Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Kino w pawilonie Nowej Gazowni. A co ze starą? [ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Stara Gazownia
Stara Gazownia Waldemar Wylegalski
Kino Muza w Poznaniu organizuje w Pawilonie Nowa Gazownia przegląd 21 najciekawszych filmów roku. To nowy pomysł na to, jak zagospodarować problematyczną przestrzeń Pawilonu.

W najbliższy piątek, 18 stycznia, w Pawilonie Nowa Gazownia rozpocznie się przegląd najciekawszych filmów 2012 roku, organizowany przez Kino Muza. Widzowie rozsiądą się na dużych, wygodnych kanapach i obejrzą obrazy takie jak "Niebo w gębie", "Musimy porozmawiać o Kevinie", "Barbara" czy "Cztery Lwy". Wspólnie wybiorą także najlepszy film.

Kino po raz pierwszy rozgości się na większą skalę w Pawilonie. To zupełnie nowy pomysł na wypełnienie przestrzeni obiektu publicznością.

- Chcemy sprawdzić, czy poznaniacy chcą oglądać w Pawilonie filmy. Już wiemy, że chcą - zainteresowanie jest ogromne, seanse "Raj: Miłość" i "Alpy" są już wyprzedane, na resztę filmów sprzedanych jest mniej więcej po 50 biletów. Pawilonowa sala ma potencjał na bycie dobrą salą kinową - mówi Małgorzata Kuzdra z kina Muza.

Pawilon funkcjonuje od 1,5 roku i jego historia jest dość burzliwa. Budynek na planie koła, przypominający stary zbiornik gazowy, zaprojektowany był jako zapowiedź nowoczesnego centrum kulturalnego, jakie miało powstać w Starej Gazowni. Brak środków uniemożliwił jednak realizację ambitnych planów. Funkcjonowanie obiektu przewidziane było na pięć lat i jak na miejsce tymczasowe kosztowało sporo - ponad 1,5 miliona złotych, o wiele więcej niż planowano. Przez jakiś czas Pawilon stał pusty, ponieważ nie udawało się znaleźć operatora tego miejsca. W kwietniu 2012 roku Pawilon trafił pod opiekę Estrady Poznańskiej, dotychczasowego tymczasowego operatora obiektu.

Profesor Marek Wasilewski, redaktor naczelny "Czasu Kultury" i jeden z autorów koncepcji Nowej Gazowni, ma do obecnego sposobu funkcjonowania Pawilonu bardzo krytyczny stosunek.

- Pawilon został spacyfikowany przez władze miasta. Jego działalność nie ma nic wspólnego z ideą, która stała u jego źródeł. To miała być przestrzeń spotkań i dyskusji, organizująca współpracę społeczną i zapowiadająca postanie centrum kulturalnego w Gazowni. Miasto jednak odmówiło wszelkich działań i oddało Pawilon Estradzie Poznańskiej. Pawilon miał być czynny systematycznie, jego funkcjonowanie nie miało polegać na organizowaniu co jakiś czas niewielkiego koncertu - mówi profesor.

Nawet w obecnej formie Pawilon sprawia problemy organizatorom imprez artystycznych.

- Brakuje zaplecza w postaci garderób, toalet, pryszniców. Aktorzy muszą przyjeżdżać do naszego teatru, żeby się wykąpać. Latem w Pawilonie jest bardzo gorąco, zimą bardzo zimno. Budynek nie spełnia swojej roli, działa tak, jakby w połowie urwał się na niego pomysł - mówi rzecznik prasowy Polskiego Teatru Tańca, Jagoda Ignaczak.

Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta Poznania, także nie ma najlepszego zdania o kierunku, w jakim potoczyły się losy budynku.

- Założenia były zupełnie inne. To miał być eksperyment - czy taka instytucja kultury, jaką planowano w Gazowni, może funkcjonować. Niestety, został popełniony szereg błędów. Gdy budowa się kończyła, nadal nie wyłoniono operatora. Pawilon przez pół roku stał pusty. Nie chcę mówić nic złego o Estradzie, która zajmuje się teraz pawilonem. Otrzymali do zarządzania tę przestrzeń i robią z nią, co mogą. - mówi Ganowicz.

W podobnym tonie wypowiada się Wojciech Juszczak, dyrektor ds. artystycznych Estrady Poznańskiej.

- Trudno mi się tłumaczyć z idei, której nie jestem autorem. Zostaliśmy poproszeni przez miasto do bycia operatorem tej przestrzeni i to robimy. Nie otrzymaliśmy z nim żadnego budżetu, ciężko nam więc nawet stworzyć program - mówi Juszczak.

Wojciech Juszczak zaznacza jednak, że w Pawilonie pracuje mu się dobrze, szczególnie dlatego, że obiekt pozbawiony jest dodatkowych znaczeń. Również Jagoda Ignaczak z Polskiego Teatru Tańca ceni sobie możliwość dowolnego aranżowania przestrzeni budynku.

Andrzej Maszewski, dyrektor festiwalu Ethno Port, którego część odbywa się w Pawilonie, uważa, że obiekt jest potrzebny szczególnie początkującym artystom.

- Nie da się mówić o tym miejscu ignorując kontekst jego powstawania, ale należy jednak zmienić sposób myślenia o Pawilonie. Sprawdził się już jako sala prób i warsztatów, nadaje się też do realizacji większych przedsięwzięć, ponieważ można do niego wjechać do środka i bardzo łatwo rozładować sprzęt - chwali obiekt Maszewski.

Niezależnie od tego, jaka była pierwotna idea Pawilonu, trzeba przyznać, że Estradzie udało się w 2012 roku zorganizować wiele ciekawych imprez kulturalnych - obiekt służy festiwalom Poznań Baroque, Made In Chicago, Nordic Jazz Festival, Festiwalowi Muzyki Improwizowanej FRIV, czy wspomnianemu Ethno Portowi. Odbywa się tu także wiele warsztatów prowadzonych przez Centrum Sztuki Dziecka. Ciężko jednak nie zauważyć, że zdecydowaną większość wydarzeń organizują instytucje finansowane z miejskiej kasy.

O Pawilonie rozmawiamy z Jadwigą Troczyńską z Estrady Poznańskiej, która obecnie zarządza Pawilonem.

Jak ma się obecna działalność Pawilonu do początkowych założeń?

Jadwiga Troczyńska: Staramy się, aby w miarę możliwości obiekt funkcjonował w takich realiach, jakie obecnie są i myślę że całkiem nieźle się to udaje. To, że projekt centrum kulturalnego w Starej Gazowni upadł nie jest naszą winą. W zeszłym roku współpracowaliśmy z wieloma instytucjami kulturalnymi, zrealizowaliśmy mnóstwo projektów, bardzo różnorodnych.

Słychać wiele narzekań na infrastrukturę Pawilonu. Dobrze się tu państwu pracuje?

Jadwiga Troczyńska: Nie narzekamy, choć jest wiele rzeczy do zrobienia. Na pewno latem będzie znowu odczuwalny problem braku klimatyzacji, który utrudnia działania. Przestrzeń Pawilonu jest jednak bardzo elastyczna, a akustyka sali dobra. Publiczności podoba się ten obiekt, a organizatorzy cenią sobie możliwości aranżacji go pod swoje potrzeby, mimo tego że krążą o nim niezbyt pozytywne opinie.

Skąd więc te wszystkie negatywne głosy?

Jadwiga Troczyńska: Krążą legendy, że tutaj pomieszczą się bardzo duże ilości osób i to jest główny czynnik, który rozczarowuje. Jest tutaj 200-250 miejsc siedzących i gdy wszystkie są zajęte, nie ma gdzie igły wcisnąć. Być może dla Teatru Tańca garderoby są za małe, bo tak naprawdę jest tu jedna mała garderoba. Zespoły przyjeżdżające na koncerty nie wymagają jednak prysznica na miejscu. Gdyby to było miejsce, w którym Teatr Tańca miałby na stałe funkcjonować, na pewno wymagałoby wielu poprawek. W grudniu mieliśmy koncert Regeneration Gospel Music Group. 13-osobowy zespół dał radę przygotować się do występu w tej małej garderobie. Byli zadowoleni, a my mieliśmy pełną, pękającą w szwach salę.

Nie da się ukryć, że Pawilon jednak nie funkcjonuje jako codzienne miejsce spotkań, wymiany poglądów...

Jadwiga Troczyńska: Cóż, dziś sytuacja tego obiektu jest zupełnie inna. My nie mamy nawet na to środków. Dostaliśmy to miejsce do zagospodarowania i żadnego dodatkowego budżetu. Co miesiąc ponosimy koszty, obiekt przynosi straty, dlatego działamy też komercyjnie. Nie mamy pieniędzy nawet na realizowanie programu. Pracujemy cały czas nad tym, żeby Pawilon był otwarty codziennie. Chcemy, żeby tutaj powstał bar, przeznaczony także dla mieszkańców Chwaliszewa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski