Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:2 [RELACJA, ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:2 [RELACJA, ZDJĘCIA]
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:2 [RELACJA, ZDJĘCIA] Andrzej Szkocki
Lech Poznań zrewanżował się Pogoni za porażkę w pierwszej kolejce sezonu. Mistrzowie Polski wygrali w Szczecinie 2:0 po golach Kaspera Hamalainena oraz Łukasza Trałki i wreszcie opuścili strefę spadkową. Kryzys jest już chyba zażegnany.

Trener Jan Urban znowu dobrze taktycznie ustawił swój zespół, który nie pozwolił gospodarzom rozwinąć skrzydeł, a sam z zimną krwią wykorzystał błędy rywali. Brawo!

W Szczecinie przed tym meczem panował umiarkowany optymizm.
W ostatnich siedmiu meczach Lech wygrał z „Portowcami” tylko raz. 30 maja w fazie mistrzowskiej poznaniakom trzy punkty zapewnił Karol Linetty. Potem jednak znów górą była Pogoń. W inaugurującym sezon meczu przy Bułgarskiej szczecinianie wygrali 2:1 i od tego pojedynku rozpoczął się zjazd mistrzów Polski w tabeli.

- Dobrze gra nam się z Lechem i chcemy poprawić nasz bilans z poznaniakami - zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem arbitra Sebastian Rudol, który wystąpił w specjalnej masce chroniącej twarz. Przejął ją od Łukasza Zwolińskiego. W poprzednim sezonie napastnik "Portowców" robił furorę grając z takim zabezpieczeniem twarzy. Strzelał gola za golem i zyskał nawet przydomek "Zorro".

Tym razem Zwolińskiego zabrakło. Miał problemy ze stawem skokowym. Trener Czesław Michniewicz nie mógł także wystawić
także Wladimera Dwaliszwiliego. Gruzin miał problem z mięśniem czworogłowym.

Zobacz też: Pogoń - Lech 0:2: Oceniamy zawodników Kolejorza

Lukę po dwóch podstawowych napastnikach mieli zapełnić Adam Frączczak i Marcin Listkowski, ale tym piłkarzom wyraźnie brakowało sprytu i szybkości, by wymanewrować poznańską defensywę.
Szczecinianie nie wzięli sobie do serca też słów swojego trenera, który przestrzegał, że Lech jest ostatnio na wyraźnej fali wznoszącej i potrafi grać wyrafinowanie oraz skutecznie.
- Gramy z mistrzem Polski, zespołem, który od kilku tygodni regularnie punktuje. Udało mu się wygrać na Legii, nie przegrał ze Śląskiem, wygrał z Fiorentiną. Świadczy to o sile Lecha, który na dodatek przyjedzie wypoczęty, bo w pucharowym meczu z Zagłębiem w pierwszym składzie w wyjściowym składzie brakowało Pawłowskiego, Linettego, Lovrencsicsa, Hamalainena czy Kadara - zaznaczał trener.

I rzeczywiście lechici szybko, bo już w 11. minucie zaskoczyli gospodarzy piękną akcją, po której piłka szła jak po sznurku między naszymi zawodnikami. Błąd popełnił Jakuba Słowik, który zagrał wprost pod nogi Marcina Kamińskiego. Stoper Kolejorza szybko podał Kadarowi, wyszedł na wolna pozycję i ładnie odegrał do środka. Tam był już Kasper Hamalainen, który z z małą pomocą Jarosława Fojuta trafił do siatki i było 1:0!

Prowadzenie trochę uśpiło mistrzów Polski. Niewiele brakowało by natychmiastowa odpowiedź nie przyniosła Pogoni gola. Rafał Murawski, który wyprzedził Kamińskiego z 5 metrów jednak przestrzelił.

Podwyższyć wynik mógł z kolei Szymon Pawłowski, ale uderzył minimalnie niecelnie. Potem Pogoń wyraźnie przycisnęła. Lechici niestety nie umieli dłużej utrzymać się przy piłce w środku pola i sami prowokowali niebezpieczne akcje przeciwników. Na szczęście znowu bardzo czujnie grała poznańska defensywa. Bezpardonowo przerywali wślizgami akcje Tomasz Kędziora i po profesorsku ustawiający się Tamas Kadar. Twardo w powietrzu walczył jak zwykle Paulus Arajuuri.
Gospodarze poza optyczną przewagą, nie potrafili stworzyć realnego zagrożenia na przedpolu pewnie wychodzącego do dośrodkowań Burica. Bośniaka trzeba jednak zganić za fatalne wprowadzanie piłki do gry. Tyle niecelnych i zwyczajnie złych wykopów w jego wykonaniu już dawno nie widzieliśmy. Przed przerwą "Jasiek" niepotrzebnie zapędził się do przodu i okazję miał Patryk Małecki. Skrzydłowy Pogoni uderzył jednak bardzo niecelnie.

Małecki miał też znakomitą sytuację po przerwie. W 54. min przedarł się środkiem boiska, ale strzelił wprost w Burica. Piłka jeszcze wróciła pod nogi zawodnika Pogoni, ale najwyraźniej zabrakło mu zimnej krwi, bo nie trafił do pustej bramki. Uff...było gorąco.

W 64. min. Lech już prowadził 2:0. Znakomitym dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Gergo Lovrencsics. Lechici całą ławą atakowali piłkę, dopadł do niej ostatecznie Łukasz Trałka i z bliska wpakował ją do siatki. Tak trzymać panowie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski