12 lipca 2012 roku policjanci włamali się do mieszkania 35-letniego Michała R., znanego także jako "Rusek". O interwencję poprosili lokatorzy kamienicy, których zaniepokoił gnilny zapach i robactwo, a także nieobecność gospodarza. Nie widzieli Michała R. od kilkunastu dni, ale to nie jego ciało odnaleziono w mieszkaniu.
Czytaj także:
Poznań: Brutalne morderstwo na ulicy Taczaka? Zwłoki kobiety poćwiartowane?
Ofiarą zbrodni padła 29-letnia Agnieszka S., dziewczyna Michała, śmiertelnie pobita kijem. Przyczyną zgonu był wstrząs urazowy. Kilka dni później zatrzymano Michała R. Nie przyznał się do zabójstwa. W jego relacji wyglądało to tak: 30 czerwca byli u znajomych na grillu w Janikowie. Wypił dużo, "urwał mu się film". Kiedy ocknął się w mieszkaniu, Agnieszki nie było. Poszedł do jej matki. Tam też jej nie było. Gdy dowiedział się, że jest u znajomych, kazał jej wracać do domu. Nie chciała, to ją chwycił i zaniósł.
Poznań: Śmierć kobiety przy Taczaka. Prokuratura milczy, ludzie snują domysły
- Coś mi odbiło, nożyczkami obcinałem jej włosy. Gdy zobaczyła się w lustrze, rzuciła we mnie popielniczką. Nie trafiła - mówił wówczas Michał R. Powiedział, że uderzył ją otwartą dłonią w policzek i kazał wziąć zimny prysznic, żeby ochłonęła. Potem... obudził się na ławce przy stawku w pobliskim parku. Dzień zaczął od piwa. Kiedy wrócił, zobaczył Agnieszkę leżącą na podłodze. Była już zimna.
Wyszedł. Początkowo nocował u znajomych, potem pod mostem nad Wartą. Dzwonił do matki dziewczyny, udając, że także jej szuka. - Nie chciałem wracać do domu, bo tam leżała Agnieszka - wyjaśnił. W pierwszym dniu procesu przed poznańskim Sądem Okręgowym nie przyznał się do winy. Nie chciał niczego wyjaśniać.
Poznań: Zwłoki kobiety w mieszkaniu przy Taczaka. Zatrzymany właściciel lokalu!
Ale zeznania matki, siostry i brata zamordowanej kobiety dały obraz gehenny, jaką przeszła Agnieszka darząc uczuciem niewłaściwego człowieka, który nie pozwalał jej odejść. - Robił jej awantury o głupoty, bo źle postawiła kubek i był chorobliwie zazdrosny - powiedziała siostra. - Groził jej wiele razy, że jeżeli ona z nim nie będzie, to porwie jej dzieci, jak wyjdą ze szkoły i nigdy ich nie zobaczy.
Dzieci też bały się Michała R., który powiedział im, że: "Jak matka będzie nawalać i nie nocować u mnie, to wsadzę jej łeb do frytkownicy". Agnieszka, nękana sms-ami, domofonami i wrzaskami pod kamienicą matki, po kolacji z dziećmi, szła na Taczaka. Wracała o szóstej rano, by podać dzieciom śniadanie i zaprowadzić je do szkoły. Musiała przerwać naukę w szkole średniej i zrezygnować z pracy. Michał R. nie dyskutował. Wyciągał Agnieszkę za włosy albo wynosił.
- W sierpniu 2011 roku przyszedł do nas, wyciągnął córkę na klatkę schodową i potem za włosy. Nie mogłam go zatrzymać - powiedziała z żalem drobna kobieta po pięćdziesiątce patrząc na wysokiego mężczyznę w ławie oskarżonych. - Ugryzłam go w rękę, żeby ją puścił i udałam, że dzwonię na policję.
Bliscy Agnieszki opowiadali, że już wcześniej Michał R. tak ją pobił, że nie mogła chodzić. Brat chciał wysłać do niego swoich kolegów, żeby "załatwili sprawę". - Powiedziała, że nie, bo on jej dzieci pozabija - powiedział brat. - Gdy załatwiała konto walutowe i paszporty dla dzieci, panicznie się bała, że on ją śledzi.
Ponieważ brat i bratowa oskarżonego nie chcieli zeznawać, sąd musi jedynie wysłuchać biegłych podczas dwóch kolejnych rozpraw: jutrzejszej i wyznaczonej na 25 czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?