Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Plakatowa anarchia na ulicach

Tomasz Nyczka
Takie plakaty można m.in. znaleźć na ulicach Poznania. Wszystkie firmowane są przez anarchistów z kolektywu Rozbrat
Takie plakaty można m.in. znaleźć na ulicach Poznania. Wszystkie firmowane są przez anarchistów z kolektywu Rozbrat hanna lewandowicz
"Dość inwigilacji! Powstrzymajmy monitoring!", "Radni miasta Poznania, w czyim imieniu rządzicie? Nie w naszym!", "Czarnobyl, Fukushima, Klempicz. Elektrownie atomowe nie są i nie będą bezpieczne". Plakatów z takimi hasłami na poznańskich ulicach jest już zatrzęsienie. A anarchiści, którzy je rozwieszają, protestują właściwie przeciwko wszystkiemu. Nie w smak im wyniki wyborów samorządowych, kontenery socjalne, monitoring na ulicach, hasło promocyjne Poznania, Stadion Miejski, wysokość czynszów, a nawet zarobków. Na jednym z plakatów, od którego sami anarchiści się odcinają, Ryszard Grobelny i Grzegorz Ganowicz zostali nawet nazwani "prawicowymi Żydami".

- Autorzy tego plakatu sami wystawiają sobie świadectwo - mówi Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta.

Plakatów zaśmiecających miasto mamy już dość. Wiszą one bowiem nie tylko na słupach ogłoszeniowych. Można je znaleźć w miejscach, gdzie nie powinno ich być. Na przykład na szybach przystanków i skrzynkach elektroenergetycznych. A to już wykroczenie. - Plakaty i ulotki moż-na rozwieszać tylko w miejscach do tego wyznaczonych, czyli na słupach i tablicach ogłoszeniowych oraz na powierzchniach reklamowych - mówi Anna Nowaczyk ze straży miejskiej. - A osoby rozwieszające je w niedozwolonych miejscach mogą zostać ukarane mandatem za zaśmiecanie w wysokości od 20 do nawet 500 złotych.

CZYTAJ TEŻ:**

ANARCHIŚCI BRONIĄ SOŁACZASYPNIEWO NIE W SMAK ANARCHISTOMROZBRAT PRZEGRYWA Z MIASTEM W SĄDZIE**

Kary karami, ale skala problemu przerasta już strażników miejskich, ZDM i MPK. Radni nie mają na to recepty. I twierdzą, że pomóc może tylko dokładniejszy monitoring i karanie mandatami.

- Jeśli plakaty pojawiają się w niedozwolonych miejscach, to straż miejska powinna natychmiast reagować. Takiego sprawnego działania służb oczekuję. W końcu w Poznaniu mamy 150 kamer monitoringu miejskiego i złapanie kogoś, kto rozwiesza plakaty, nie jest niemożliwe - mówi Krzysztof Skrzypinski, szef komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego Rady Miasta.

I dodaje: - A skrzynki elektroenergetyczne? To spółka Enea ma obowiązek dbać o to, by zaklejone, nie szpeciły miasta.

Przedstawiciele firmy przyznają, że nielegalne plakaty to poważny problem.

- Na pewno będziemy próbowali dotrzeć do osób, które zaklejają nasze skrzynki plakatami. I żądać od nich, by zdzierały plakaty lub pokrywały koszty ich usuwania - przekonuje Danuta Tabaka, rzeczniczka prasowa ENEA Operator.

A co na to przedstawiciele środowiska anarchistów? - Sytuacja z plakatami w Poznaniu to paranoja. Nie ma na nie wystarczająco dużo miejsca. Żeby wieszać je na tablicach czy słupach do tego przeznaczonych, trzeba mieć pieniądze. Trudno więc mówić o legalności czy nielegalności. Uważamy, że każdy powinien mieć prawo do przestrzeni publicznej - twierdzi Marek Piekarski z kolektywu Rozbrat. - A "prawicowy Żyd"? Jestem pewien, że to nie nasza robota, a raczej prowokacja młodych nacjonalistów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski