Afera z bakterią E.coli w Niemczech oraz wprowadzenie rosyjskiego embarga na warzywa z UE zbiegło się z okresem największych zbiorów pomidorów i ogórków w szklarniach. Do tego doszła niesprzyjająca aura, która zniszczyła owoce.
Czytaj także:
Warzywa i owoce są teraz najtańsze. Czas pomyśleć o zaprawach!
W Wielkopolsce nie ma skażonych warzyw [ZDJĘCIA]
Embargo
- W ciągu tygodnia na Wschód wysyłaliśmy cztery lub pięć ciężarówek. Ze sprzedażą pomidorów nie było kłopotów, choć może nie zawsze cena była satysfakcjonująca - mówi Ernest Kaźmierczak, właściciel gospodarstwa ogrodniczego w Warszówce pod Kaliszem. - Kiedy zamknięto granicę, dwa auta musieliśmy zawrócić. A eksport to połowa naszej produkcji.
Ogrodnicy zaczęli więc szukać kontrahentów w kraju. Ale również tutaj popyt na warzywa nagle spadł. Dodatkowym problemem okazały się również duże zbiory pomidorów.
- Wszystko to spowodowało, że ich cena spadła w porównaniu z ubiegłym rokiem o połowę. Obecnie to około złotówki lub nawet mniej za kilogram - dodaje Kaźmierczak, który by uniknąć większych strat musiał zrywać jeszcze niedojrzałe pomidory i je utylizować.
Giełda
Trudny rynek owoców i warzyw także widać na Wielkopolskiej Giełdzie Rolno-Ogrodniczej na poznańskim Franowie. Na ogromnej powierzchni, w kilkunastu halach można kupić każdy produkt spożywczy. Jednak to imponujący wybór warzyw i owoców ściąga tu handlowców i kupujących z całego regionu.
W środku nocy trwa tu ciągły ruch. Przez bramę co chwilę wjeżdżają samochody, a producenci rozstawiają swoje stoiska. Jednak mało jest kupujących.
- Każdego roku jest gorzej - mówi Andrzej, który na giełdzie handluje już 18 lat. - Jestem tu od samego początku i ze smutkiem obserwuję, jak z tygodnia na tydzień przychodzi coraz mniej ludzi.
W hali, w której sprzedaje Andrzej, działa jedynie połowa stoisk. - Nasze obroty bardzo spadły. Klient chciałby dostać owoce za niską cenę i do tego z dowozem do domu - zaznacza.
Pogoda
Iwona Krupa sprzedaje kalafiory. Duży za 2 złote. Klienci oglądają, pytają, ale później odchodzą. - Zajmujemy się głównie zbożem, ale po tegorocznych podtopieniach musimy ratować się handlem warzywami - tłumaczy.
Na aurę narzekają też inni. Wiosenne przymrozki, a potem lokalne podtopienia zrobiły swoje. - Straciliśmy prawie 100 procent śliwek - mówi Jacek Kaźmierski, teraz handlujący na giełdzie jabłkami.
- Oferujemy maliny, jagody, borówki, kosztują około 5 złotych, ale klienci i tak szukają tańszych. - My już obniżyć cen nie możemy - mówi Kasia.
Mirosław Grzyb z Poznania dostarcza warzywa i owoce do sklepu na jednym z poznańskich blokowisk. - Jestem tu dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię tu kupować. Jest tanio, wybór jest duży - tłumaczy.
A w mieście ceny potrafią być nawet dwa razy wyższe od tych na giełdzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?