MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pobite niemowlę w Poznaniu: Historia Anastazji trafiła do sądu, ale... akta już nie

Krystian Lurka
Dziewczynka jest opóźniona w rozwoju. Wymaga intensywnej rehabilitacji i całodobowej opieki. Jest również niewidoma
Dziewczynka jest opóźniona w rozwoju. Wymaga intensywnej rehabilitacji i całodobowej opieki. Jest również niewidoma Piotr Krzyżanowski
Krzysztof J. i Natalia K. mogliby już dzisiaj nie być - w świetle prawa - rodzicami małej Anastazji. Na poniedziałek zaplanowana była sprawa o pozbawienie ich władzy rodzicielskiej. Posiedzenie jednak się nie odbyło się, bo... akta sprawy trafiły nie do tego wydziału. Jedyne, co w poniedziałek zrobił sędzia, to wyłączył jawność.

- Sprawa rodziców Anastazji została odroczona - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Poznaniu. Jak wyjaśnia jest to spowodowane tym, że nie dostarczono akt sprawy. Zdaniem rzeczniczki, dokumenty zamiast trafić do sądu na ulicę Szyperską zostały omyłkowo przesłane przez prokuraturę na... ulicę Młyńską. Odroczone postępowanie przełożono na 15 grudnia. To prawdopodobnie wtedy zostanie podjęta decyzja o odebraniu władzy rodzicielskiej.

Paweł Barańczak, prokurator rejonowy z Wildy, na pytanie czy rzeczywiście akta zostały wysłane w miejsce, gdzie nie powinny były trafić, nie odpowiedział. Stwierdził jedynie, że dzisiaj wyjaśni co stało się, że do rozprawy nie doszło.

Zobacz też: Pobite niemowlę w Poznaniu: Anastazja jest niewidoma i opóźniona w rozwoju

Poza ograniczeniem opieki nad dziewczynką, jeden z rodziców może trafić do więzienia. Ojcu grozi dziesięć lat pozbawienia wolności za "spowodowanie poważnego uszczerbku na zdrowiu".

- Postępowanie trwa - wyjaśnia Paweł Barańczak. Jak przypuszcza prokurator, akt oskarżenia będzie gotowy zamiesiąc. Iwona Liszczyńska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, dodaje, że nadal zbierane są dowody w sprawie i prowadzone jest śledztwo.

SPRAWDŹ: AKTA TRAFIŁY TAM, GDZIE POWINNY? PROKURATOR ZAPRZECZA

Sprawy sądowe to konsekwencja tego, co zdarzyło się na przełomie maja i lipca tego roku. Wtedy również miała miejsce pierwsza "wpadka" organów państwowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i zdrowie najmłodszych.

W maju Anastazja trafiła do szpitala. Miała podbite oko, wstrząśnienie mózgu i parę siniaków. Wtedy pracownicy placówki - o tym, że dziecko zostało prawdopodobnie pobite - poinformowali... sąd rodzinny. O podejrzeniach nie wiedziała ani policja, ani prokuratura. Po trzech miesiącach pięciomiesięczna Anastazja, trafiła ponownie do szpitala. Obrażenia okazały się na tyle poważne, że konieczna była trepanacja czaszki. Dziewczynka przez kilka tygodni była w śpiączce. Wtedy o sprawie dowiedział się "Głos Wielkopolski". Kiedy poinformowaliśmy policjantów, potencjalnego sprawcę pobicia zatrzymano.

Obecnie skatowana dziewczynka jest w tragicznym stanie. Ma obniżone napięcie mięśniowe. Jest opóźniona w rozwoju i nie widzi. Wymaga intensywnej rehabilitacji i całodobowej opieki.

AKTUALIZACJA:
Zapytaliśmy odpowiedzialnego za sprawę Pawła Barańczaka, prokuratora rejonowego z Wildy, jak skomentuje słowa rzeczniczki. Prokurator odpowiedział: - To normalna praktyka, że dokumenty trafiają do sądu przy ul. Młyńskiej, a potem do tego przy ul. Szyperskiej.

Według jego wiedzy, akta już 5 listopada były w sądzie przy... ul. Szyperskiej. Jak twierdzi, prokuratura w tej sprawie nie popełniła błędu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski