Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CETA - umowa, o której nikt wcześniej nie słyszał, choć dotyczy wszystkich

Redakcja
To, co najbardziej niepokoi w CETA, to możliwość, że rynek europejski zaleją produkty z upraw,  gdzie stosuje się bardzo dużo pestycydów. Stąd rozliczne protesty.
To, co najbardziej niepokoi w CETA, to możliwość, że rynek europejski zaleją produkty z upraw, gdzie stosuje się bardzo dużo pestycydów. Stąd rozliczne protesty. Virginia Mayo
Umowę CETA nazywa się umową o wolnym handlu - mówi Andrzej Sadowski. - Ale ona na pewno nie jest o handlu wolnym, o czym świadczy liczba stron, na której została zawarta.

Gdy Polska żyła czarnymi marszami, popularna aktorka Maja Bohosiewicz alarmowała w internecie: „Czarny protest” to tylko temat zastępczy, a po cichu forsowana jest gospodarczo-handlowa umowa CETA pomiędzy UE a Kanadą. Na pierwszych stronach czarny protest. Po cichu przechodzi właśnie ustawa, która zaważy na życiu KAŻDEGO Z NAS.

W czwartek Sejm zdecydował, że ratyfikacja odbędzie się 2/3 głosów. I wszystko (PiS i PO głosowały podobnie) wskazuje na to, że taką większość uda się uzyskać. Czyli praktycznie - CETA wchodzi w życie. CETA nie przechodzi jednak - jak się obawiano - po cichu. Jest oprotestowywana głównie przez samorządy rolnicze. Ten protest jest mocno spóźniony.

- To, co było do wynegocjowania w tej umowie, już zostało wynegocjowane przez poprzedni rząd - mówi Andrzej Sadowski, polski ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha. I dodaje, że ma nadzieję, iż negocjacje były poważne, nie pozorowane.

Podkreśla, że ta umowa nie ma nic wspólnego z wolnym handlem: - Wolność rynku zakłada jego prostotę. Ta umowa ma tysiąc kilkaset stron. Tu nie ma mowy o prostocie. CETA to tak naprawdę porozumienie, które ma służyć obronie rynku i produkcji z UE, Kanady, a pośrednio i USA przed ostrą konkurencją i naporem ze strony produkcji pochodzącej z krajów azjatyckich, a nawet afrykańskich. To sojusz przeciwko wschodnim i afrykańskim rynkom.

Umowa działa w obu kierunkach, mają - w założeniu - skorzystać z niej i europejscy (a więc i polscy), i kanadyjscy przedsiębiorcy, rolnicy, usługi.
Co może z tej umowy wyniknąć dla polskiego konsumenta? - To, co dobre, to obniżka cen produktów z Ameryki. Obniżka powinna wyniknąć z faktu, że umowa zakłada likwidację ceł. Podobny mechanizm już przeżyliśmy w momencie wejścia Polski do grona krajów unijnych. Wtedy Polak mógł z zachodniej Europy sprowadzać tańsze, bo wolne od ceł i innych ukrytych podatków, samochody - mówi ekonomista.

Pytanie, czy korporacje, firmy usługowe, wreszcie handlowcy zechcą w sposób wystarczający dzielić się z klientami, usługobiorcami zyskiem, jaki wynika z obniżonej stawki celnej.

To, co niepokoi bardzo polski rząd, to fakt, że umowa przewiduje prawne rozwiązanie nazywane „inwestor przeciwko państwu”. Otóż firma, która uzna, że jej prawa i interesy są łamane przez dane państwo, może poskarżyć się sądom arbitrażowym funkcjonującym poza owym państwem. Takie sprawy już się zdarzały, ale nie na masową skalę. Za swe - jak uznali arbitrzy sądowi - dyskryminacyjne działania Polska, a więc podatnicy, musiała na przykład zapłacić 16,3 mln dolarów plus odsetki (w sumie ponad 20 mln) firmie Cargill, która pozwała nasz kraj za wprowadzenie ograniczeń na stosowanie syropu izoglukozowego. Jeśli takich spraw będzie więcej, budżet kraju ma kłopot.

- Według mnie jednak akurat to rozwiązanie jest dobre. Państwo polskie zbyt często majstrowało przy przepisach podatkowych, doprowadzając niejedną firmę do bankructwa, a w polskich sądach nie można się było przez i dwadzieścia lat doczekać sprawiedliwości - mówi Sadowski.

Teraz obawa przed arbitrażem może powstrzymać nasz kraj przed nagłymi zmianami zasad gry w prowadzeniu biznesu.

CETA, znosząc bariery celne, otwiera wzajemnie na siebie rynki. To dobrze, może się to przyczynić do wzrostu liczby miejsc pracy, tyle że oferowanych przez zagraniczne korporacje. - Bo nie łudźmy się, że mniejsze rodzime firmy będą mogły nagle podbić rynek kanadyjski - mówi ekonomista. - Te firmy mają problem z utrzymaniem się na najbliższym im rynku krajowym.

Poza tym teraz można podbić Zachód, szczególnie za oceanem, nie tyle tanią siłą roboczą, ile innowacyjnością. A z tym u nas nie jest najlepiej.

To, co najbardziej niepokoi w CETA, to możliwość, że rynek polski zaleją produkty z upraw, gdzie stosuje się bardzo dużo pestycydów. Co więcej - Kanada zupełnie nie ma oporów, takich jak w Europie, z produkcją żywności modyfikowanej genetycznie.
Kanada jest jednym z trzech największych producentów żywności zmodyfikowanej genetycznie na świecie. Podobnie jak USA, Kanada uważa, że nie ma żadnych dowodów naukowych potwierdzających, że żywność zawierająca GMO jest niebezpieczna. Nie ma też obowiązku informowania na etykietach o zawartości GMO. W UE informacja o obecności jedynej dopuszczalnej rośliny zmodyfikowanej - kukurydzy - musi być podana.

I tu klient zostanie sam na sam z problemem, czy ma sięgnąć po kanadyjski pomidor (lub jabłko, bo one też są w Kanadzie modyfikowane genetycznie), ryzykując, że zawiera ona gen muchy, czy też pozostać przy pomidorze polskim. Pamiętajmy, że swoboda w prowadzeniu upraw GMO sprawia, że modyfikacje mogą pojawiać się także na uprawach, gdzie na przykład nie stosowano nasion GMO. Bo nie da się izolować szczelnie upraw GMO - nasiona mogą być przenoszone przez zwierzęta czy wiatr.

Decydować będzie samoświadomość klienta i zasobność jego portfela. - Faktem jest, że sprzedaż żywności eko rośnie we wszystkich krajach UE - mówi Sadowski. - Czyli świadomość klienta jest coraz wyższa.

Europę, a więc i Polskę zaleje tańsza kanadyjska żywność z wielkoobszarowych gospodarstw - alarmuje zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych. Polscy rozdrobnieni rolnicy mogą nie podołać konkurencji. Warto jednak wiedzieć, że są w tej umowie towary, których liberalizacja czy zniesienie ceł nie dotyczy. Poza tym rolnicy wciąż korzystają z wielu funduszy unijnych, które pomagają modernizować rolnictwo czy np. scalać mniejsze gospodarstwa.

Jest jeszcze jeden element w całej tej układance. Polski rząd jest bardzo zainteresowany importem kanadyjskiej ropy z piasków bitumicznych jako alternatywy dla paliwa z Rosji. Z tego powodu CETA jest mu na rękę. Czy będzie polskim rolnikom, firmom i klientom - to się okaże.

Ważne:

Sejm przyjął uchwałę ws. umowy handlowej z Kanadą (CETA). Posłowie zaakceptowali wpisanie do uchwały zapisu, że Sejm będzie ratyfikował CETA większością 2/3 głosów (co wynika z konstytucji). Za uchwałą było 326 posłów. Przeciw 90, wstrzymało się 11.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: CETA - umowa, o której nikt wcześniej nie słyszał, choć dotyczy wszystkich - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski