- Dobrze, że rady mają więcej pieniędzy, w tym 5 proc. z podatku od nieruchomości. Dzięki temu nasz budżet to aż 500 tys. zł. Wykorzystujemy te środki na chodniki, place zabaw - mówi Wojciech Wośkowiak, radny osiedla Łazarz, jeden z twórców ustawy. I zaraz dodaje: - Niestety kuleje wciąż płynność wydawania tych pieniędzy.
Choć budżet jego osiedla jest większy o 10 proc. niż jeszcze rok temu, to jednak z tymi słowami zgadza się Andrzej Białas z Rady Osiedla Ławica: - Mamy więcej pieniędzy, ale można odnieść wrażenie, że trudniej je wydać. Nie zawsze miasto wsłuchuje się też w nasz głos. Przykładem decyzje o likwidacji szkół i zmianie obwodów.
Białas uważa, że konsultacje w takich sprawach to często "wymuszanie" czegoś na radach osiedli.
- Nie do końca jesteśmy partnerem, którego głos się liczy. Gdy wyrażamy pozytywną opinię na temat zbycia miejskiej nieruchomości, jest OK. Gdy negatywną - nie szkodzi, bo i tak nikogo to nie obchodzi. Przed taką decyzją, powinno się jednak z nami debatować. To trzeba poprawić - mówi A. Białas. I podaje przykład, gdy radni chcieli zmienić miejscowy plan zagospodarowania, tak by na terenach zielonych nie mógł powstać sklep. Na próżno.
- Nie podoba nam się, że miasto nie zawsze, w kwestii inwestycji, konsultuje się z mieszkańcami. Urzędnicy ZDM nie informowali nas choćby o wszystkich szczegółach dotyczących inwestycji w strefie kibica - wtóruje mu Andrzej Rataj z rady os. Stare Miasto.
Rataj mówi, że głos rad jest donośniejszy niż przed reformą i mogą decydować o większej ilości spraw, ale to wciąż za mało.
- Chcemy mieć wpływ na instytucje oświatowe na naszych osiedlach - mówi A. Rataj. - I korzystać z inicjatywy uchwałodawczej, szczególnie w sprawach dotyczących polityki przestrzennej.
Dalej idzie Adam Szabelski z rady os. Naramowice: - Mamy taką możliwość, ale to fikcja. W praktyce blokuje nas miasto, które nie wspiera osiedli w kwestiach prawnych. Nie pomaga to, że wciąż można łączyć mandat radnego miejskiego z osiedlowym, bo radni osiedlowi muszą jednak walczyć o sprawy mieszkańców, często przeciwko miejskim - mówi. - Borykamy się też z zawyżonymi kosztami, bo, zamiast sami położyć chodnik, musimy to zlecać miejskim instytucjom.
- Nie uważam, że poprzednie rady były lepsze. Ale warto pomyśleć, czy połączenie osiedli, które zmniejszyło na pewno administrację, nie poskutkowało jednak tym, że mieszkańcom do rad jest dalej - podsumowuje Andrzej Białas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?