W pierwszych dniach stycznia kobieta przyszła do staromiejskiego komisariatu. Opowiedziała, że zaatakowano ją przy zbiegu ulic Dominikańskiej i Garbary.
- Wysiadałam z auta. Bandzior podbiegł i wyrwał mi torebkę. Miałam tam 17 tysięcy złotych - relacjonowała drżącym głosem. - To był utarg ze sklepu, miałam go zawieźć do banku - tłumaczyła.
Sprawą zajęli się kryminalni. Sprawdzili m.in. zapis obrazu z kamer monitoringu, zweryfikowali szczegóły opowieści kierowniczki sklepu. Coraz więcej rzeczy wskazywało na to, że kobieta kłamała. Gdy byli przekonani, że do przestępstwa nie doszło, została wezwana do komisariatu i zatrzymana.
Okazało się, że poznanianka, mimo dobrze płatnej pracy, miała długi. Od października do grudnia systematycznie podkradała pieniądze z kasy, przeznaczała je na bieżące wydatki. Gdy manko urosło do kilkunastu tysięcy złotych, zaczęła się bać, że sprawa się wyda. Licząc, że policja nie odkryje prawdy, zgłosiła napad. Teraz odpowie za składanie fałszywych zeznań i zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?