Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Karetka nie przyjechała do niemowlaka, bo... płakał

Marta Żbikowska
Poznanianka twierdzi, że karetka powinna do jej dziecka przyjechać. Dyspozytorzy uważają, że podjęta decyzja była słuszna.
Poznanianka twierdzi, że karetka powinna do jej dziecka przyjechać. Dyspozytorzy uważają, że podjęta decyzja była słuszna. archiwum polskapresse
Matka ośmiomiesięcznej dziewczynki próbowała wezwać karetkę. Twierdziła, że dziecko ma problemy z oddychaniem. Dyspozytorka usłyszała płacz dziecka i stwierdziła, że nie można jednocześnie płakać i nie oddychać. Poleciła wizytę u lekarza rodzinnego. Poznanianka twierdzi, że karetka powinna do jej dziecka przyjechać. Dyspozytorzy uważają, że podjęta decyzja była słuszna.

Pani Katarzyna była w łazience, gdy usłyszała niepokojące dźwięki dochodzące z łóżeczka jej 8-miesięcznej córki.

- Pobiegłam do pokoju i zobaczyłam, że Zuzia nie może złapać oddechu - wspomina poznanianka. - Próbowałam ją ratować, jednocześnie dzwoniąc na pogotowie. Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam wybrać właściwego numeru telefonu.

ZOBACZ TEŻ: CIĘŻARNA W SZOKU - POSĄDZILI JĄ O ABORCJĘ!

Matka wybiegła na klatkę schodową i poprosiła o pomoc sąsiada. Ten dzwonił na pogotowie, pani Katarzyna starała się pomóc dziecku.

Dyspozytorka skwitowała, że słyszy płacz dziecka. Płacze - więc oddycha

- Dyspozytorka chciała rozmawiać ze mną, zadawała mnóstwo pytań, które według mnie nie miały sensu, kilka razy pytała, czy na pewno potrzebuję karetki, czy ma wysłać pomoc - denerwuje się pani Katarzyna. - Mówiłam, że dziecko nie może złapać powietrza. Dyspozytorka skwitowała, że słyszy płacz dziecka. Płacze - więc oddycha. To kiedy ja mam wzywać pomoc, jak dziecko już nie oddycha?

Pani Katarzyna została odesłana do lekarza rodzinnego. Ten stwierdził zapalenie górnych dróg oddechowych i przepisał lek na rozrzedzenie wydzieliny, która utrudniała dziecku oddychanie. Matka zamierza złożyć skargę na zachowanie dyspozytorki. Uważa, że karetka powinna przyjechać do jej dziecka.

Innego zdania są dyspozytorzy medyczni, którzy na co dzień przyjmują zgłoszenia od panikujących rodziców.

- Karetkę wysyłamy tylko w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia - tłumaczy Tymon Urban, ratownik medyczny pracujący także jako dyspozytor w PCR w Poznaniu. - Nawet jeśli dziecko ma bardzo wysoką gorączkę, a nie ma innych objawów wskazujących na zagrożenie życia, to powinien je zbadać lekarz pomocy doraźnej.

ZOBACZ TŁUMACZENIA DYSPOZYTORÓW - NA NASTĘPNEJ STRONIE

Dyspozytorzy tłumaczą, że ich pytania nie służą zniechęcaniu pacjentów, ale pomagają ustalić faktyczny stan osoby, do której wzywana jest pomoc.

- Doświadczony dyspozytor na podstawie właściwie przeprowadzonego wywiadu potrafi ocenić, czy sytuacja wymaga wysłania karetki - tłumaczy Tymon Urban. - Dziecko rzeczywiście nie może jednocześnie dusić się i płakać. Ustalenie, czy dziecko rzeczywiście ma problemy z oddychaniem, nie jest trudne, wystarczy zapytać o kilka charakterystycznych objawów.

Osobom w stresie łatwiej wybrać numer 112, niż szukać lekarza pomocy doraźnej

Zresztą, w tym przypadku okazało się, że wystarczyła pomoc lekarza pierwszego kontaktu. Ratownicy medyczni nie mogą jeździć do pacjentów i wypisywać im leków na zbicie temperatury czy rozrzedzenie wydzieliny.

Problem w tym, że osobom w stresie, jakim jest choroba, łatwiej wybrać numer 112, niż szukać lekarza pomocy doraźnej. Prawdą jest też, że do pacjenta szybciej przyjedzie karetka niż lekarz pierwszego kontaktu, na którego można czekać kilka godzin.

List otwarty dyspozytorów
Czy naprawdę mamy wysyłać karetkę na każde wezwanie do gorączkującego dziecka? Pytają dyspozytorzy w liście otwartym do ministra zdrowia.
Dyspozytorzy zapewniają, że działają zgodnie z przepisami. Karetki wysyłają do stanów zagrożenia życia. Jeśli oczekiwania są takie, żeby wysyłać karetkę na każde wezwanie - mogą to robić, ale przestrzegają, że doprowadzi to do całkowitego załamania systemu ratownictwa medycznego.

Przeczytaj list otwarty dyspozytorów do ministra zdrowia.

Minister zapowiada zmiany
Zlecenie sprawdzenia przez NIK pomocy doraźnej, szkolenia dla dyspozytorów oraz zapowiedź korekty systemu to efekty działań podjętych po śmierci 2,5-letniego dziecka, które nie otrzymało na czas pomocy medycznej. Przeprowadzenie szkoleń dla dyspozytorów oraz opracowanie algorytmu przyjmowania od nich zgłoszeń zapowiedział Jerzy Owsiak, szef WOŚP podczas konferencji zorganizowanej wspólnie z ministrem zdrowia. Bartosz Arłukowicz stwierdził, że potrzebna jest korekta systemu nocnej i świątecznej pomocy, z której trzeba wyodrębnić opiekę nad małymi pacjentami.
- Prośbę już skierowałem do NFZ - powiedział Bartosz Arłukowicz.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski