Obrońca Bartłomieja M. , składając apelację, umniejszał rolę Bartłomieja M. w gangu rządzonym przez Władimira Wołkowa, uznawanego za szefa rosyjskiej mafii w Polsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Przedstawiał go jako "ofiarę", człowieka przypadkowo uwikłanego w przestępczy układ, z którego bał się wycofać. Innego zdania był jednak poznański Sąd Apelacyjny.
- Niewiarygodne są wyjaśnienia oskarżonego, że był tylko kierowcą Wołkowa i nie miał nic do powiedzenia - mówił sędzia Marek Hibner. - Wielu świadków zeznało, że był "prawą ręką" Wołkowa, zastępował go i decydował,gdy Wołkow był nieobecny...
Poznański sąd uznał Bartłomieja M. winnym zbrodni zabójstwa braci S.zastrzelonych w samochodzie w październiku 1998 roku. Motywem mordu był rabunek. Bartłomiej M. zajechał im drogę, a Władimir Wołkow ostrzelał samochód braci z wozu, przerobionego na potrzeby bojowe - bez bocznych drzwi, części siedzeń i przedniej szyby.
Jeden ze świadków napadu, były żołnierz, zeznał, że była to broń maszynowa. Podczas zastrzeleniu braci Bartłomiej M. zabrał z ich samochodu torbę z pieniędzmi. Potem mafiozo i jego zastępca ukrywali się w lesie - w ubraniach termicznych kupionych przez żonę Wołkowa w Moskwie.
W ocenie poznańskiego sądu Bartłomiej M. był bezwzględnym przestępcą, który zasłużył nawet na dożywocie. Ale prokurator nie zaskarżył 25-letniego wyroku z Zielonej Góry i taki wyrok jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?