Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

7-latek wrócił z kolonii pobity. Znęcali się nad nim koledzy

MCH
Rysunki na ciele siedmiolatka z Gliwic
Rysunki na ciele siedmiolatka z Gliwic arc. mat. prywatne
To miały być wymarzone wakacje siedmioletniego chłopca z Gliwic. Pierwsze kolonie, pierwszy w życiu wyjazd nad morze. A zmieniły się w koszmar. Starsi koledzy z pokoju siedmiolatka bili go i wyzywali od „cweli". Chłopiec zgłaszał to opiekunom, ale ci nie reagowali. Wrócił do domu cały pokiereszowany i przerażony. Następnego dnia matka zgłosiła policji, że nad jej synem prawie przez dwa tygodnie znęcały się inne dzieci.

Zamiast miłych wspomnień siedmiolatek przywiózł z wakacji bliznę na policzku, zabazgrane markerem plecy i traumę w głowię.

- Jak tylko wysiadł z busa, widziałam, że coś jest nie tak. Miał na twarzy szramę, powiedział że to kolega zrobił mu ją widelcem - opowiada nam Martyna Gorlin-Wasyłenko, matka chłopca. Pomyślała jednak, że jak to na koloniach, takie rzeczy czasem się zdarzają.

Dopiero w domu, kiedy zobaczyła spodnie syna nałożone na spodenki i wymalowane markerem penisy na jego plecach, zaczęło docierać do niej, że coś jest nie tak.

Bili, wyzywali, mówili, że jest ich zabawką
- Syn zaczął opowiadać mi, że koledzy bili go, szarpali i wyzywali od cweli. Mówili, że jest ich zabawką. Brali za ręce i rzucali nim o podłogę - relacjonuje matka. Po limie pod okiem, które zrobili mu „koledzy”, nie było już śladu. Nadal widoczne są jednak siniaki, okrągła blizna i rysunki na plecach. Pani Martyna od razu wiedziała, że tak tego nie zostawi.

Zadzwoniła do wychowawczyni grupy syna i kierowniczki kolonii. Ale te, jak twierdzi matka, zbagatelizowały sprawę. - Pytałam wychowawczynię, dlaczego nie powiedziała mi o wszystkim, kiedy dzwoniłam do syna. Była oburzona i w zamian usłyszałam, że takie rzeczy czasem się dzieją na koloniach i że ona nie dawała sobie rady z 12 dzieci. Miała wręcz pretensje, dlaczego wysłałam syna na kolonie, kiedy on jest taki nieporadny. Mówiła, że nie pasował do dzieci - denerwuje się na samo wspomnienie tamtej rozmowy pani Martyna.

To miały być niezapomniane wakacje
Gliwiczanka o koloniach dowiedziała się na kilka dni przed wyjazdem syna. Wychowuje go samotnie i któregoś dnia po prostu odebrała telefon z ośrodka pomocy społecznej, w której zaproponowano jej wczasy dla chłopca, w Łazach koło Mielna. - Akurat zwolniło się jedno miejsce. Sprawdziłam, kto organizuje kolonie. Okazało się, że Kuratorium Oświaty w Katowicach wybrało dużą, profesjonalną firmę turystyczną. Pomyślałam, że będzie bezpieczny - wspomina mama chłopca.

To miał być pierwszy wyjazd syna na kolonie. Chłopak się ucieszył, zapakował do plecaka ulubionego pluszaka. Wrócił do domu bez niego, bez połowy ubrań i z jednym butem. Na koloniach prawie się nie mył, bo kiedy szedł pod prysznic, chłopaki wyrzucali jego rzeczy przez okno. Bili go, obrażali, nie mieli nad nim litości. Kiedy zgłaszał to wychowawczyni, ta miała to bagatelizować i chłopak dostawał wtedy jeszcze bardziej. To jednak nie wszystko.

- Chłopcy zdejmowali przed synem majtki i kazali "zrobić sobie loda" - opowiada pani Martyna. - Syn wtedy krzyczał i znów przychodziła wychowawczyni, ale lekceważyła sprawę - opowiada pani Martyna

Kobieta nie czekała długo i zaraz następnego dnia po powrocie syna zgłosiła sprawę na komendzie policji w Gliwicach. Pójdzie też ze sprawą do sądu.

- Postępowanie prowadzone jest w dwóch kierunkach. Wyjaśniamy sprawę ewentualnej demoralizacji nieletnich oraz ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez wychowawców i organizatorów kolonii - mówi nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

W pierwszej sprawie rola policji ogranicza się do zebrania materiałów i przekazania ich do sądu rodzinnego, który przeprowadzi postępowanie, w tym przesłucha współkolonistów.

- Są to dzieci w wieku poniżej 13. roku życia, nie ma tu więc mowy o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a o podejrzeniu demoralizacji nieletnich. Sąd sprawdzi rodziny nieletnich i podejmie decyzję, czy doszło w nich do demoralizacji dzieci - wyjaśnia nadkom. Słomski.

Sędziowie mogą zastosować wobec młodocianych różne środki, od ustanowienia kuratora po wysłanie ich na terapię.

Jeśli potwierdzą się zarzuty matki chłopca, wychowawcy i organizator kolonii odpowiedzą za narażenie siedmiolatka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do pięciu lat więzienia. Docelowo sprawą zajmie się policja i prokuratura w Koszalinie, gdzie doszło do popełnienia przestępstwa.

Pani Martyna zapowiedziała także, że będzie domagać się zadośćuczynienia w procesie cywilnym.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyło również Kuratorium Oświaty w Katowicach, które sfinansowało wypoczynek w Łazach.

- O całej sprawie dowiedzieliśmy się z mediów. Kontaktowaliśmy się z matką chłopca i o całym zajściu powiadomiliśmy prokuraturę w Koszalinie jako organ właściwy do zbadania sprawy - wyjaśnia Anna Kij, dyrektorka Kuratorium Oświaty w Katowicach.

Tłumaczy też, że firma z Zielonej Góry, która wygrała przetarg na zorganizowanie kolonii dzieci, została wcześniej sprawdzona. Miała wszelkie uprawnienia do zorganizowania wypoczynku, a kadra - właściwe kwalifikacje.

- Z racji, że wypoczynek miał miejsce w Łazach, nadzór nad koloniami sprawował zachodniopomorski kurator oświaty, którego poprosiliśmy o wcześniejsze skontrolowanie czy organizator spełnił m.in. warunki określone w ofercie oraz kwalifikacje kadry. W czasie kontroli nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości - podkreśla Anna Kij.

Chłopiec, jak zapewnia pani Martyna, jest już spokojniejszy.

- Rozmawiał długo z psychologiem z Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. Myślę, że wyrzucenie z siebie tego wszystkiego odpowiedniej osobie, trochę mu pomogło. Musi jednak minąć jeszcze dużo czasu zanim wróci do siebie - mówi mama siedmiolatka.

25 lat po pożarze lasów w Kuźni Raciborskiej. Zobacz niezwykły dokument multimedialny poświęcony tragedii z 1992 roku. Kliknij w przycisk PLAY. Zachęcamy, aby oglądać na monitorze komputera.

KLIKNIJ PONIŻEJ I POBIERZ
500 ZŁ NA DZIECKO WNIOSKI + FORMULARZE

KLIKNIJ W OBRAZ I ZOBACZ JAK PRAWIDŁOWO WYPEŁNIĆ WNIOSEK W PROGRAMIE RODZINA 500 PLUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 7-latek wrócił z kolonii pobity. Znęcali się nad nim koledzy - Dziennik Zachodni

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski