Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plantatorzy narzekają na niskie ceny warzyw, a chętnych brak

Dawid Gałat, Mariusz Kurzajczyk
Sławomir Glapiński i Dawid Pasik przekonują, że rodzime pomidory są najlepsze.
Sławomir Glapiński i Dawid Pasik przekonują, że rodzime pomidory są najlepsze. Andrzej Kurzyński
Według producentów warzyw, obecny rok jest najtrudniejszy od wielu lat.

Afera z bakterią E.coli w Niemczech oraz wprowadzenie rosyjskiego embarga na warzywa z UE zbiegło się z okresem największych zbiorów pomidorów i ogórków w szklarniach. Do tego doszła niesprzyjająca aura, która zniszczyła owoce.

Czytaj także:
Warzywa i owoce są teraz najtańsze. Czas pomyśleć o zaprawach!
W Wielkopolsce nie ma skażonych warzyw [ZDJĘCIA]

Embargo

- W ciągu tygodnia na Wschód wysyłaliśmy cztery lub pięć ciężarówek. Ze sprzedażą pomidorów nie było kłopotów, choć może nie zawsze cena była satysfakcjonująca - mówi Ernest Kaźmierczak, właściciel gospodarstwa ogrodniczego w Warszówce pod Kaliszem. - Kiedy zamknięto granicę, dwa auta musieliśmy zawrócić. A eksport to połowa naszej produkcji.

Ogrodnicy zaczęli więc szukać kontrahentów w kraju. Ale również tutaj popyt na warzywa nagle spadł. Dodatkowym problemem okazały się również duże zbiory pomidorów.

- Wszystko to spowodowało, że ich cena spadła w porównaniu z ubiegłym rokiem o połowę. Obecnie to około złotówki lub nawet mniej za kilogram - dodaje Kaźmierczak, który by uniknąć większych strat musiał zrywać jeszcze niedojrzałe pomidory i je utylizować.

Giełda

Trudny rynek owoców i warzyw także widać na Wielkopolskiej Giełdzie Rolno-Ogrodniczej na poznańskim Franowie. Na ogromnej powierzchni, w kilkunastu halach można kupić każdy produkt spożywczy. Jednak to imponujący wybór warzyw i owoców ściąga tu handlowców i kupujących z całego regionu.

W środku nocy trwa tu ciągły ruch. Przez bramę co chwilę wjeżdżają samochody, a producenci rozstawiają swoje stoiska. Jednak mało jest kupujących.

- Każdego roku jest gorzej - mówi Andrzej, który na giełdzie handluje już 18 lat. - Jestem tu od samego początku i ze smutkiem obserwuję, jak z tygodnia na tydzień przychodzi coraz mniej ludzi.
W hali, w której sprzedaje Andrzej, działa jedynie połowa stoisk. - Nasze obroty bardzo spadły. Klient chciałby dostać owoce za niską cenę i do tego z dowozem do domu - zaznacza.

Pogoda

Iwona Krupa sprzedaje kalafiory. Duży za 2 złote. Klienci oglądają, pytają, ale później odchodzą. - Zajmujemy się głównie zbożem, ale po tegorocznych podtopieniach musimy ratować się handlem warzywami - tłumaczy.

Na aurę narzekają też inni. Wiosenne przymrozki, a potem lokalne podtopienia zrobiły swoje. - Straciliśmy prawie 100 procent śliwek - mówi Jacek Kaźmierski, teraz handlujący na giełdzie jabłkami.

- Oferujemy maliny, jagody, borówki, kosztują około 5 złotych, ale klienci i tak szukają tańszych. - My już obniżyć cen nie możemy - mówi Kasia.

Mirosław Grzyb z Poznania dostarcza warzywa i owoce do sklepu na jednym z poznańskich blokowisk. - Jestem tu dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię tu kupować. Jest tanio, wybór jest duży - tłumaczy.

A w mieście ceny potrafią być nawet dwa razy wyższe od tych na giełdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski