"Głos" dotarł do kolejnych oburzonych lokatorów. - Nie rozumiem. Rozbrat, ten, co broni ludzi zamieścił moje nazwisko i adres? Ale ja nie mam długów! - mówi zaskoczony mieszkaniec Jeżyc. Jak się okazuje państwo K. mieli kilkutysięczny dług, lecz spłacili go rok temu.
W podobnej sytuacji są państwo P. z Łazarza.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Anarchiści ujawnili listę eksmitowanych. ZKZL ją teraz weryfikuje
Anarchiści z Rozbratu opublikowali listę osób eksmitowanych?
Jarosław Pucek: Nie wycofam się z kontenerów i eksmisji
- Jestem zaskoczony tym, że moje dane są gdzieś opublikowane - opowiada pan Zenon. - Miałem wypadek. Najpierw szpital, potem rehabilitacja. Straciłem pracę. Faktycznie nie płaciliśmy czynszu, bo nie było z czego. Ale nasz dług to ok. 8 tysięcy złotych. Mamy wyrok eksmisyjny, lecz zaoczny i odwołaliśmy się od niego. Spłaciliśmy już część długu. Myślę, że z resztą uporamy się w najbliższych miesiącach - dodaje mężczyzna.
Inny mieszkaniec z "listy Rozbratu", z Łazarza, miał kilkadziesiąt tysięcy zadłużenia, jednak spłacił je już rok temu. Jedna z kobiet tłumaczyła nam, że wynajmuje garaż od miasta. Z powodu zadłużenia nigdy nie wypowiedziano jej nawet umowy.
- Pracuję na uczelni. Ochrona danych osobowych to u nas podstawa. Każdy student to numerek. Niemiło mi, że ktoś opublikował moje dane w takim kontekście - mówiła pani Wanda. Telefony od osób umieszczonych na liście odbierali także pracownicy Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. Urzędnicy podkreślają, że lista, którą upublicznił Rozbrat nie jest listą osób, które będą eksmitowane.
- Dzwoniący byli niezadowoleni i zaniepokojeni, że ich nazwiska są w internecie - mówi Magdalena Gościńska, rzecznik ZKZL. - Lista, którą opublikował Rozbrat nie może być listą osób eksmitowanych, bo takiej listy fizycznie nie ma - dodaje.
Jak tłumaczy Marek Piekarski z Rozbratu, opublikowanie danych osób zagrożonych eksmisją miało uświadomić społeczeństwu , że "to nie 303 numerki, a rodziny, czasem ludzie starzy i chorzy". I że jeśli ktoś czuł się urażony publikacją Rozbratu, mógł poprosić o usunięcie swych danych. - Jedna osoba poprosiła o to i jej nazwisko z listy zniknęło - mówi M. Piekarski.
Zniknęła też cała lista. W oświadczeniu po jej zdjęciu anarchiści tłumaczą, że opublikowali dane nieświadomych tego osób, bo "decydenci nimi manipulują", a "anonimowość obracała się przeciwko lokatorom".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?