Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Biletomaty to kompromitacja ZTM! [ZDJĘCIA BILETÓW, SONDA]

Katarzyna Fertsch
Bilet normalo-ulgowy
Bilet normalo-ulgowy
- Jestem już skrajnie zirytowany tym, co się dzieje z komunikacją miejską - stwierdza nasz czytelnik. Tym, co tak go wyprowadziło z równowagi są biletomaty. Dlaczego?

Paweł Trojanowski próbował doładować w biletomacie swoją komkartę. Niestety, bez sukcesu. Automat nie widział jego biletu elektronicznego. Próbował więc w innych biletomatach, ale z podobnym skutkiem. Zirytowany napisał do Zarządu Transportu Miejskiego. I odpowiedzią, jaką otrzymał, postanowił podzielić się z nami.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ:
Komunikacja na GłosWielkopolski.pl

Pracownica ZTM z rozbrajającą szczerością przyznała, że urzędnicy wiedzą o podobnych problemach z biletomatami. System komkart funkcjonuje już w Poznaniu od ponad 10 lat. I dostawca oprogramowania nie chce już serwisować ani modyfikować urządzeń.

- Do czasu wprowadzenia nowego systemu biletowego PEKA takie utrudnienia mogą występować - twierdzą pracownicy ZTM. Co powinien zrobić w takiej sytuacji pasażer? Urzędnicy mają na to receptę: proszą o korzystanie z... tradycyjnych punktów sprzedaży biletów. Tam takich problemów nie ma.Pan Paweł nie jest jedynym pasażerem, który od biletomatu odszedł z niedoładowanym biletem. Problem, choć nieco inny, miała pani Agnieszka.

- Była sobota a mnie kończyła się ważność sieciówki. Punkty sprzedaży były zamknięte, więc pojechałam na Ogrody. Wiedziałam, że w tamtejszym automacie można doładowywać komkarty - opowiada pani Agnieszka.

Biletomat może i doładowywał komkarty. Jednak pani Agnieszka się o tym nie przekonała. Automat nie przyjmował... banknotów. I choć było to jeszcze przed podwyżką, to trudno oczekiwać, by nasza czytelniczka miała przy sobie 98 zł w monetach.

- Kupiłam kilka biletów jednorazowych i w poniedziałek doładowałam sieciówkę w normalnym punkcie sprzedaży. Oczywiście tracąc na tym kilkanaście złotych - dodaje pani Agnieszka.

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta o swoich przygodach z biletomatami opowiadał też radny Szymon Szynkowski vel Sęk. Zaprezentował wtedy kilka rodzajów biletów, jakie udało mu się kupić w automatach. Każdemu z nich nadał nazwę. Bilet "normalno-ulgowy" otrzymał, gdy chciał kupić bilet za 2,60 zł. Automat wydał mu dwa bilety, jeden za 2,60, a drugi za 1,30 zł (to jeszcze przed podwyżką). Bilet "niespodziankę" radny nabył 2 stycznia. Chciał kupić 15-minutowy, a dostał fragment biletu (tak około jednej trzeciej)... ulgowego za 6,40 zł. Inny biletomat wydrukował za 2,80 zł jeden bilet plus około 20 proc. kolejnego. Radny nazwał go biletem promocyjnym. Za gratkę kolekcjonerską uznał natomiast bilet wydrukowany 7 stycznia za 2,60 zł (siedem dni po podwyżce otrzymał nieważny już bilet, z ceną sprzed zmiany taryfy).

- To wielka kompromitacja ZTM - uważa radny. - Poznań nie panuje nad dystrybucją biletów. PiS w ramach zespołu do spraw usprawnień komunikacyjnych wystąpi z inicjatywą, aby pasażerowie nie odpowiadali za wadliwe bilety i problemy z ich nabyciem w biletomatach - zapowiada.

WSPÓŁPRACA: BOGNA KISIEL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski