Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć na komisariacie. Igor nie był pierwszy

Marcin Rybak, GazetaWroclawska.pl
Igor Stachowiak, który zmarł na komisariacie przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu nie był pierwszą osobą, jaka nie przeżyła policyjnej interwencji. Wcześniej, w ciągu zaledwie dwóch lat, w podobnych okolicznościach zmarło w Polsce aż szesnaście osób. Sytuacja była na tyle poważna, że Komendant Główny Policji powołał specjalny zespół mający przeanalizować te zdarzenia. Eksperci orzekli, że przynajmniej w części przypadków do śmierci mogło przyczynić się zachowanie policjantów. I przygotowali specjalną instrukcję, jak nie wolno postępować przy interwencjach wobec osób zachowujących się tak, jakby były pod wpływem narkotyków albo miały zaburzenia psychiczne. W instrukcji zapisano m.in. bezwzględny zakaz duszenia. Oto wspólne ustalenia portalu GazetaWroclawska.pl i Superwizjera TVN.

Igor Stachowiak zmarł 15 maja 2016 roku. Znamy sceny nagrane przez kamery policyjnego paralizatora. Rażony prądem wije się z bólu na podłodze toalety w komisariacie. Niedługo później umiera. Zatrzymano go na wrocławskim Rynku krytycznego poranka. Czterech policjantów przez kilka minut próbowało go obezwładnić. Wykręcał się i wyrywał. Dwaj przechodnie nagrali interwencję telefonami komórkowymi. „Ej, gościu! Ale nie duś go, kur…! Rozumiesz to?” - woła do policjantów jeden ze świadków.

Pół roku wcześniej Komenda Główna Policji dostała dokument podpisany przez sześciu ekspertów z zakresu medycyny sądowej. Specjaliści ocenili, że w niektórych z szesnastu przebadanych przypadków do śmierci osób, które zmarły podczas lub po interwencji policji mogło przyczynić się zachowanie funkcjonariuszy. I co? Igor był kolejną ofiarą.

Zobacz: Tak wyglądało zatrzymanie Igora Stachowiaka. Cały czas wołał o pomoc

Policja zignorowała pismo lekarzy? To byłby zbyt poważny zarzut. Jedno jest pewne – wrocławscy policjanci, którzy zajmowali się Igorem, nie znali lekarskich zaleceń. Nie wiedzieli, że pięciu profesorów i doktor nauk medycznych proponowali, by interweniującym policjantom towarzyszyło pogotowie - zawsze wtedy, jeżeli mamy do czynienia z osobą, która zachowuje się tak jakby była pod wpływem narkotyków, albo miała problemy ze zdrowiem psychicznym. A tak właśnie – zdaniem policji – zachowywał się Igor.

Co najważniejsze – policjanci nie wiedzieli też, że lekarze apelują by „bezwzględnie zakazać” uciskania szyi, klatki piersiowej, brzucha czy pleców. Że sugerują, by paralizator używany był ostrożnie. jako ostateczność. Tymczasem Igor Stachowiak był duszony. Widać to dobrze na filmie, nakręconym przez świadków interwencji na wrocławskim Rynku. Takie sugestie zawierają też wyniki sekcji zwłok Igora, choć badający ciało mężczyzny eksperci nie wskazali duszenia jako przyczyny śmierci. Jeden z nich – ostrożnie – wspomina, że mogła to być jedna z przyczyn. Choć nie jedyna.

Film z zatrzymania Igora Stachowiaka

IFRAME https://gazetawroclawska.pl/wroclawscy-studenci-zamordowani-w-gorach-stolowych-kto-ich-zastrzelil/ar/12683451

Eksperci z policji i spoza policji, z którymi rozmawialiśmy, studzą emocje. Zakaz duszenia? To za daleko idący pomysł. Tak się nie da. Policjant ma czasem ułamek sekundy na podjęcie decyzji jak interweniować. Nie zawsze ma czas analizować, kogo ma za przeciwnika i zastanawiać się nad wyborem odpowiedniej procedury. Zgoda. Ale może gdyby ktoś tych wrocławskich policjantów ostrzegł, nauczył, uczulił?

Czy gdyby policjanci znali pismo lekarzy i zastosowali się do ich sugestii, Igor dziś mógłby żyć?
Maciej Stachowiak, ojciec Igora: - Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Skąd wzięło się pismo lekarzy do Komendy Głównej? Jakie były jego dalsze losy? Od kilku tygodni - wraz z dziennikarzami Superwizjera TVN – szukaliśmy odpowiedzi na te pytania. Wyniki naszych ustaleń to jeden z wątków dzisiejszego reportażu w TVN24. Oto czego udało się nam dowiedzieć.

Szokujące zdjęcia z komisariatu. Tak umierał Igor Stachowiak [FILM]

Decyzja numer 157

Był 8 maja 2015. Niemal równo rok przed tragedią na wrocławskim komisariacie. Komendant Główny Policji inspektor Krzysztof Gajewski podpisał „Decyzję nr 157”. Powoływała ona specjalny policyjny zespół „do spraw optymalizacji procedur szkoleniowych”. Zespół miał przeanalizować przypadki śmierci podczas interwencji policyjnych. Problem miał dotyczyć przede wszystkim osób, które były podejrzewane o zażycie narkotyków albo o psychiczną chorobę. Przeanalizowano szesnaście przypadków z lat 2014 – 2015. Dziewięć osób zmarło przed, w trakcie lub po interwencji, sześć - w szpitalu, a jedna - w izbie wytrzeźwień.

Eksperci przeanalizowali materiały wszystkich szesnastu przypadków.
Wnioski zawiera pismo z 8 grudnia 2015. Policja dostała je pół roku przed tragedią przy Trzemeskiej. „Stwierdzamy, że niestety w niektórych przypadkach można domniemywać, iż do zgonów mogły przyczynić się działania policji a konkretnie sposób i rodzaj zastosowanych środków bezpośredniego przymusu” - czytamy w dokumencie adresowanym do szefa policji.

Zobacz też:

Lekarze zwracali uwagę komendanta, że „pewne działania” policjantów mogły być obarczone ryzykiem zagrożenia życia. Zaproponowali więc, co można zrobić, by – z medycznego punktu widzenia – ograniczyć (choć nie całkowicie wykluczyć) ryzyko śmierci. Co konkretnie?
Lekarze napisali, że interwencja wobec osoby, która nie reaguje na polecenia policjantów, jest odurzona albo chora, może być zbyt trudna dla dwóch funkcjonariuszy. Dlatego powinni wezwać wsparcie – jeszcze dwóch. I karetkę. Nawet bowiem, jeżeli uda się taką osobę obezwładnić, ona się nie uspokoi. Będzie się szarpać, wyrywać. Trzeba będzie ją przyciskać do ziemi, a to ogranicza możliwość oddychania.

Należy więc – jeśli nie zagraża to życiu i zdrowiu zatrzymywanego, innych osób czy policjantów – przerwać interwencję. I wtedy wezwać drugi patrol i pogotowie. Chodzi o to, by zaraz po obezwładnieniu lekarz podał zatrzymanej osobie środek, który ją uspokoi i wyciszy.
Paralizator? Ręczny miotacz gazu? Można ich używać? „Na pewno nie powinny być środkami pierwszego rzutu” - piszą lekarze. „Są alternatywą dla siły fizycznej”. W tym kontekście lekarze zwracają uwagę, że nie ma idealnych, stuprocentowo bezpiecznych rozwiązań. „Zawsze funkcjonariusze będą zmuszeni dokonywać wyboru mniejszego zła”. Dalej jest postulat „bezwzględnego zakazu” duszenia. Ściślej „uciskania szyi, klatki piersiowej, brzucha i pleców”. Bo wtedy dochodzi do ograniczenia możliwości oddychania z wszystkimi tego konsekwencjami.

Wnioski policji: podszkolić się z pierwszej pomocy
Komendant Krzysztof Gajewski dostał pismo lekarzy 9 grudnia 2015. Następnego dnia został zdymisjonowany. Na początku 2016 roku praca zespołu została dokończona. Efekt? Pismo do wszystkich komend wojewódzkich. W tym do dolnośląskiej. Ale Komenda Główna Policji do komend w poszczególnych województwach wysłała tylko zalecenia swoich ekspertów. Nie dołączyła do nich rekomendacji wydanych przez lekarzy. Policjanci z całej Polski nie mogli więc poznać ich wskazówek.

Co zamiast proponowanego przez profesorów medycyny powstrzymania się od duszenia, ograniczenia używania paralizatorów czy sugestii wezwania pogotowia, zaproponowała Komenda Główna?
- Zalecenia wskazywały m.in. na potrzebę uwzględnienia w planowaniu przedsięwzięć szkoleniowych problematyki udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej oraz zasad postępowania w trakcie wykonywania czynności policyjnych, w stosunku do osób przejawiających symptomy zaburzeń psychicznych oraz innych dysfunkcji utrudniających kontakt – informuje rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski. - Jeśli chodzi zaś o doskonalenie zawodowe dotyczące zasad zachowania się, w trakcie wykonywania czynności policyjnych, w stosunku do osób przejawiających symptomy zaburzeń psychicznych oraz innych dysfunkcji utrudniających kontakt, to zajęcia takie w formie wykładów i warsztatów również od kilku lat są prowadzone - dodaje.

- Problem nie polega na tym, żeby zakazywać policjantom wykonywania takich czy innych technik obezwładniania. Wśród których jest również przyduszanie – mówi instruktor BAS-3 Jarosław Bielan. BAS-3 to opracowany w Polsce system walki przeznaczony dla policyjnych i wojskowych jednostek specjalnych. - Ważne by policjanci cały czas ćwiczyli i doskonalili swoje umiejętności w technikach interwencji. Żeby nie było tak, że uczą się tego tylko podczas wstępnego szkolenia i na tym koniec. Ważne jest też szkolenie psychomentalne. Krótko mówiąc, żeby policjant - niezależnie od sytuacji - zachował zimną krew, nie nakręcał się. Wreszcie apel do społeczeństwa. Podczas policyjnej interwencji, legitymowania trzeba bezwzględnie wykonywać polecenia funkcjonariuszy. 

Szokujące zdjęcia z komisariatu. Tak umierał Igor Stachowiak [FILM]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śmierć na komisariacie. Igor nie był pierwszy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski