"Przyjedź do nas, jeśli chcesz, by twój wnuk został kanclerzem!" - na taką billboardową kampanię Poznania w Niemczech nie ma raczej szans. I nikt o takiej w Biurze Promocji Miasta poznańskiego magistratu nie myśli. Z nieżyjącego przodka trudno również zrobić ambasadora miasta. Jak inaczej można "skonsumować" fakt posiadania przez osobę nr 1 w Niemczech dziadka z Poznania?
CZYTAJ TEŻ:
ZYGMUNT, CHYBA JESTEŚ WUJKIEM ANGELI MERKEL
Niemieccy turyści nie pytają o dom na Grobli, a polscy nie mają interesu się tym interesować
- Wymieniać Ludwiga Kazmierczaka wśród innych sławnych osób z Poznania - mówi Paweł Marciniak, rzecznik prezydenta. - Przy różnych okazjach wysyłane są w świat komunikaty o takich osobach. Ten fakt to także najlepszy pretekst, by przy najbliższej wizycie kanclerz Niemiec w Polsce zaprosić ją do Poznania. To właśnie jej osoba byłaby najlepszą promocją.
Innych pomysłów na wypromowanie tych śladów, w tym kamienicy przy ulicy Grobla 14, w którym Ludwig Kazmierczak spędził pierwsze lata dzieciństwa, nie ma. Przynajmniej na razie. Czy dziadek Angeli Merkel przy lepszej promocji mógłby być przynętą dla niemieckich turystów?
- A czy dla pani miejsce urodzenia dziadka premiera jest na tyle ważne, by je zobaczyć? - pyta Jacek Kordeczka, przewodnik po Poznaniu. - Jak na razie niemieccy turyści nie pytają o dom na Grobli. Z kolei polscy turyści nie mają interesu się tym interesować. To nie ich kanclerz i nie ich historia. Oni szukają w Poznaniu przede wszystkim śladów polskiej historii.
Dotychczasowy brak popytu na polskie korzenie Angeli Merkel potwierdzają też inni przewodnicy.
- Dopiero w połowie czerwca będzie można stwierdzić, czy jest jakiekolwiek zainteresowanie - mówi Oleksiy Artyshuk, pilot i przewodnik. - Jako fakt medialny zaistniało to zaledwie miesiąc temu, a sezon turystyczny dopiero się rozpoczyna.
Oleksiy Artyshuk nie pozostawia jednak złudzeń, że będzie to raczej ciekawostka niż główny punkt programu wycieczek.
- Ciekawostka, anegdota, o której będzie się wspominać przy okazji innych sławnych osób z Poznania, w tym pierwszego prezydenta Niemiec, Hindenburga czy wynalazcy kremu Nivea, który spędził tu dwa lata. Poznań jest miastem tranzytowym, w którym turyści spędzają tylko kilka godzin. W tym czasie chcą zobaczyć ciekawsze miejsca niż kamienicę na Grobli, która niczym specjalnym się w dodatku nie wyróżnia.
Turyści, którzy przyjeżdżają zwiedzać Poznań na własną rękę i mają zdecydowanie więcej czasu, o dziadka kanclerz także nie pytają.
- Jak na razie nikt z naszych gości nie interesował się nim - mówi Anna Szyszka z Sheratona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?