Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Rady osiedli rok po reformie - małe budżety i niechęć urzędników

Tomasz Nyczka
To dobrze, że rady mają więcej pieniędzy - mówi Wojciech Wośkowiak, współautor reformy
To dobrze, że rady mają więcej pieniędzy - mówi Wojciech Wośkowiak, współautor reformy archiwum
Minął rok od czasu, gdy w poznańskich radach osiedli doszło do rewolucji. Radni mówią, że to był dobry rok, ale jednocześnie wskazują na zapisy reformy, które trzeba poprawić. Wciąż za małe budżety osiedli, brak osobnej jednostki, która zajmowałaby się radami, niechęć ze strony urzędników, brak pomocy prawnej i pomijanie głosu radnych w najważniejszych dla osiedli sprawach.

- Dobrze, że rady mają więcej pieniędzy, w tym 5 proc. z podatku od nieruchomości. Dzięki temu nasz budżet to aż 500 tys. zł. Wykorzystujemy te środki na chodniki, place zabaw - mówi Wojciech Wośkowiak, radny osiedla Łazarz, jeden z twórców ustawy. I zaraz dodaje: - Niestety kuleje wciąż płynność wydawania tych pieniędzy.

Choć budżet jego osiedla jest większy o 10 proc. niż jeszcze rok temu, to jednak z tymi słowami zgadza się Andrzej Białas z Rady Osiedla Ławica: - Mamy więcej pieniędzy, ale można odnieść wrażenie, że trudniej je wydać. Nie zawsze miasto wsłuchuje się też w nasz głos. Przykładem decyzje o likwidacji szkół i zmianie obwodów.

Białas uważa, że konsultacje w takich sprawach to często "wymuszanie" czegoś na radach osiedli.

- Nie do końca jesteśmy partnerem, którego głos się liczy. Gdy wyrażamy pozytywną opinię na temat zbycia miejskiej nieruchomości, jest OK. Gdy negatywną - nie szkodzi, bo i tak nikogo to nie obchodzi. Przed taką decyzją, powinno się jednak z nami debatować. To trzeba poprawić - mówi A. Białas. I podaje przykład, gdy radni chcieli zmienić miejscowy plan zagospodarowania, tak by na terenach zielonych nie mógł powstać sklep. Na próżno.

- Nie podoba nam się, że miasto nie zawsze, w kwestii inwestycji, konsultuje się z mieszkańcami. Urzędnicy ZDM nie informowali nas choćby o wszystkich szczegółach dotyczących inwestycji w strefie kibica - wtóruje mu Andrzej Rataj z rady os. Stare Miasto.

Rataj mówi, że głos rad jest donośniejszy niż przed reformą i mogą decydować o większej ilości spraw, ale to wciąż za mało.

- Chcemy mieć wpływ na instytucje oświatowe na naszych osiedlach - mówi A. Rataj. - I korzystać z inicjatywy uchwałodawczej, szczególnie w sprawach dotyczących polityki przestrzennej.

Dalej idzie Adam Szabelski z rady os. Naramowice: - Mamy taką możliwość, ale to fikcja. W praktyce blokuje nas miasto, które nie wspiera osiedli w kwestiach prawnych. Nie pomaga to, że wciąż można łączyć mandat radnego miejskiego z osiedlowym, bo radni osiedlowi muszą jednak walczyć o sprawy mieszkańców, często przeciwko miejskim - mówi. - Borykamy się też z zawyżonymi kosztami, bo, zamiast sami położyć chodnik, musimy to zlecać miejskim instytucjom.

- Nie uważam, że poprzednie rady były lepsze. Ale warto pomyśleć, czy połączenie osiedli, które zmniejszyło na pewno administrację, nie poskutkowało jednak tym, że mieszkańcom do rad jest dalej - podsumowuje Andrzej Białas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski