Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieznana historia śmierci Piotra Majchrzaka cz.2

Krzysztof M. Kaźmierczak
Jego śmierć urosła do rozmiarów legendy. Radio Wolna Europa podawało, że Piotra Majchrzaka zmasakrowało ZOMO tłumiące13 maja 1982 roku manifestację. Tę informację podchwyciły podziemne media, podawano ją sobie z ust do ust jako przykład kolejnej zbrodni stanu wojennego. Tyle, że 19-latek został śmiertelnie ranny dwa dni przed manifestacją, a na jego ciele nie było śladów pobicia pałkami przez oddział ZOMO. Przedstawiamy drugą część nieznanej historii śmierci Piotra Majchrzaka odtworzonej w oparciu o analizę dokumentów oraz relacje świadków i uczestników wydarzeń.

W pierwszej części

Wieczorem 11 maja 1981 r. przed prowadzącą nocny dansing restauracją "W-Z" przy ul. Fredry w Poznaniu doszło do przepychanki i bijatyki między kilkunastoma podpitymi osobami, które chciały dostać się do lokalu. Interweniowała milicja, a po niej na miejsce dotarły dwa patrole ZOMO pilnujące wcześniej gmachu KW PZPR. W tym czasie koło "W-Z" przechodził przypadkiem Piotr Majchrzak. Znaleziono go nieprzytomnego, leżącego między lokalem, a kościołem. Przechodnie twierdzili, że chłopaka uderzył parasolem (miał on 12-centymetrowy metalowy szpikulec) Marian O., jeden z uczestników bijatyki. Mężczyznę przewieziono do Izby Wytrzeźwień.

Świadom odpowiedzialności karnej

11 maja 1982 roku milicja nie zabezpieczyła miejsca, gdzie znaleziono zakrwawionego Piotra. Nie było ono fotografowane, feralnego wieczoru nikt też nie próbował ustalać przebiegu zdarzenia oraz poszukiwać świadków.

- Konsekwencje tego, co się stało okazały się tragiczne, ale wówczas nie można było ich przewidzieć. W przypadku pobić zwykle nie zabezpiecza się miejsca zdarzenia. To do dzisiaj normalna praktyka - wyjaśnia Jerzy Jakubowski, emerytowany policjant, autor książki o pracy dochodzeniowej.

Milicyjna machina ruszyła rano. Na biurko sierżanta Zygmunta K. z Komisariatu IV (obecnie Stare Miasto) trafiła sporządzona poprzedniego wieczora notatka ZOMO-wca, Mieczysława M.: "Świadom odpowiedzialności karnej stwierdzam co następuje: z polecenia udałem się pod lokal W-Z gdzie miała miejsce bójka. Po przybyciu stwierdziłem, że na miejscu panuje spokój. Po kilku minutach zauważyłem, że będący pod wpływem alkoholu Marian O. podszedł do przechodzącego koło lokalu ob. Majchrzaka Piotra, którego uderzył parasolem w okolice lewego oka, w wyniku czego poszkodowany Majchrzak Piotr doznał obrażeń lewej strony twarzy(...)".

Sierżant ustala w szpitalu, że stan 19-latka, który przeszedł obustronną trepanację czaszki jest bardzo ciężki. Jeszcze przed południem przesłuchuje po kolei obu ZOMO-wców, którzy zatrzymali Mariana O. Mieczysław M. i Wojciech P. potwierdzają ustalenia z notatki. Następnie poleca przywieźć O. z Izby Wytrzeźwień do komisariatu. Dopiero 18 miesięcy później okaże się, że zwalnianemu z wytrzeźwiałki oddano przechowywany w depozycie parasol. Przez jakiś czas główny dowód rzeczowy był poza kontrolą MO, co stanie się później przyczynkiem do spekulacji dotyczących podejrzeń zacierania śladów. Sierżant K. odebrał parasol O. natychmiast po tym, gdy zdecydował o zatrzymaniu mężczyzny na 48 godzin (przepisy pozwalały wtedy zatrzymać na taki czas bez stawiania zarzutów). Tego samego dnia kierownik Komisariatu IV, kpt. Janicki wystąpił do szpitala pisemnie z prośbą o informację na jaki okres obrażenia jakich doznał Piotr naruszyły czynności narządów jego ciała. Od tej kwalifikacji zależało, czy sprawa podlega przekazaniu prokuraturze (stałoby się tak, gdyby stwierdzono, że obrażenia naruszyły czynności na powyżej 7 dni). Szpital nie udziela jednak odpowiedzi, podaje tylko wykaz obrażeń jakie stwierdzono u Piotra: "stłuczenie mózgu, pourazowy krwotok podpajęczynówkowy". To pierwsze potwierdzenie tego, że lekarze nie wiedzieli wtedy, że jedna z trzech niewielkich ran pod okiem nie jest powierzchownym urazem, tylko głęboką, sięgającą mózgu raną kłutą...

13 maja Zygmunt K. przesłuchuje dwukrotnie portiera z "W-Z" Stanisława T. oraz kelnerkę Lidię S., która była z Marianem O. (kobieta prawie nic nie pamięta). Zeznania składa także ojciec Piotra, a podczas okazania Stanisław T. wskazuje Mariana O. jako mężczyznę, który awanturował się pod restauracją. Z Komendy Głównej MO przychodzi telegram, że O. nie jest notowany w rejestrach przestępców.

14 maja milicjant przesłuchuje kierownika sali w "W-Z", Stanisława G. (mówi on, że polecił wezwać MO bo obawiał się zniszczenia lokalu) oraz Edwarda M., dziennikarza z gazety zakładowej Cegielskiego, który przechodził koło lokalu i słyszał od świadków, że "Pietję" uderzył O. Tego samego dnia lekarze stwierdzają u Piotra śmierć mózgową (jego organizm funkcjonuje tylko dzięki respiratorowi), ale milicja nie jest o tym powiadomiona. Z tego powodu, z braku paragrafu po upływie "przepisowych" 48 godzin Marian O. wychodzi na wolność. Jego parasol zostaje na komisariacie.

ZOMO-wcy na celowniku

Piotr umiera o drugiej w nocy 18 maja. Milicja natychmiast powiadamia Prokuraturę Rejonową Poznań Stare Miasta, a ta jeszcze tego samego dnia wzywa matkę zmarłego. Nie chce ona, by robiono sekcję zwłok syna, ale podprokurator Zbigniew Knast zleca jej przeprowadzenie i powołuje biegłego, który ma stwierdzić przyczynę zgonu nastolatka.

Nazajutrz, 19 maja Knast wszczyna śledztwo w sprawie cyt. "co najmniej" nieumyślnego spowodowania śmierci Piotra Majchrza-ka. Nie przekazuje go jednak do prowadzenia Wydziałowi Śledczemu SB, który zajmował się sprawami dotyczącymi kręgów opozycyjnych. Postępowanie jest prowadzone także z pominięciem udziału milicji, jako śledztwo własne prokuratury.

Knast działa stanowczo i dynamicznie. Przepytuje dziennie po kilka osób. Bardzo dokładnie zajmuje się dwoma dotąd nie przesłuchanymi ZOMO-wcami. Paweł R. zeznaje, że pałki użyto tylko wobec Mariana O. gdy stawiał opór przy umieszczaniu go w radiowozie. Robert G. stwierdza, że ludzie stojący na chodniku wskazywali O. jako sprawcę uderzenia Piotra. Był on wtedy pijany, mówił funkcjonariuszom, że nic nie zrobił.

20 maja podprokurator odebrał z milicji czarny parasol Mariana O. Nazajutrz na cmentarzu na Miłostowie pochowano Piotra. W mieście powtarzano informacje z Radia Wolna Europa, że chłopak został pobity przez oddział ZOMO podczas manifestacji.

24 maja Knast zlecił biegłym sprawdzenie, czy na parasolu są ślady krwi, a jeśli tak, to czy jest to krew Piotra. Tego samego dnia prokurator rejonowy Aleksander Dobak wysłał do poznańskich gazet prośby o "bardzo pilne" opublikowanie komunikatów dotyczących poszukiwania przez śledczych świadków "zajścia pod lokalem W-Z". 2 czerwca rodzice Piotra dali pełnomocnictwo do ich reprezentowania w śledztwie znanemu adwokatowi, Aleksandrowi Bergerowi.

Knast czekał na wyniki sekcji. Okazały się one zaskakujące. Piotr miał pod okiem głęboką ranę o szerokości 0,5 cm, która przebiła kość i "penetrowała do jamy czaszki" na głębokość 6 cm. Oprócz niej stwierdzono otarcie naskórka o średnicy 0,7 cm"w połowie małżowiny usznej" i otarcie 1,5 na 4 cm na skroni. Innych obrażeń nie było. Według medyków Piotr doznał urazu śródmózgowego w wyniku uderzenia "narzędziem twardym, tępym względnie od upadku na podłoże".

14 czerwca dotarła do Knasta opinia, według której na wyprodukowanym w Zakładach Produkcji Kołder Fakopa w Łódzi parasolu nie ma śladów krwi. Od tego dnia, aż do października nastąpiła dziura w śledztwie, nie wykonano żadnej czynności.

- Mówiono wtedy, że była wola polityczna, by postawić zarzuty ZOMO-wcom. Tyle, że autentycznie nic nie wskazywało na to, że oni mieli z tą śmiercią coś wspólnego, bo rany nie odpowiadały uderzeniom pałki. Na dodatek okazało się, że popełniono błędy w związku z pierwotnie zatrzymanym podejrzanym - mówi były prokurator (prosił o nie podawanie nazwiska). Fakt, że na celowniku prokuratury byli wówczas ZOMO-wcy potwierdza także b. zastępca szefa Komisariatu IV.

- Mówiło się o tym. Prawdopodobnie właśnie dlatego zabrano nam sprawę. Prokuratura prowadzi postępowania przeciwko funkcjonariuszom jako śledztwa własne - mówi Maciej Nolka.

Dla rodziców Piotra winni śmierci ich syna nie byli jednak wtedy ZOMO-wcy. Winny według nich był... człowiek z czarnym parasolem, Marian O.

Ciąg dalszy za tydzień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski