa podatkowego", co fiskus zarzucił małżonkom W., w przepisach nie ma! I zacytowała: "Podatnik w granicach dozwolonych przepisami, może nadać taki przebieg swoim interesom, żeby zapłacić mniej niż jak najwięcej".

Sąd wysłuchał i po naradzie ogłosił wyrok: państwu W. odszkodowanie się nie należy. Muszą natomiast pokryć koszty procesu, czyli przeszło 110 tysięcy złotych. - Ostatecznie decyzja z czerwca 2003 roku była sprzeczna z przepisami prawa podatkowego - przyznała sędzia Ewa Staniszewska z poznańskiej apelacji. - Ale pięć miesięcy później powód podejmuje rozmowy w sprawie zakupu. Pół roku po wydaniu tej decyzji, nie wykonanej ani przez urząd, ani przed podatnika, rezygnuje. W tym czasie nie był wzywany do zapłaty, urząd podatkowy nie podjął żadnych czynności. Nie ma więc normalnego związku przyczynowo - skutkowego pomiędzy tą decyzją, a rezygnacją z planów zakupu.

Wyrok jest prawomocny, ale już na korytarzu pani radca i pan radca z Prokuratorii obiecali sobie spotkanie w Sądzie Najwyższym.
Pan W. nie zgodził się na ujawnienie swojego nazwiska.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]l

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski