Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apel smoleński? Kompromis jest możliwy

Błażej Dąbkowski
Marcin Pera
Marcin Pera Piotr Jabłoński
- To była pierwsza tego typu sytuacja w skali kraju, w przypadku której postanowiono zaprotestować przeciwko „apelowi smoleńskiemu”. W stolicy Wielkopolski starania o osiągnięcie kompromisu były raczej z obu stron niewielkie - stwierdza w rozmowie z "Głosem" Marcin Pera, inicjator apelu ws. wydarzeń na obchodach 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca ‘56 i koordynator klubu Tygodnika Powszechnego w Poznaniu.

Dlaczego w Warszawie udało się osiągnąć kompromis w sprawie apelu poległych, który został zastąpiony przez apel pamięci?
Z oceną czy osiągnięto realny i dobry kompromis poczekałbym jeszcze. Z jednej strony jest to budujące, ale należy sobie zadać pytanie, czy ten kompromis jest wolą wszystkich zaangażowanych w obchody kolejnej rocznicy powstania warszawskiego. Myślę, że sami powstańcy mogą się czuć w pewnej mierze usatysfakcjonowani, bo ich głos został wysłuchany przez ministra obrony narodowej. Jednak z dzisiejszej perspektywy sam pomysł wprowadzania apel, oceniam negatywnie, bo ta inicjatywa rodzo kolejne konflikty angażując politykę w obszar, który winien być od niej wolny. Obchody rocznic takich wydarzeń powinny się z szacunkiem odwoływać do naszej historii, a nie bieżącej polityki.

To dlaczego w Poznaniu się to nie udało podczas obchodów rocznicy Czerwca ‘56?
To była pierwsza tego typu sytuacja w skali kraju, w przypadku której postanowiono zaprotestować przeciwko „apelowi smoleńskiemu”. W stolicy Wielkopolski starania o osiągnięcie kompromisu były raczej z obu stron niewielkie. Po tych doświadczeniach i fali krytyki strona rządowa w Warszawie postanowiła inaczej podejść do tego tematu. Warto pamiętać, że krytyczne głosy pojawiły się także w obozie prawicy, który na czele z Martą Kaczyńską i grupą publicystów, negatywnie odniósł się do apelu. Być może nazbyt optymistycznie, mam nadzieję, że to co stało się w stolicy jest jaskółką zwiastującą wygaszenie tego konfliktu.

Kto więc powinien decydować o przebiegu uroczystości?
Przede wszystkim kombatanci, bo przecież nadal żyją osoby, które brały udział w powstaniu warszawskim, jak i wydarzeniach czerwcowych.

Nasi kombatanci byli jednak podzieleni. Częśc wsparła prezydenta Jaśkowiaka, inni ministra Macierewicza
To kwestia wyłącznie bieżących poglądów politycznych. W Warszawie rzeczywiście nastąpiła większa konsolidacja, bo kombatanci jasno artykułowali, że chcą uczczenia osób poległych na placu boju za ojczyznę. Wbrew opiniom różnych polityków - jest jednak zasadnicza, nie tylko semantyczna, różnica między wydarzeniami z 1944 r., a tymi z 2010 r. Szkoda, że obie strony sporu politycznego próbują na tym zbijać kapitał, co akurat w Warszawie w przypadku prawicy było już widać kilka lat temu, kiedy gwizdano na np. Władysława Bartoszewskiego. Oby tym razem role się nie odwróciły, oby uroczystości w Warszawie cechował odpowiedni szacunek dla bohaterów.

Można powiedzieć, że w tej walce na apele zwyciężyła parlamentarna opozycja?
Nie chciałbym oceniać obu sytuacji w kategoriach porażki lub zwycięstwa, aczkolwiek może się okazać, że pójście na ustępstwo może mieć konsekwencje polityczne. Niestety, nasi politycy mają inklinacje do tego, by chwalić się takimi „sukcesami”. Mimo wszystko bardzo chciałbym, by obchody ważnych rocznic organizowane były z dala od bieżącej polityki i taka też była wymowa apelu, który opublikowaliśmy w zeszłym tygodniu m.in. na łamach „Głosu Wielkopolskiego”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski