Wysoki dom z czerwonej cegły. Dookoła resztki dachówek i inne materiały budowlane przykryte czarną folią. Stare okna zamontowano tylko po to, by do środka nie wlewała się woda. Wnętrze domu od lat służy jako graciarnia.
- Taką funkcję spełnia dom, w którym już dawno temu miałem zamieszkać wraz z żoną oraz synem - mówi Witold Ignacki. I opowiada: Okazało się, że z powodu piętrzących się formalności i braku dobrej woli urzędników od czternastu lat musimy mieszkać na strychu starego garażu.
Na kupionej przez Ignackich działce była już zbudowana jedna kondygnacja domu i garaż, w którym ostatecznie powstał warsztat krawiecki. Już na początku były kłopoty. Najpierw z otrzymaniem pozwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej (kilka odwołań do wojewody). Potem okazało się, że budowa domu również nie będzie łatwa.
- Chciałem kończyć dom powoli, tak jak będzie mnie na to stać - mówi. I zaznacza: Początkowo robiłem to według projektu, który dostałem od poprzedniego właściciela i na który od 1990 roku jest pozwolenie budowlane. Później dokupiłem trochę ziemi i chciałem dom powiększyć - mówi.
Dlatego w 2008 roku powstał tzw. projekt zamienny, który został złożony w urzędzie. To był początek najpoważniejszych problemów.
Od 2006 roku, dla tego rejonu miasta obowiązywał bowiem nowy plan miejscowy. A w nim jasno określono, że zabudowa nie powinna przekraczać 7,5 metra wysokości. Dom miał być wyższy, ale tak ustalono już w projekcie z lat 90-tych. Poza tym takie domy stoją w okolicy. Niestety okazało się, że nawet gdy budowa już trwa, właściciel musi się dostosować do zmienionych regulacji.
Sprawą zajmował się m.in. Wydział Urbanistyki i Architektury, który przez plan miejscowy nie mógł wydać nowego pozwolenia budowlanego. A tylko to umożliwiłoby legalizację istniejącego budynku.
- Sprawę przekazaliśmy do nadzoru budowlanego, który ma ocenić budynek pod względem jego zgodności z projektem, a
później ewentualnie z planem - mówi Andrzej Nowak, dyrektor WUiA. - Gdyby pan Ignacki zdecydował się na doprowadzenie domu do zgodności z planem, sprawa dawno byłaby zamknięta.
Pracownicy nadzoru budowlanego podkreślają, że mają związane ręce. Bo z jednej strony rozumieją mieszkańca, który nie chce burzyć części swojego domu. Z drugiej, jeśli teraz zdecydują się na sprawdzenie budowy, będą musieli wydać decyzję o rozbiórce. - Na razie postępowanie zostało zawieszone. Wznowimy je, jeśli ewentualnie zostanie zmieniony plan miejscowy. To jedyna możliwością by zalegalizować istniejący budynek - kończy Jerzy Plejer z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?