Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Lekarzy rodzinnych jest jak na lekarstwo

Katarzyna Kamińska
Stolica Wielkopolski - tak jak wszystkie miejscowości w Polsce - boryka się z brakiem lekarzy medycyny rodzinnej. Jest ich w naszym mieście 179. Pod swoją opieką mają pół miliona osób. Skutkuje to tym, że pacjenci są przyjmowani przez zmęczonych i przepracowanych lekarzy, na których przypada zbyt duża liczba osób.

- W samym mieście jest źle, ale jeszcze nie tragicznie - mówi Krzysztof Kordel, prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej w Poznaniu. - Ale w małych ośrodkach to prawdziwy dramat. Prezes mówi, że dzwonią do niego często samorządowcy i proszą o lekarza rodzinnego. I niezmiennie od lat słyszą, "nie ma".

W Polsce lekarzy medycyny rodzinnej jest około 11 tys. Powinno być niemal o 100 proc. więcej - na tegorocznym Kongresie Medycyny Rodzinnej specjaliści twierdzili, że sytuacja byłaby dobra, gdyby było ich 20 tys. Przepisy mówią, że na lekarza podstawowej opieki medycznej lub rodzinnego powinno przypadać 2,75 tys. chorych.

Lekarze prowadzący przychodnie w Poznaniu chętnie zatrudniliby u siebie specjalistów medycyny rodzinnej, ale osób chcących zajmować się tą dziedziną medycyny jest niewiele. - Nie ma chętnych do pracy w poradniach - rozkłada ręce Krystyna Kazimierska, kierująca Poradniami Naramowickimi w Poznaniu. - W naszym rejonie głównie poszukujemy lekarza, który przyjmowałby dzieci, ale już rodzinnych lekarzy pediatrów jest wyjątkowo ciężko znaleźć.

Jeśli zaś zdarzy się, że znajdzie się lekarz, który chce pracować w przychodni lekarza rodzinnego, często szybko odchodzi. - Bo to jest kawał ciężkiej i niewdzięcznej roboty - mówi Krzysztof Kordel.

Również studenci rzadko się decydują na specjalizację z medycyny rodzinnej. - To największy koszmar zawodowy, jaki mogę sobie wyobrazić - mówi Grzegorz, student Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - Ludzie, którzy przychodzą od rana i siedzą do wieczora. Katary, kaszle i recepty. I tak w kółko.

Lekarka anestezjolog z jednego z poznańskich szpitali dodaje, że jest to dziedzina medycyny "nudna, nierozwojowa i w dodatku nieprzynosząca dochodów". - Przyznać trzeba, że nie jest to specjalnie imponująca ścieżka kariery zawodowej - wzrusza ramionami. - Lekarz rodzinny służy do wypisywania skierowań do lekarzy innej specjalności, bo sam... nic nie może.

Lekarka dodaje zaraz, że gdy reforma zdrowia wchodziła w życie, pozycja lekarza rodzinnego miała być znacząca - miał zajmować się wszystkim: od porodów po szycie ran. Stało się inaczej. Winien jest, jej zdaniem, system, który sprawił, że opiekujący się rodziną medyk w rzeczywistości nie zajmuje się leczeniem, tylko kierowaniem do specjalistów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski