MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porwanie nastolatka: Zeznawali rodzice chłopaka

Barbara Sadłowska
Rok po porwaniu w sadzie zeznawali rodzice nastolatka
Rok po porwaniu w sadzie zeznawali rodzice nastolatka archiwum polskapresse
Rok temu uprowadzili osiemnastoletniego ucznia. Przetrzymywali chłopaka za kratami, w podziemnej celi. Uwolnili go antyterroryści. - To było jedenastego maja. O 8.30 otrzymałam telefon, że syn został porwany i mamy zbierać milion złotych - zeznała matka porwanego dla okupu nastolatka.

- Całe to porwanie to jedna fikcja - upiera się nadal Michał K., pomysłodawca i organizator porwania. Na poprzedniej rozprawie przekonywał, że dogadał się ze szkolnym kolegą syna, którego przekonał do zainwestowania w handel używanymi samochodami w krajach arabskich. Wiedział, że jego rodzice dostali odszkodowanie za ziemię pod obwodnicę Poznania. i zaproponował mu pozorowane porwanie, by zdobyć pieniądze - o czym nie poinformował wspólników.

- Przypominam, że w postępowaniu przygotowawczym przyznał się pan do uprowadzenia - stwierdził prokurator i zapytał: - To dlaczego nie poszedł pan do rodziców, żeby zaproponować im tak korzystny interes? Dlaczego nie poprosił pan syna, żeby przedstawił go swojemu koledze? Nie byłoby to prostsze, zamiast wykorzystywać dziewczynę syna, żeby dzwoniła do niego, udawać policjanta, telefonować z różnych miejsc? - pytał oskarżyciel.

Michał K. po raz kolejny tłumaczył, że syn Patryk nie wiedział nic o porwaniu, podobnie jak jego kolega Piotr. - Nie chciałem ich wtajemniczać - mówił. Na rozprawę przygotował sążniste oświadczenie, w którym prokuratorskie tezy określił jako"daleko posuniętą fantazję", natomiast antyterrorystów barwnie opisał jako "bandę zamaskowanych zbirów".

Zdaniem prokuratora, Michał K. zaplanował serię porwań dla okupu. Uprowadzony kolega syna nie był jedynym obiektem zainteresowania oskarżonego. Wybudował podziemny schron ukryty pod kanałem samochodowym. Oprócz pomieszczenia z monitoringiem dla pilnującego znajdowała się zakratowana cela. Tam przestępcy przetrzymywali porwanego nastolatka.

Jego matka powiedziała, że telefon, który odebrała 11 maja w pierwszej chwili wzięła za głupi żart. Kiedy jednak sprawdziła, że syn nie dotarł do szkoły, skontaktowała się z policją. Przez kolejne dni porywacze wysyłali do niej sms-y z żądaniem miliona złotych. Ostrzegali, by rodzice nie zawiadamiali policji, bo nigdy nie zobaczą syna. Stosowali się do wskazówek porywaczy, chociaż nie mieli aż takich pieniędzy. Udało im się zebrać tylko kilkadziesiąt tysięcy, które zostawili w lesie, w miejscu oznaczonym przez przestępców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski