Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe emerytury w 2017 roku?

Paulina Jęczmionka
- Obiecaliśmy powrót do poprzedniego wieku emerytalnego, to jeden z naszych priorytetów, więc zostanie spełniony - deklaruje Tadeusz Dziuba, poseł PiS. Ministrowie są już bardziej powściągliwi
- Obiecaliśmy powrót do poprzedniego wieku emerytalnego, to jeden z naszych priorytetów, więc zostanie spełniony - deklaruje Tadeusz Dziuba, poseł PiS. Ministrowie są już bardziej powściągliwi Grzegorz Dembiński
Jarosław Kaczyński zapowiedział powrót w 2017 roku do poprzedniego systemu emerytur. Ekonomiści: Świadczenia będą głodowe. Poseł PiS: I tak trzeba zbudować całkiem nowy system.

60 lat u kobiet i 65 lat u mężczyzn - takiego wieku emerytalnego chce PiS. Choć po exposé premier Szydło temat ucichł, a prezydencki projekt ustawy leży w Sejmie od listopada, do sprawy powrócił w ubiegłym tygodniu prezes Jarosław Kaczyński. Podczas wystąpienia na Podlasiu powiedział, że „będzie obniżenie wieku emerytalnego od przyszłego roku”.

- Złożyliśmy obietnicę, więc na pewno jej dotrzymamy - podkreśla Tadeusz Dziuba, poseł PiS. - Rząd przyjął kolejność działań. Do tej pory priorytetem był program Rodzina 500 Plus, który wchodzi już w życie. Kolejną kwestią do dokończenia będzie pewnie nowa organizacja mediów publicznych. Podejrzewam, że trzecią może być właśnie wiek emerytalny. Skoro prezes Kaczyński zadeklarował reformę do końca roku, to zapewne tak będzie.

Politycy PiS nie są jednak co do tego terminu zgodni. Podczas niedawnego pobytu w Poznaniu minister finansów Paweł Szałamacha wprost mówił, że w tegorocznym budżecie nie będzie na to pieniędzy. Na koszty reformy zwracał też niedawno uwagę wicepremier Mateusz Morawiecki, wskazując, że o ile na początku nie są bardzo dotkliwe, to po 2020 roku będą wynosić 10-12 miliardów zł rocznie. W prezydenckim projekcie tylko na lata 2016-2019 zapisano ok. 30 mld zł.

- Niedawno poznaliśmy zatrważające i wpisujące się, niestety, w najczarniejsze scenariusze, prognozy ZUS. Według nich w najbliższych pięciu latach państwo będzie musiało dołożyć do ubezpieczeń społecznych 250-400 mld zł - mówi Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej. - Jeśli rząd obniży wiek emerytalny, dziura sięgnie zapewne tej górnej granicy. I co dalej? Będziemy się dalej zadłużać, odstraszając inwestorów i dążąc do sytuacji Grecji?

Wybór będzie tylko pozorny, bo nikt nie będzie chciał tak niskich emerytur - mówi ekonomista

Tadeusz Dziuba z PiS odpowiada, że państwo od wielu lat musi coraz więcej dokładać do emerytur. - Już dziś mowa o dziesiątkach miliardów, obniżenie wieku nie zmieni sytuacji - uważa poseł. - To będzie przywrócenie sprawiedliwości, ale nie ostateczne rozwiązanie. I tak będzie trzeba stworzyć zupełnie inny system, bo ten przez kilkanaście lat doprowadzi Polskę do zawału.

Przeciwnicy reformy nieco złośliwie odpowiadają, że zawału mogą też dostać osoby, które przejdą na emeryturę w wieku 60 i 65 lat. Bo ich świadczenia będą bardzo niskie. - Rząd i prezydent cały czas podkreślają, że przejście na emeryturę w wieku 60 i 65 lat to będzie prawo, a nie obowiązek, bo wiedzą, że budżet się nie dopnie, jeśli tego wyboru dokonają wszyscy Polacy - uważa Paweł Arndt z PO. - Żeby w projekcie ustawy się dopinał, założono właśnie, że niewiele osób przejdzie tak wcześnie na emeryturę. To jednak bardzo ryzykowne założenie, które odczujemy w przyszłości. Obywatele - w postaci niższych emerytur.

O ile? Poseł zaznacza, że właśnie z powodu niemożności przewidzenia, ile osób skorzysta z obniżenia wieku, kwoty można wskazać tylko szacunkowo. Uśredniając wylicza, że mężczyzna, który przestanie pracować w wieku 65 lat, zamiast w 67 lat, dostanie o ok. 20 proc. niższą emeryturę. A kobieta - z racji różnicy siedmiu lat - nawet o 40 proc. Z kolei Nowoczesna podlicza, że kobiety spokojnie będą mogły odjąć sobie ok. 700 zł.

- Wybór okaże się tylko pozorny, bo nikt nie będzie chciał pójść na taką emeryturę - dodaje Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. I przykładowo przelicza, że kobieta, która przez 40 lat składkowych zarabiała średnią krajową (dziś 4,1 tys. brutto), dostanie ok. 2 tys. zł emerytury. A pracując siedem lat dłużej - ok. 3,7 tys. zł.

Analityk przyjmuje 40 lat płacenia składek, bo po takim stażu możliwość przejścia na emeryturę chce dać Polakom PSL. Po odrzuceniu projektu w listopadzie, partia chce złożyć go ponownie, ale w formie obywatelskiego. Zbiera właśnie wymagane 100 tys. podpisów. Jeszcze przed Wielkanocą ma zorganizować ogólnopolską akcję na ulicach. - Ludziom trzeba dać wybór - mówi Andżelika Możdżanow-ska z PSL. - Są zawody, w których pracę rozpoczyna się w wieku 16-18 lat. Nie da się w nich pracować w zdrowiu do 67. roku życia.

Posłanka deklaruje chęć wspólnej pracy z PiS nad zmianami w systemie emerytalnym. Partia rządząca również nie odrzuca pomysłu PSL i jest gotowa na dyskusję. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy posłowie zajmą się emerytalnymi projektami.

Reforma rządu Tuska
W maju 2012 r. Sejm - głosami PO, PSL i RP - podniósł wiek emerytalny do 67. roku życia zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Zmiany są wprowadzane stopniowo od 2013 r.

Wiek jest zwiększany o miesiąc co cztery miesiące. Poziom 67 lat mężczyźni osiągną w 2020 r., a kobiety w 2040 r. Pierwsze, które to obejmie, będą panie urodzone w październiku 1973 r. Te ze stycznia 1953 r. przepracują miesiąc po 60. urodzinach, a te z października 1967 r. pójdą na emeryturę po ukończeniu 65 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski