Poznań: W olejowym procesie górą celnicy

Za pierwszym razem sąd mógł jednak sam zdecydować, komu przyznać rację: właścicielce składu, czy celnikom. Teraz nie był już tak niezawisły - sprawa wróciła bowiem po skardze kasacyjnej z NSA, który uznał rację celników. A dowodem winy Anny Kubis, według obu sądów, miał być stary dystrybutor z wężem i pistoletem, z którego nalewała olej do kanistrów i beczek.

- Państwo nie ma możliwości kontrolowania sprzedawców oleju opałowego, więc kontroluje urządzenia, z których jest sprzedawany - uzasadniała korzystny dla celników wyrok sędzia Barbara Koś. - Faktyczny cel sprzedaży jest w tym momencie bez znaczenia.

Problem tkwi w tym, że nie ma takiego urządzenia, z którego można sprzedawać olej opałowy bez obaw, że urządzenie zostanie zakwestionowane, a sprzedawca ukarany. Główny zarzut pod adresem dystrybutora, z którego Anna Kubis nalewała paliwo, to licznik, który wskazywał litry, a nie kilogramy.

I to właśnie razem z wężem i pistoletem, który lepiej się sprawdzał przy nalewaniu niż kuchenny lejek, czyniło go odmierzaczem paliw ciekłych do tankowania między innymi małych samolotów. To, że nie tankowały tam żadne samoloty, tylko małe i duże kotłownie, jest właśnie tą drugorzędną kwestią bez znaczenia.

Zaledwie półtora roku temu w tym samym sądzie Anna Kubis usłyszała kompletnie inny wyrok.
- Sąd uznał, że liczne wątpliwości, które nie zostały rozstrzygnięte podczas kontroli, zawiodły zaufanie do organów podatkowych - tak tamto korzystne dla niej orzeczenie uzasadniała sędzia Maria Lorych-Olszanowska.

Po dzisiejszym werdykcie Anna Kubis straciła zaufanie nie tylko do celników, ale również do sądów.

Czytaj także:
Celnicy blokują konta Anny Kubis - sąd przeciw
Sąd: Wstrzymana egzekucja w sprawie Anny Kubis
Sprawa Anny Kubis: Tylko wojewoda może powstrzymać egzekucję podatku akcyzowego