Przemysław Orłowski często jeździ po Poznaniu nocą lub bardzo wcześnie rano. Wymaga tego od niego praca. Drażniących go skrzyżowań potrafi wymienić kilka: most Dworcowy z ulicą Głogowską, Winogrady z Murawą, Niepodległości z Libelta czy Powstańców Polskich z Niepodległości. Wielokrotnie zastanawiał go też fakt, dlaczego drogowcy włączają na Bukowskiej pulsacyjne, pomarańczowe światła dopiero o 23.
- Czy około 22 ruch jest większy? - pyta. - Przecież takie zatrzymywanie kierowców w środku nocy na czerwonym świetlne jest przykładem bardzo nieekologicznego zachowania. Samochód stoi na skrzyżowaniu, smrodzi spalinami, a w pobliżu nie ma żywego człowieka!
Podobne spostrzeżenia ma Alicja Kurasz, której przynajmniej raz w miesiącu zdarza się wjeżdżać nocą do Poznania od strony Wrocławia. Przejazd ulicą Głogowska nie stwarza problemów. Później skręca jednak w ulicę Ściegiennego, by Arciszewskiego, Reymonta oraz Przybyszewskiego dojechać do Niestachowskiej.
- I tam zaczyna się zabawa: pierwsze światła na Reymonta - dwie minuty. Drugie światła - kolejna minuta. Żadnych innych samochodów poza moim - opowiada pani Alicja. - Później to samo na Przybyszewskiego. I nie ma mowy o żadnej zielonej fali - dodaje.
Pulsacyjne światła nie włączają się też na Dąbrowskiego, na Warszawskiej (na skrzyżowaniu ze świętego Michała), ani na Hetmańskiej czy miejskiej części Głogowskiej.
Na 302 sygnalizacje na terenie miasta, całodobowo pracują 83
- Na 302 sygnalizacje na terenie miasta, całodobowo pracują 83 - mówi Dorota Wesołowska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskiego.
I wyjaśnia, że zasada jest prosta: nocami na skrzyżowaniach drogowcy wyłączają sygnalizację (wtedy pulsuje żółte światło).
Ale od tej zasady są wyjątki. Konkretnie te 83. - Prowadzimy statystyki i jeśli uznajemy, że na jakimś skrzyżowaniu sygnalizacja powinna działać całą dobę, wnioskujemy o to do drogowców - wyjaśnia Ewa Ochocka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo kierowców oraz pieszych.
Wpływ na to ma liczba potrąceń, kolizji oraz wypadków, do których dochodzi na danym skrzyżowaniu. Nie bez znaczenia jest także samo zachowanie kierowców, którzy wielokrotnie jeżdżą na pamięć. I gdy sygnalizacja przestaje działać, zupełnie nie potrafią się odnaleźć. Przykładem może być krzyżówka Niepodległości czy Libelta. Kierowcy jadący Niepodległości są przekonani, że znajdują się na drodze głównej. A znaki pokazują zupełnie co innego. Podobnie jak na skrzyżowaniu Głogowskiej i Hetmańskiej. Ta pierwsza jest drogą podporządkowaną.
- W takich sytuacjach, ze względu na bezpieczeństwo, sygnalizacja również nie jest wyłączana i kierowcy są zmuszeni zatrzymać się czasami na czerwonym świetle - wyjaśnia Dorota Wesołowska. - Problem widać bardzo wyraźnie nawet w dzień, kiedy na dużym skrzyżowaniu dojdzie do awarii. Wielokrotnie kierowcy gubią się, ponieważ nie patrzą na znaki.
Lista skrzyżowań, na której sygnalizacja działa całą dobę, nie jest "sztywna". Czasami wpisywane są na nią nowe, innym razem wykreślone zostaje to, gdzie zachowanie kierowców pozwala sądzić, że nawet przy pulsującej sygnalizacji nadal będzie ono bezpieczne.
- Od pół roku nie było żadnych zmian - przyznaje Dorota Wesołowska. - Co nie oznacza, że wkrótce nie dołączą do tych skrzyżowań kolejne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
